Jak rzucić faceta?
Poza kłótniami już nic was nie łączy, macie inne plany na przyszłość, bo wasze drogi dawno się rozeszły. Zastanawiasz się, czy przypadkiem nie przyszedł czas na rozstanie. Pytanie tylko, jak to zrobić? Przecież macie wspólne mieszkanie, wspólnych znajomych, psa, ulubione miejsca.
27.12.2011 | aktual.: 27.12.2011 15:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poza kłótniami już nic was nie łączy, macie inne plany na przyszłość, bo wasze drogi dawno się rozeszły. Zastanawiasz się, czy przypadkiem nie przyszedł czas na rozstanie. Pytanie tylko, jak to zrobić? Przecież macie wspólne mieszkanie, wspólnych znajomych, psa, ulubione miejsca. Każdy w tej sytuacji musi zmierzyć się z uczuciami i emocjami: wyrzutami sumienia, rozczarowaniem, lękiem przed samotnością i reakcją otoczenia.
Niewiele osób żyje z pierwszym partnerem. Większość ma za sobą kilka związków. Mimo to zawsze rozstanie jest trudnym doświadczeniem. Rzucenie partnera tak, by nie urazić jego uczuć, to zadanie właściwie niemożliwe. Nie ma co liczyć na to, że on powie: „to świetnie, właśnie na to czekałem”. Rzadko się bowiem zdarza, że obie strony chcą rozstania w tym samym czasie. Zazwyczaj to jedna z nich czuje, że związek się wypalił, a druga często nawet nie chce zauważyć symptomów kryzysu. Boi się wywracać życie do góry nogami, więc udaje, że nic się nie dzieje. W ten sposób latami można tkwić w relacji, która nie daje satysfakcji, być z kimś z lęku przed zmianami i zranieniem drugiej osoby.
Wyjść w kapciach i nie wrócić?
Na forum Babińca ~blondyna napisała: „Każdy człowiek tęskni za miłością, będąc w małżeństwie tak naprawdę można czuć się samotnym jak pies. Przeżyłam tyle lat w takim związku. Tylko po co? Każdy chce kochać i być kochanym. Zamiast utrzymywać fikcję, już lepiej odejść.”
Internautka o nicku Ata, która latami nie umie odejść od partnera, wyjaśnia: „Strach przed opinią innych i odpowiedzialnością jest największy. (...) Jestem kochanką, która zdradza po cichu męża, może bardziej emocjonalnie niż fizycznie, bo z tym drugim widzę się sporadycznie - raz na pół roku. Romans trwa 5 lat. Dzwonimy do siebie codziennie. Nigdy nie oczerniał swojej żony, nigdy nie rozmawiamy o naszych połowach. Gdyby nie spotkania powiązanie z kochaniem się, to uznałabym to za przyjaźń, ale niestety tak nie jest.”
Dominika_C-n: „Jestem w tej samej sytuacji, zostałam z mężem, którego nie kocham i się męczę. (...) Zdradzam męża z tym jedynym, którego pokochałam, ale to nie jest pełnia szczęścia.”
POLECAMY:
Kocmołuch: „Jestem mężem mojej żony od siedmiu lat. Nie układało nam się od jakiegoś czasu, chociaż wiem, że ona mnie kocha, ale... ja jej nie. Żyliśmy tak sobie, a teraz niedawno poznałem kogoś, kto do czerwoności rozpalił moje serce. I chcę odejść. Tylko jak powiedzieć żonie? Nie chcę jej ranić, chociaż wiem, że beze mnie byłoby jej łatwiej i na pewno sobie poradzi. A ja? Ja chcę kochać na nowo i robię to, tylko... jak odejść?”
Karol ma na to sposób: „Ja się już rozchodziłem 6 razy i zawsze w ten sam sposób. Wychodzę w kapciach z mieszkania i mówię, że idę tylko na chwilę do kiosku po papierosy. Oczywiście już nigdy nie wracam. Unikam w ten sposób niepotrzebnych dyskusji. Kasę trzymam na osobnym koncie, więc nie ma problemu z urządzaniem się od nowa.”
Rozstać się z klasą
Nie do polecenia jest metoda opisana przez Karola, bowiem sposób, w jaki się rozstaniecie, wbrew pozorom ma duży wpływ na waszą przyszłość. Od tego zależy, czy będzie utrzymywali ze sobą poprawne kontakty; a może uciekali, kiedy przypadkiem spotkacie się na ulicy. Jeśli rozejdziecie się w zgodzie, nie postawicie znajomych w kłopotliwej sytuacji opowiadania się po którejś ze stron. Nie wspominając już o tym, że jeżeli macie dzieci, to nie da się po prostu zatrzasnąć za sobą drzwi.
Psycholodzy zgodnym chórem radzą więc, żeby do rozstania dobrze się przygotować. Monika Dreger, psycholog, rozstającym się mówi: - Smutek i żal po rozstaniu to naturalne uczucia. Po rozpadzie związku trzeba go odchorować. A sposób rozstania nie pozostaje bez wpływu na to, jak bardzo to przeżyjemy.
Pomyśl, co czujesz. Zanim zdobędziesz się na powiedzenie mu, że odchodzisz, sama musisz być przekonana o słuszności tej decyzji. Inaczej narazisz się na szarpaninę. Zastanów się, dlaczego nie jest ci z nim dobrze. Może zamiast rozstania potrzebujecie pomocy psychologa w wyjściu z kryzysu. Kiedy uznasz, że jednak chcesz zrobić miejsce na nowe, nie zwlekaj z rozmową. Weź kartkę i spisz powody, które zmuszają cię do odejścia. Przyklej je w widocznym miejscu i patrz za każdym razem, kiedy przyjdzie ci do głowy, by dać mu setną szansę.
POLECAMY:
Przygotuj go na to. Zazwyczaj symptomy wypalenia w związku są dostrzegalne dużo wcześniej. Z tym, że nie zawsze chcemy je widzieć. Czasami jedno z partnerów woli udawać, że wszystko jest w porządku. A kiedy słyszy, że ona czy on odchodzi, spada to na niego jak grom z jasnego nieba. Zanim zdobędziesz się na ostateczną rozmowę, mów o tym, że w waszym związku źle się dzieje, że nie jesteś szczęśliwa. Dużo łatwiej to zniesie, kiedy będzie miał czas na oswojenie się i przygotowanie do rozmowy, a tobie łatwiej będzie się na nią zdobyć. Nie wysyłaj też sprzecznych sygnałów, które dawałyby nadzieję, że jeszcze wszystko będzie dobrze - dziś organizujesz super kolację, a jutro mu mówisz, że jednak znikasz.
Wybierz miejsce i czas rozmowy. Nie mów mu, że rozstajecie się, kiedy gotujesz pomidorową i stoisz plecami do niego. Nie myśl, że taką rozmowę da się przeprowadzić w 15 minut. Zarezerwuj sobie wieczór czy popołudnie, żeby nie czuć presji czasu. Dobrze jest wyjść z domu, pójść do restauracji. Wtedy jest też większa szansa, że nie wybuchnie awantura. W miejscu publicznym krępującą sytuacją mogą być natomiast łzy. Jeśli zdecydujecie się rozmawiać w mieszkaniu, niech poza wami nikogo w nim nie będzie.
Mów o konkretach. Rozstanie to nie jest najlepszy czas na sentymentalne podróże, które mogą spotęgować żal za tym, co nie wróci. Dlatego rozmawiajcie tylko o sprawach związanych z twoim odejściem. Z pewnością będzie chciał wiedzieć, dlaczego tak się stało. Chociaż zapewne już wcześniej było wiele rozmów i kłótni na temat tego, co jest nie tak. Ugryź się w język, jeśli najdzie cię potrzeba wywlekania starych żalów i powiedzenia, jaki on jest do niczego. Omówcie podział majątku, opiekę nad dziećmi i inne formalności. Mów prosto i zrozumiale. Nie zostawiaj żadnej furtki, nie rób mu nadziei. Ogranicz emocje na tyle, na ile tylko się da.
Nie rań bardziej, niż to konieczne. W łóżku cię już nie kręci, z Jamesa Bonda zamienił się w domatora w papuciach przed telewizorem, nudzisz się z nim, od jakiegoś czasu oglądasz się za innymi facetami. Nie musisz mu tego mówić. Zachowaj zasadę „myślę, co mówię”, a nie „mówię, co myślę”. Pamiętaj też, że rozstanie wcale nie oznacza tego, iż należy wszystko przekreślić. Przeżyliście razem wiele dobrych chwil, warto zachować miłe wspomnienia.
Daj sobie czas na żal i ból. Nie ma sensu wyrzucanie sobie: po co z nim się związałam? Wtedy widocznie takie miałaś potrzeby. Dziś dojrzałaś i chcesz czegoś innego. Masz do tego prawo. Zastanów się, co w tym związku było dobre, a czego nie powtórzyłabyś w kolejnym. Wyciągnij wnioski na przyszłość. Zawsze łatwiej jest temu, kto porzuca, niż porzucanemu. Mimo to dla nikogo nie jest to najmilsza chwila. Dlatego pozwól sobie na rozczarowanie, ból, żal, a nawet tęsknotę. Pamiętaj, że czas leczy rany – choć to brzmi jak truizm, jest w tym głęboka prawda.
(mos/sr)