"Jezus z Tindera" hitem internetu

"Jezus z Tindera" hitem internetu
Źródło zdjęć: © Tinder

09.03.2017 16:20, aktual.: 09.03.2017 19:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na Tinderze robi furorę. "Mam 21 lat, byłem kiedyś przybity, na randkę zapewniam zapas ryb i wina. Za swoją wybrankę jestem gotów umrzeć. Mój tata to szycha". Tak chłopak przedstawia się w sieci.

Student poszukujący damy serca rzeczywiście wygląda jak Zbawiciel i jest … najgorętszym podrywaczem w internecie. Teraz może przebierać w dziewczynach jak w ulęgałkach. Ale wszystko, co się wokół niego dzieje, traktuje z dużym przymrużeniem oka.

- Mama nie jest zbyt szczęśliwa. Cały czas obawia się, że coś mi się stanie - wyjawia chłopak w rozmowie z "The Huffington Post". I przyznaje, że nagła popularność nieco go oszołomiła.

Niespodziewana sława spadła na niego po tym, gdy miesiąc temu założył konto na Tinderze i załączył kontrowersyjną fotkę. Spogląda z niej długowłosy brunet z brodą ubrany w strój, który z powodzeniem mógłby nosić dwa tysiące lat temu. Tylko scenografia jest współczesna - na stole opakowanie "szwedzkich rybek", czyli w żelek i mocno przetworzonego pieczywa w foli. Wystylizowany na Jezusa chłopak "przemienia" wodę w wino.

Jak wynika z profilowego opisu jest stolarzem. Posiada też sporo zalet, a przynajmniej potrafi dobrze się sprzedać: ryb i wina ma pod dostatkiem, a za dziewczynę może nawet oddać życie. Czego można chcieć więcej? Ma co prawda wady, ale niewielkie - tylko raz był przybity.

Kto się za tym kryje? Student z Lafayette w stanie Louisiana, który imię sobie przywłaszczył, ale za nic nie chce zdradzać prawdziwego, by nie psuć zabawy. Z wyborem pseudonimu nie miał żadnych problemów. - Wszyscy powtarzali mi, że wyglądam jak Jezus, więc to było naturalne - wyjaśnia.

Ma do siebie dystans, chociaż chce wyjaśnić pewne nieścisłości. Tinderowy Jezus wysłał światu ważną wiadomość: nie jest żadnym podrywaczem, a jego dorobek randkowy wcale nie jest imponujący. - Umówiłem się z pięcioma kobietami - wyznał. - Każda z nich chciała, żebym ją podrywał, a ja taki nie jestem. Chciałbym znaleźć właściwą kobietę.

Wygląda więc na to, że chłopak po prostu prowadzi poszukiwania zakrojone na szeroką skalę. I przyznajmy, że bardzo specyficznymi metodami. A fanek przybywa mu z każdym dniem. - Na początku dostawałem powiadomienia "it's a match" co piąte przeciągnięcie, teraz dostaję je co drugie. Zdziwiło go bardzo, że dziewczyny stanowczo żądały, by na randki nie przebierał się za Jezusa ze zdjęcia. Głośno protestowały. - Myślę jednak, że ktoś w końcu zechce - mówi rozżalony.

Określa siebie jako "bardzo katolickiego" i przyznaje, że przeżywał duchowe rozterki, czy wykorzystywać fizyczne podobieństwo do Jezusa, by umawiać się z kobietami. Ale problem szybko się rozwiązał. - Wahałem się trochę, ale przecież nie podaję się za Zbawiciela - twierdzi rozbrajająco. Podpytywany o typ urody też nie daje się podejść. - Chrystus kochał wszystkich - zaczyna swój wywód. - Ale lubię poruszać tematy filozoficzne. Najlepsza randka to ta z kobietą, która potrafi żartować.

Warto przyjrzeć się, jak Jezus czaruje swoje wybranki. Tutaj dopiero znajdziemy prawdziwe perełki. Niestety większość z nich polega na grze słów, które dużo tracą w tłumaczeniu. Poniżej próbka po angielsku.

Obraz
© Twitter
Źródło artykułu:WP Kobieta