GwiazdyGdy stracisz zaufanie…

Gdy stracisz zaufanie…

Gdy stracisz zaufanie…
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
28.12.2011 14:55, aktualizacja: 28.12.2011 15:22

„Przyznam ci się do czegoś, z czego nie jestem dumna. Zaczęłam sprawdzać telefon mojego faceta, kiedy śpi” – Agata opowiedziała mi, kiedy po dłuższej przerwie wreszcie udało nam się umówić na wino.

„Przyznam ci się do czegoś, z czego nie jestem dumna. Zaczęłam sprawdzać telefon mojego faceta, kiedy śpi” – Agata opowiedziała mi, kiedy po dłuższej przerwie wreszcie udało nam się umówić na wino. „Sama jestem wrogiem tego typu opcji, ale to było silniejsze ode mnie. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak i musiałam to zrobić. Boję się, że to nie ma sensu. Ja mu już po prostu nie ufam”. Podobną historię słyszałam wiele razy. Co zrobić, gdy tracimy zaufanie do ukochanej osoby?

Wszystko jest jak w bajce: na początku silne zauroczenie, chwilę później różnego rodzaju wyznania. Po kilku tygodniach dostajesz klucze do jego mieszkania… Jesteś szczęśliwa jak nigdy dotąd. Wiesz, że to jest właśnie to, czego szukałaś. Raptem jakaś chwila słabości sprawia, że wszystko wymyka się z twoich rąk. Nie zdradził, ale mogło się tak zakończyć. Wyjaśniał, przepraszał, wybaczyłaś. Tylko czy wszystko będzie tak, jak dawniej?

Podejrzane zachowanie

Związek Moniki był krótki, ale jak sama o nim mówi – bardzo intensywny. Mariusza poznała w pracy, od razu przypadli sobie do gustu. Zaczęło się od niewinnych spotkań w przerwie na kawę czy na lunch, aż w końcu poszli razem do kina. „Mówię, że to był intensywny związek, bo widywaliśmy się codziennie, a on właściwie od razu zaczął u mnie pomieszkiwać. Dwa miesiące były cudowne! Aż nie mogłam uwierzyć w to, że tak dobrze się dogadujemy” – mówi 31-letnia Monika.

Niestety bajka nie trwała zbyt długo, bo już po wspomnianych dwóch miesiącach Mariusz zaczął się dziwnie zachowywać. „Dzwonił do mnie i mówił, że przyjedzie za godzinę. Czekałam na niego, po upływie dwóch godzin dzwoniłam, by zapytać się czy wszystko w porządku, a on nawet nie odbierał telefonu. Zjawiał się dużo później i przekręcał sytuację w taki sposób, że to jeszcze ja czułam się winna, bo zawracałam mu głowę i pytałam czy już jedzie” – wspomina Monika.

Podobne sytuacje zaczęły się zdarzać coraz częściej. Czasami nie widziała go kilka dni, bo akurat pracował w terenie, a telefonu nie odbierał. „Nie dzwoniłam do niego często, ale raz dziennie chciałam się zapytać, jak się czuję, czy się spotkamy niedługo, itd. To chyba normalne, że jak z kimś jesteś od pewnego czasu, to chcesz być w kontakcie” – mówi Monika.

Przyznaje, że któregoś dnia nie wytrzymała. Kiedy Mariusz poszedł spać, sprawdziła jego telefon. „Spotykał się z kimś jeszcze. Nie wiem, na jak zaawansowanym etapie była ta znajomość, ale trudno byłoby mu się wytłumaczyć z tego, co do niej pisał. Długo gryzłam się z myślami: powiedzieć czy nie? Nie powiedziałam, bo nie wiedziałam, jak wytłumaczyć fakt, że grzebałam w jego telefonie. Któregoś dnia poszliśmy razem na imprezę i po alkoholu już nie wytrzymałam. Powiedziałam wszystko, była wielka awantura” – wspomina.

POLECAMY:

Do burzliwej kłótni udało im się jakoś dogadać. Mariusz wyjaśnił sytuację, Monika przeprosiła, że naruszyła jego prywatność. Jednak już nigdy nie było tak, jak wcześniej. „Za każdym razem, kiedy przychodził spóźniony albo nie odbierał telefonu, ja już wyobrażałam sobie, że jest z inną. Nie umiałam się powstrzymać od tego, żeby nie rzucić okiem na jego skrzynkę pocztową. W pewnym momencie to się stało nie do zniesienia i wiedziałam, że nie ma sensu tego kontynuować, bo będzie już tylko gorzej.”

27-letnia Agata przyznaje się do podobnej sytuacji. „Nienawidzę tego, kiedy robię coś wbrew sobie, wbrew własnym zasadom. Sama zawsze bardzo pilnuję mojej prywatności i szperanie komuś w mailach czy w telefonie jest dla mnie czymś kompletnie niezrozumiałym. Dlatego, kiedy sama nie mogłam się powstrzymać i sprawdziłam wiadomości mojego faceta, wiedziałam, że coś jest nie tak” – wspomina.

„Zawsze chciałam, by związek opierał się na zaufaniu, dawał dużo przestrzeni, a w tym momencie sama sobie zaczęłam zaprzeczać. Co gorsza, okazało się, że faktycznie, koleżanka mojego faceta, o którą zaczęłam się niepokoić, wysyłała do niego wiadomości, których wolałabym nie widzieć. Nie podobało mi się to, że nie powiedział jej kategorycznie nie, tylko wszystko kończyło się na niedopowiedzeniach.”

Zapytała go wprost o całą sytuację i przyznała, że to bardzo bolesne. Przeprosił i obiecał, że nie będzie już rozmawiał z tamtą, ale Agata wciąż nie miała pewności, czy dotrzymywał słowa. „Zauważyłam, że jak się raz sparzę, to już nie umiem tego odbudować” – mówi.

Gdy kobieta zawiedzie mężczyznę

Mężczyźni też niejednokrotnie zostają postawieni w podobnej sytuacji. 23-letni Bartek z tego powodu rozstał się ze swoją największą miłością.

„Wszystko między nami układało się idealnie. Moja była jest bardzo atrakcyjną dziewczyną, młodsza ode mnie o trzy lata. Chciała się bawić, lubiła flirtować z facetami, a we mnie to budziło zazdrość” – przyznaje Bartek. „Kilka razy powiedziałem jej o tym wprost. Na początku jej się to podobało. Któregoś dnia przyszła do mnie i powiedziała, że trochę nabroiła: na wyjeździe wakacyjnym całowała się z kolegą. Doceniłem to, że sama przyszła i mi o tym powiedziała, bo akurat o tej przygodzie nie dowiedziałbym się od nikogo. Wybaczyłem i postanowiłem zapomnieć o całym zajściu” – mówi Bartek.

POLECAMY:

Jednak zapomnieć było trudniej, niż przypuszczał. Zrobił się jeszcze bardziej zazdrosny, o wszystko pytał, sprawdzał, gdzie jest, nie chciał, by sama spędzała czas ze znajomymi. „W końcu tak bardzo zaczęliśmy się o to kłócić, że postanowiliśmy się rozstać” – opowiada Bartek.

27-letni Kuba miał podobną przygodę. Trzy lata temu poznał Anię, w której zakochał się bez pamięci. „To był najlepszy rok mojego życia” – wspomina. Rzadko się kłócili i wszystko układało się bardzo dobrze, dlatego jej nagła decyzja o rozstaniu bardzo go zaskoczyła. „Nie wiedziałem, co robić, jak temu zapobiec. Próbowałem wszystkiego, ale ona nie chciała zmienić zdania” – mówi Kuba.

Po dwóch miesiącach od rozstania, kiedy przestał się do niej odzywać, zaczęły przychodzić smsy. „Pisała, że bardzo tęskni, że wciąż mnie kocha. Bolało mnie otrzymywanie takich wiadomości, ale twardo nie odpisywałem” – opowiada. Po kilku miesiącach milczenia zadzwonił, by złożyć jej świąteczne życzenia. „Bardzo miło nam się rozmawiało, więc zaproponowałem spotkanie. Od razu zaiskrzyło, podjęliśmy decyzję, że spróbujemy jeszcze raz”.

Jednak zanim pojechali razem do domu, Ania opowiedziała mu o tym, że się z kimś spotykała. „Stwierdziła, że chce być fair i musi mi wszystko wyznać. Powiedziała, że tylko wtedy będzie mogła ze mną być. Przypuszczam, że to dla tego faceta ode mnie raptem odeszła, a potem zrozumiała, że tęskni. Obiecałem, że jej wybaczę, ale to było silniejsze ode mnie. Zacząłem ją sprawdzać, kilka razy włamałem się na jej skrzynkę, zaglądałem do jej telefonu. Przy każdej kłótni wywlekałem ten temat i sytuacja stała się nie do zniesienia dla nas obojga. Doprowadziliśmy to do takiego miejsca, że zaczęliśmy się nienawidzić. To było rok temu i od tamtej pory nie mam z nią żadnego kontaktu. Nie umiałem jej wybaczyć, zaufać na nowo. Myślałem, że dam radę, ale przeliczyłem się” – opowiada Kuba.

Już nic nie jest takie samo

Marta była bardzo zakochana. „Ogólnie nie jestem typem kochliwym, więc takie rzeczy rzadko się zdarzają. W Marcinie zakochałam się od pierwszego wejrzenia” – śmieje się. „Z każdym tygodniem okazywało się, że coraz więcej rzeczy nas łączy i ta relacja faktycznie przybrała poważny charakter”.

POLECAMY:

Po kilku miesiącach zdecydowali, że wyjadą razem za granicę. „Chcieliśmy spróbować czegoś nowego, sprawdzić się w zupełnie nowej sytuacji. Stwierdziliśmy, że to świetna próba dla naszego związku: jak się uda, to już nic nas nie rozdzieli. Jeśli nie, znaczy, że nie było warto”. Początki nie były łatwe. Marta pracowała dużo więcej, na Marcina spadła cześć obowiązków domowych.

„Któregoś dnia leżeliśmy z laptopami w łóżku. On poszedł wziąć prysznic, w tym czasie dostał wiadomość na komunikatorze. Nigdy nie sprawdzałam jego poczty ani telefonu. Miałam stuprocentowe zaufanie. Nie wiem, czemu wtedy rzuciłam okiem na ekran jego monitora. Myślałam o Tobie cały dzień. Szkoda, że jak się spotkamy, nie będziemy mogli się bzykać, bo mam na Ciebie ogromną ochotę…Dostał wiadomość od koleżanki, której nie znałam. Zamurowało mnie. Do dziś pamiętam, jak mnie wtedy zabolało, nie chciało mi się wierzyć, że to się dzieje naprawdę. Wyjaśnił mi całą sytuację, przeprosił, napisał do niej, że nie będzie się więcej kontaktował i przez kilka miesięcy wszystko było dobrze. Wystarczyło jednak, że poszliśmy na jakąś imprezę, wypiłam kilka drinków i ta sprawa do mnie wracała. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że tak bardzo mnie zawiódł. Wierzyłam mu w stu procentach, a raptem wszystko zostało mi odebrane”.

Marta próbowała odbudować związek, ale łapała się na tym, że chce sprawdzać jego rzeczy, by mieć pewność, że nie zrobił nic, co chciałby przed nią ukryć. „Sprawdzałam nawet rachunki, by wiedzieć gdzie i o której jadł, czy płacił tylko za siebie. To się stało paranoją. Zrozumiałam, że tak się nie da i jeśli nie mam do niego zaufania, to już nic z tego nie będzie” – tłumaczy.

Zaufanie do drugiej osoby to podstawa związku. Bardzo trudno jest je zbudować, za to niezwykle łatwo można je stracić. Niektórym udaje się zacząć wszystko od nowa, ale rzeczywistość pokazuje, że są to raczej wyjątki, które potwierdzają smutną regułę, że lepiej nie dopuścić do sytuacji, która podda w wątpliwość twoje intencje, bo ciężko będzie odbudować solidny filar, bez którego nawet najlepsza konstrukcja długo stać nie będzie…

(asz/sr)

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (27)
Zobacz także