Dziwne metody antykoncepcji
Dawno, dawno temu, ale i dziś ludzie wymyślają tysiące sposobów, jak się chronić przed niechcianą ciążą. Niektóre z nich są naprawdę przedziwne. Poznaj najdziwniejsze metody antykoncepcyjne od Starożytnego Egiptu, po dziś dzień.
Dawno, dawno temu, ale i dziś ludzie wymyślają tysiące sposobów, jak się chronić przed niechcianą ciążą. Niektóre z nich są naprawdę przedziwne. Poznaj najdziwniejsze metody antykoncepcyjne od Starożytnego Egiptu, po dziś dzień.
Jakie czasy, taki kondom
Nasze babki i dziadkowie mieli zadziwiającą wprost fantazję. Dawniej używano prezerwatyw z jelit zwierząt. Nie trzeba mówić, że miały małą skuteczność. Na dodatek były przywiązywane do członka tasiemką. Więc trzeba było ciągle uważać, żeby się nie zsunęły. No i nie można było ścisnąć za mocno. Ale z drugiej strony, lepiej już chyba stosować prezerwatywę z jelit, niż prezerwatywę lnianą… Bo i takie były pomysły. Też starożytne. W nowożytnych czasach wsławił się Włoch Gabrielle Fallopius, który wymyślił za to prezerwatywy z płótna. Cieszyły się dużą popularnością, wbrew pozorom. Do ich testowania zgłosiło się 1100 chętnych. Co dziwne, okazało się, że ładnie chronią przed chorobami wenerycznymi. Co ciekawe prezerwatywy używano wielokrotnie, a jak się porwała, to cerowano…
Mięta na antykoncepcję?
Jak wiemy, dawniej ziołolecznictwo kwitło w każdej wsi, a i w starożytnych miastach uczonych greckich. Więc ludzie wierzyli w to, co im proponowali ówcześni „naukowcy”. Soranus, ginekolog z II w. n.e. na przykład twierdził, że są odpowiednie środki roślinne do zapobiegania ciąży, ale i nawet poprzednik naszej tabletki „po”, które „niszczą to, co zostało poczęte”. Ciekawe. Proponowano następujące rośliny, które miały chronić przed ciążą: dzika marchew, piołun, mirra, mięta polna, ruta, sporysz i roślina o ciekawie brzmiącej nazwie – szczwół plamisty, a nawet jałowiec pospolity.
ZOBACZ TEŻ:
MIŁOSNY TRÓJKĄT Prawdziwą furorę zrobił jednak sylfion. Sylfion był uważany za bezpieczny i skuteczny środek roślinny. Niestety zostało po nim jedynie mgliste wspomnienie. Roślina ta była tak eksploatowana, że pod koniec jej istnienia, rzymscy arystokraci kupowali ją na wagę srebra. No i wykupili. Całą. O jego popularności świadczyć może nawet to, że Cyrenejczycy umieścili ją na swoich monetach.
Odchody, osy i coca-cola
Nie tylko rośliny, czy kondomy z dziwnych rzeczy były w powszechnym użyciu. Do dziś przetrwała do nas wiedza o odchodach krokodyla, które rzekomo miały chronić przed ciążą. Odchody te, kobiety wkładały sobie do pochwy, co miało zapewne zapobiec przedostaniu się nasienia męskiego. Z jaką skutecznością? Nie wiemy.
Innymi pomysłami to było wkładanie sobie do pochwy owoców, które też miały bronić dostępu nasieniu. W krajach muzułmańskich modne zaś były liście z brzozy płaczącej. Przetrwała też wiedza, że kobieta powinna połknąć żywą osę, a mężczyzna wypić wywar ze zmielonych jąder muła. Miało to oboje ustrzec przed ciążą.
Dawniej, do irygacji po stosunku używano nalewki z czosnku, czy kopru włoskiego. Miało to „wymyć” plemniki. Lepsze to niż wymysły Chinek, które chroniły się pijąc napój z ołowiu i miedzi…
No tak, ale to były dawne czasy. Wydaje się, że teraz ludzie są mądrzejsi, mają dostęp do wiedzy, tabletek, prezerwatyw i innych środków ochronnych. Ale nie. Ludzka pomysłowość nie zna granic. W Wielkiej Brytanii kobiety wpadły na pomysł, by używać coca-coli, jako środka stosowanego po stosunku. Co dziwne naukowcy mówią, że Diet Coke używana przez nie zawierała chininę, a ta działa plemnikobójczo! Ale nie radzimy stosować, nie używa się jej już więcej.