"Każdy ma swój wstyd". Damięcki o scenach intymnych
Sceny intymne w filmach to wyzwanie nie tylko dla aktorów, lecz także całej ekipy pracującej przy produkcji. Na przestrzeni lat podejście do scen bliskości znacznie się zmieniło. Mateusz Damięcki opowiedział, jak wyglądało to na planie "Drugiej Furiozy".
W tym artykule:
Mateusz Damięcki w audycji "W rytmie kultury" w Polskim Radiu RDC przyznał, że realizacja scen intymnych na planie "Furiozy" wiąże się z dużym obciążeniem emocjonalnym – zarówno dla aktorów, jak i ekipy. Aktor podkreślił, że takie momenty wymagają pełnego skupienia i ogromnego szacunku.
Damięcki o rozbieranych scenach w "Drugiej Furiozie"
- W "Furiozie" wszystkie sceny łóżkowe są trudne do zagrania, bo odzierają nas wszystkich na planie, zarówno tych, którzy się rozbierają, ale również tych, którzy stoją po drugiej stronie kamery, odzierają nas ze wstydu. Proszone jest, żeby nie śmiać się, ponieważ bywało czasami tak, że aktorzy mieli wrażenie, jak się rozebrali, że na przykład z nich się śmiano. (...) Każdy ma swój wstyd, każdy ma swoje granice. Dlatego na planie wtedy jest cichutko, nikt bez sensu nie włazi do pomieszczenia, w którym nie powinien być. Jest cisza, spokój, wszyscy odwracają wzrok, nikogo nie ma przy monitorach, wszyscy siedzą, zajmują się swoimi sprawami - wyjaśnił.
Lepiej zagrać drag queen, czy kibola? Mateusz Damięcki odpowiada
Gonciarz o scenach intymnych
Podobnego zdania była także Pola Gonciarz, która w "Drugiej Furiozie" wystąpiła razem z Damięckim. Aktorka, znana m.in. z serialu "Na dobre i na złe", w rozmowie z anywhere.pl opowiedziała, jak przygotowywano ujęcia wymagające nagości i bliskiego kontaktu. Podkreśliła, że komfort aktorów był priorytetem. - My mieliśmy oczywiście konsultantkę intymności. Do tego mieliśmy spotkania, choreografię, normalnie cała ekipa też była przygotowana na to, że tego dnia, w takich godzinach, w takim miejscu będzie odbywała się taka scena. To jest wszystko w ogóle tak pięknie przygotowane, żebyśmy my jako aktorzy czuli się bardzo komfortowo. Jest oczywiście wtedy okrojony skład ekipy. Nikt, kto nie powinien się znajdować w tym miejscu, się tam nie znajduje.
Rola partnerstwa z Damięckim
Gonciarz zaznaczyła, że ważne było dla niej również partnerstwo Damięckiego. - Czułam ogromne oparcie też w Mateuszu, bo można trafić na naprawdę różnych partnerów, którzy podczas prób na przykład mówią, że "dobrze, dobrze, to tego nie zrobię, to cię nie dotknę", a podczas sceny nagle ich poniesie i to zrobią. (...) Myślę, że to zaufanie, jakie mamy z Mateuszem, jest na tyle cenne właśnie dla takich scen. Dla tej sceny było, że ja wiedziałam, że on nie zrobi mi krzywdy i przez to ja się też czułam swobodnie. Też reżyser Cyprian był na wszystko otwarty, mówił, że jak się źle czujemy to zatrzymujemy - przyznała. Choć Gonciarz wyznała, że myśl o publicznym odbiorze takich scen budzi stres, to staranne przygotowanie i zaufanie na planie sprawiły, że jej dyskomfort był mniejszy. - To wszystko było tak zaskakująco pięknie przygotowane dla mnie, że ja się w ogóle absolutnie nie przejmowałam tym, w ogóle się tym nie stresowałam - mówiła.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.