Rolniczka z Podlasia o protestach. Ma jednoznaczne stanowisko
Od kilku tygodni w Polsce i Europie trwają protesty rolników. W rozmowie z Wirtualną Polską głos w tej sprawie zabrała znana z programu "Rolnicy. Podlasie" Emilia Korolczuk, właścicielka słynnego Rancza w Laszkach.
27.02.2024 | aktual.: 27.02.2024 20:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Protesty rolników trwają od kilku tygodni, a blokady dróg w kraju dają się we znaki wielu mieszkańcom. Celem strajków jest przede wszystkim zwrócenie uwagi na problemy dotykające tę grupę, związane m.in. z importem towarów z Ukrainy. Rolnicy sprzeciwiają się też wprowadzeniu Zielonego Ładu, nakładającego na nich kolejne obowiązki.
Głos w tej sprawie zabrało już wiele osób, w tym znany z programu "Rolnik szuka żony" Grzegorz Bardowski, a także bohaterka programu "Rolnicy. Podlasie" Justyna Maciorowska, którzy także dołączyli do protestów. O komentarz na ten temat poprosiliśmy też uwielbianą przez widzów wspomnianego programu Emilię Korolczuk, rolniczkę i właścicielkę Rancza w Laszkach.
Emilka z Laszek o protestach rolników
Emilia Korolczuk nie ukrywa, że całym sercem wspiera trwający w Polsce protest rolników. Właścicielka Rancza w Laszkach przyznała jednak, że nie do końca wierzy w jego skuteczność.
- Nie wiem, czy to wszystko coś da. Moim zdaniem polscy rolnicy działają trochę zbyt zachowawczo, porównując do tego, co dzieje się obecnie np. w Belgii. Może gdyby zabrakło żywności w sklepach, tak jak było to na zachodzie, wtedy inni także wyszliby na ulicę - powiedziała nam bohaterka programu "Rolnicy. Podlasie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rolniczka mówi o problemach branży
Emilia z Laszek przyznała, że obecnie jednym z największych problemów polskich rolników jest zasypywanie konsumentów produktami od naszych wschodnich sąsiadów.
- Według mnie import z Ukrainy powinien zostać całkowicie wstrzymany. Ukraińska żywność jest niemal wszędzie. Dobrym przykładem jest tutaj olej. Jak ktoś zacznie się baczniej temu przyglądać, to już prawie nie ma u nas w sklepach polskiego oleju - powiedziała Korolczuk.
Co o chodzi? W ciągu ostatnich dni w sieci krążyła lista 500 spółek, które miały importować zboże z Ukrainy. Na liście znajduje się m.in. Bunge Polska sp. z.o.o. - największy polski przetwórca nasion oleistych i producent tłuszczów roślinnych, produkujący Olej Kujawski. To sprawiło, że niektórzy internauci zaczęli nawoływać do jego bojkotu.
"Warto jednak zaznaczyć, że nawoływanie do bojkotu nie jest uzasadnione żadnymi, zweryfikowany informacjami na temat pochodzenia zboża używanego przez producenta Kujawskiego" - czytamy w serwisie finanse.wp.pl. Sama lista nie została też potwierdzona przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
"W ramach naszej regionalnej i globalnej działalności handlowej firma Bunge w 2022 roku importowała kukurydzę oraz śrutę słonecznikową z Ukrainy, z których większość została następnie sprzedana i wyeksportowana poza granice Polski. W ciągu ostatnich pięciu lat Bunge nie importowało do Polski ukraińskiego rzepaku ani oleju rzepakowego" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez spółkę.
Jak informuje z kolei Money.pl, wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak poinformował w niedzielę, że będzie wnioskował o podatek VAT - minimum 8 proc. - na olej spożywczy, który może przyjeżdżać z Ukrainy do Polski.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl