Czego nie wiesz o łechtaczce?
24.01.2013 12:25, aktual.: 25.01.2013 17:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Łechtaczka: wydaje nam się, że wiemy o niej wszystko: gdzie się znajduje, do czego służy; potrafimy też korzystać (albo i nie!) z jej cudownych właściwości w trakcie stosunku seksualnego. Jak się jednak okazuje, tak naprawdę wiemy o niej niewiele… Dzięki badaniom, przeprowadzonym przez francuskich naukowców, możemy dziś stwierdzić: łechtaczka to coś o wiele fajniejszego, niż nam się wydawało: ma ona długość 15 centymetrów i możemy nią poruszać!
Łechtaczka: wydaje nam się, że wiemy o niej wszystko: gdzie się znajduje, do czego służy; potrafimy też korzystać z jej cudownych właściwości w trakcie stosunku seksualnego. Jak się jednak okazuje, tak naprawdę wiemy o niej niewiele… Dzięki badaniom, przeprowadzonym przez francuskich naukowców, możemy dziś stwierdzić: łechtaczka to coś o wiele fajniejszego niż nam się wydawało: ma ona długość 15 centymetrów i możemy nią poruszać!
Na początek ustalmy, co już wiemy na jej temat. „Guziczek”, „kuleczka”, „perełka” – jakkolwiek jej nie nazywamy – to mała, wystająca część sromu, znajdująca się nad wejściem do pochwy i otoczona przez wargi sromowe. Służy wyłącznie do tego, by dostarczać nam przyjemności seksualnej.
Grupa francuskich naukowców, z dr Odile Buisson na czele, postanowiła przyjrzeć się bliżej temu fenomenalnemu narządowi. W 2008 roku, dzięki ich pracy oraz dzięki poświęceniu kobiet-wolontariuszek, które poddały się badaniu, powstał pierwszy trójwymiarowy obraz ultrasonograficzny łechtaczki. I wówczas stało się jasne, że w zasadzie nasza wiedza na jej temat jest niewielka… „Pamiętam ze studiów, że w podręcznikach medycznych łechtaczce poświęcona była jedna strona, zawierająca same ogólne informacje, mówi dr Buisson. Dopiero w roku 1998 australijska grupa naukowców, po raz pierwszy w historii medycyny, dokonała opisu anatomii łechtaczki.” W nauce nasza „perełka” funkcjonuje zatem zaledwie od kilkunastu lat. Przedtem nawet nie wiedziano, jak jest zbudowana…
Budowa łechtaczki
Tymczasem jej budowa to temat na oddzielne badania. To, co widzimy z zewnątrz, to jedynie jej wierzchołek, reszta tego organu ukryta jest wewnątrz naszego ciała. „Dwa ciała jamiste, o długości od 12 do 15 cm, zaczynają się przy kościach kulszowych i spotykają się na początku sromu, gdzie wystają w postaci żołędzi (czyli tej części łechtaczki, którą widzimy). Oprócz tego istnieją jeszcze dwa ciała gąbczaste, okalające pochwę. Zarówno ciała jamiste, jak i ciała gąbczaste, zawierają ogromną ilość zakończeń nerwowych. Podczas podniecenia seksualnego wszystkie te organy napełniają się krwią i, jak męski członek, zwiększają swoje rozmiary, czasem bardzo widocznie. W naszym ciele mamy więc cztery okalające pochwę i splecione ze sobą organy, które służą wyłącznie dostarczaniu nam przyjemności seksualnej”, wyjaśnia dr Buisson. Łechtaczka jest więc o wiele bardziej rozbudowana niż nam się wydawało…
Czy wiesz, że możesz ruszać łechtaczką?
Ciała jamiste oraz gąbczaste przyciągnęły zainteresowanie ekipy dr Buisson. Wykorzystując badanie ultrasonograficzne, naukowcy postanowili przyjrzeć się, jak te organy reagują w trakcie stosunku seksualnego. Ale przy okazji tych badań odkryli coś lepszego: łechtaczka, jak się okazało, jest ruchoma! Zanim naukowcy doszli do badań reakcji łechtaczki w trakcie penetracji, postanowili najpierw sprawdzić, jak „kuleczka” zachowuje się w trakcie wykonywania zwykłych ruchów. I, jak się okazało, nasze łechtaczki ruszają się razem z nami!
„Zauważyłam to, badając jedną z wolontariuszek, mówi dr Buisson. Kiedy poprosiłam ją o spięcie mięśni pośladkowych, zobaczyłam, że zewnętrzna część łechtaczki, popchnięta przez dwa ciała jamiste, poruszyła się i wysunęła do przodu. Powtórzyłam to badanie na innych kobietach i okazało się, że u wszystkich pacjentek w momencie spięcia pośladków wysuwa się łechtaczka.” Ta właściwość łechtaczki nie była wcześniej zupełnie znana. Po co jednak wysuwamy łechtaczkę w chwili spinania pośladków? Naukowcy doszli do wniosku, że ten ruch odgrywa dużą rolę w trakcie stosunku seksualnego. W trakcie penetracji często spinamy pośladki, więc jeśli łechtaczka wysuwa się w tym momencie do przodu, to ociera się o nasadę penisa i w ten sposób uzyskujemy dodatkową stymulację seksualną. Następnie dr Buisson postanowiła przyjrzeć się łechtaczce podczas stosunku. „Udało mi się znaleźć wolontariuszy: było to małżeństwo, para lekarzy, którzy w imię nauki zgodzili się poddać badaniu. Umieściłam więc na ciele kobiety ultrasonograf i
poprosiłam jej partnera o dokonanie penetracji (ja w tym czasie znajdowałam się za zasłoną z aparatem USG). Na ekranie zobaczyłam, że ruchy członka wyraźnie oddziaływały, poprzez ściany pochwy, na wewnętrzną, ukrytą część łechtaczki. Ponadto ruchy kopulacyjne prowokowały wysuwanie się i chowanie łechtaczki w rytm penetracji.”
Punkt G nie istnieje?
Jakiś czas temu inni naukowcy wysunęli hipotezę, że istnienie punktu G to mit. Ich badania wykazały, że w tym miejscu, w którym stymulacja wywołuje u kobiet doznania erotyczne, nie ma żadnego „specjalnego” organu i w zasadzie nie jest to żaden punkt, ponieważ jedne kobiety odczuwają największą przyjemność przy dotykaniu nieco wyżej, inne zaś mają „swój punkt G” usytuowany nieco niżej. Dr Buisson twierdzi zaś, że stymulacja tzw. punktu G jest tak przyjemna dla kobiet, gdyż dotykając w tym miejscu, dotykamy… wewnętrznej części łechtaczki! „Przedłużenie łechtaczki biegnie z początku bardzo blisko przedniej części pochwy. Stymulacja tych okolic wywołuje więc silne bodźce erotyczne, ponieważ pobudzamy nie jakiś tajemniczy punkt, lecz naszą łechtaczkę, organ rozkoszy, z tą różnicą, że czynimy to od wewnątrz, przez ścianę pochwy”, wyjaśnia Odile Buisson.
Może więc rozróżnienie na orgazm łechtaczkowy i waginalny jest błędne? Być może szczytowanie wywołane przez stymulację pochwy nie jest niczym innym, jak orgazmem łechtaczkowym, tyle że wywołanym przez dotykanie (poprzez ściany pochwy) „łechtaczki wewnętrznej”? Taaak, nauka ma przed sobą jeszcze wiele tajemnic do zbadania i mitów do obalenia. W każdym razie, z niecierpliwością czekamy na nowe wieści z dziedziny medycyny…
Źródło: Cospolitan.fr (al/pho, kobieta.wp.pl)