Byli gwiazdami "Big Brothera". Dziś wybrali taką samą branżę
Zniknęli z telewizyjnych ekranów, ale nie z pamięci widzów. Manuela i Gulczas nie tylko utrzymują kontakt ze sobą, ale wciąż pozostają rozpoznawalni na ulicy. – Goniło mnie 4000 ludzi – wspomina Piotr o czasach największej popularności. Co dziś robią bohaterowie najgłośniejszego programu początku XXI wieku?
Choć od ich telewizyjnego debiutu minęły ponad dwie dekady, ich imiona nadal budzą sentyment. Manuela Michalak i Piotr "Gulczas" Gulczyński – ikony pierwszej edycji polskiego "Big Brothera" – to para przyjaciół, których losy śledziła cała Polska.
Kultowy duet sprzed lat
Dla wielu widzów pierwsza edycja "Big Brothera" to nie tylko przełom w telewizji, ale też narodziny pierwszych polskich celebrytów. Manuela Michalak – energiczna, pozytywna, szczera – i Piotr Gulczyński, znany jako Gulczas – wyluzowany, sympatyczny i lojalny – szybko zyskali sympatię milionów Polaków. Od tego czasu minęło 24 lata, ale ich przyjaźń trwa nadal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Madzia Wójcik z „BB” po latach ujawnia, ile zarobiła za udział w show. Będziecie w szoku
Dziś Manuela prowadzi w Luboniu własny salon fryzjerski, który zdobył renomę nawet poza granicami kraju. – Choć oferujemy wszystkie usługi fryzjerskie, to naszą specjalnością jest przedłużanie włosów. Na ten zabieg przyjeżdżają kobiety nie tylko z całej Polski, ale też z zagranicy! – opowiada w rozmowie z Wprost.
Ale to nie jedyna jej aktywność. – Wspieram dzieci psychologicznie w szkole podstawowej w Dąbrowie koło Poznania. Zdecydowałam się na to, ponieważ jestem psychologiem... Chciałam troszeczkę wesprzeć dzieci, ale nie w takiej szkole, która jest w centrum Poznania i ma wielu specjalistów, ale w takiej za miastem, w której brakuje podobnych osób – tłumaczy.
Piotr także związał swoje życie z branżą fryzjerską.
- Zawodowo pracuję w salonie fryzjerskim mojej żony w Poznaniu. Jestem menadżerem, zajmuję się okiełznaniem 20 pracowników i interesami firmy – opowiada.
Jak sam przyznaje, jego praca nie ogranicza się do zarządzania zespołem. – Jestem człowiekiem do wszystkiego, bo i przepycham zlewy, robię drzwi, czyszczę wentylację, klimatyzację, naprawiam suszarki... A co robi w wolnych chwilach? – Oczywiście jeżdżę na motocyklu - wyznaje.
Przyjaźnie, które przetrwały do dziś
Mimo upływu lat, niektóre więzi z domu Wielkiego Brata przetrwały. – Mam kontakt z Piotrem, Klaudiuszem, a także Alicją Walczak, Karolinką Pachniewicz, Grzesiem Mielcem... – wylicza Manuela. – Piotr ma mniej tego kontaktu, bo nie korzysta z mediów społecznościowych, ja zawsze coś tam sobie piszę na Messengerze czy WhatsAppie.
Gulczas przyznaje, że czasu brakuje, ale są relacje, które pielęgnuje.
- Mam z Manuelą, a także z Klaudiuszem. Po prostu jest trochę za mało czasu na wszystko. Jakby był taki sklep, żeby można sobie było dokupić godziny na dobę, to bym tam siedział i kupował abonament – śmieje się.
Popularność? "To był koniec świata"
O sławie, która ich wtedy spotkała, mówią bez cienia przesady. – Jak komuś się wydaje, że na Facebooku czy Instagramie jest popularny, to nie wie, co mówi. To, co przeżyliśmy, to był koniec świata. My byliśmy na szczycie szczytów, jeśli chodzi o popularność i rozpoznawalność – wspomina Gulczas. – Nie zapomnę, jak goniło mnie 4000 ludzi, gdy pędem uciekaliśmy z Kalisza. Dzisiaj takie rzeczy się nie dzieją.
Manuela potwierdza: – "Big Brother" otworzył nową kartę w historii telewizji – wcześniej czegoś takiego nie było. Byli piosenkarze, aktorzy, modelki, ale nie było celebrytów. Nagle osoby, które przyszły tak właściwie znikąd, stały się popularne.
Źródło: rozrywka.wprost.pl
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!