Tak wyglądają "łowy" w Ciechocinku. "Kobieta nie musi nic mówić"
- Czułem, że próbuje "złapać" moje oczy. Chce, żeby nasze spojrzenia się spotkały. Kobieta nie musi nic mówić, wystarczy, że uśmiecha się i patrzy - mówi Wojciech, który jeździ do Ciechocinka. Tak, jak Małgorzata, doświadczył tam "łowienia" przez inną osobę.
O romansach w Ciechocinku mówi się nie od dziś. Nie wszyscy wiedzą jednak, że wielu kuracjuszy zaczyna swój pobyt w tym miejscu od tzw. łowienia, które polega na tym, że przez pierwsze dni chcą zdobyć drugą osobę. Ta ma towarzyszyć im w trakcie całego turnusu, w szczególności na spacerach i potańcówkach.
"Łowy" w Ciechocinku
Według 72-letniego Wojciecha, proces "łowienia" zaczyna się tuż po przyjeździe, od patrzenia. Nie trwa jednak dłużej niż dwa lub trzy dni. Jeżeli wybrana osoba nie jest podatna na zaloty, szuka się kolejnej. Opisał to "Newsweekowi" na własnym przykładzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Seniorzy są wściekli na rząd. Nie podoba im się Polski Ład. "Nerwowo nie mogę wytrzymać!"
- Pierwszy dzień, schodzę na obiad: stoliki sześcioosobowe. Poza mną jeszcze jeden mężczyzna i cztery panie. Czuję, że z tych czterech kobiet jedna ciągle mi się przygląda. Niebrzydka, w wieku mniej więcej 60 lat, bardzo dynamiczna. Daje sygnały - powiedział.
- Czułem, że próbuje "złapać" moje oczy. Chce, żeby nasze spojrzenia się spotkały. Kobieta nie musi nic mówić, wystarczy, że uśmiecha się i patrzy. Przecież nie zapyta od razu: czy będziemy ze sobą chodzić na fajfy? Zanim zacznie się flirtować i tańczyć, jest luźna rozmowa: "skąd pan jest", "co pana boli". I ciągłe wysyłanie sygnałów: "Jestem zainteresowana". Czyli przyglądanie się - tłumaczył w rozmowie z "Newsweekiem".
Kiedy odmówił jej wspólnego wyjścia na potańcówkę, kobieta zaczęła przyglądać się drugiemu mężczyźnie ze stolika.
- I z nim poszło szybko - ujawnił Wojciech.
"Pani mi się nawet podoba"
"Łowienia" doświadczyła także Małgorzata. Gdy siedziała z innymi w centrum Ciechocinka, rozmowę z nią zaczął Ryszard, mężczyzna, który był ubrany dość niedbale. Zapytał, czy jest pierwszy raz na fajfach. Potem, czy chce może pójść gdzieś indziej.
- Muszę pani powiedzieć, że kiedyś byłem bardzo przystojny. Kobiety wręcz mi się narzucały. Nie wiem, jakich mężczyzn pani preferuje, ale ja, muszę pani powiedzieć, jestem po studiach inżynierskich, jeżdżę mercedesem. Mercedesy, muszę pani powiedzieć, są nie do zdarcia. Dochody mam dobre, 7 tys. miesięcznie. Niedawno, muszę pani powiedzieć, kupiłem sobie motorower - mówił do Małgorzaty.
Mimo braku chęci rozmowy z jej strony, dodał:
- Pani mi się nawet podoba.
Kiedy drugi raz zaproponował Małgorzacie spacer, mówiąc, że "odkąd rozwiódł się z żoną, nie miał żadnej kobiety", wprost usłyszał odmowę. Dopiero wtedy odszedł.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.