Uczyła WDŻ-u. Tak mówi o podstawie programowej edukacji zdrowotnej

Psycholożka, edukatorka, autorka profilu @tosiakopyt (kiedyś: @wdz dla zaawansowanych) – Tosia Kopyt wspiera polskie rodziny w rozmowach o dojrzewaniu, relacjach oraz seksualności. – Podstawa programowa edukacji zdrowotnej jest nowoczesna i odpowiada na potrzeby młodych ludzi – mówi o przedmiocie, którego podstawę programową współtworzyła.

Tosia Kopyt o edukacji zdrowotnejTosia Kopyt o edukacji zdrowotnej
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Ewa Podsiadły-Natorska: Jak długo byłaś nauczycielką przedmiotu "wychowanie do życia w rodzinie"?

Tosia Kopyt: Osiem lat.

Cofnijmy się więc w czasie – jak było na początku? Podejrzewam, że zaczynałaś pełna nadziei, że będą to przydatne zajęcia dla młodych osób.

Początek był taki, że pracowałam w gimnazjum i liceum jako psycholożka szkolna, zresztą od dawna wiedziałam, że chcę pracować z młodymi ludźmi. Dzięki rozmowom z nimi wiedziałam, jak ważne są dla nich takie tematy jak dojrzewanie, emocje, seksualność, zakochiwanie się, miłość. Brakowało jednak przestrzeni, aby móc rozmawiać o tym regularnie. Wtedy dowiedziałam się, że lekcje WDŻ mogą stać się takim miejscem i poszłam na odpowiednie studia podyplomowe. Ten przedmiot był nieobowiązkowy i nieegzaminacyjny, co dawało nauczycielom większą swobodę – zarówno w kwestii omawianych treści, jak i formy zajęć.

"Pasja jest kobietą". Anna Kulawik o związkach z dużą różnicą wieku i relacjach damsko-męskich

Twoi uczniowie chętnie uczestniczyli w tych zajęciach?

Bywało różnie: były klasy, w których chodziła większość, były też takie, w których pojawiała się garstka uczniów. Im starsza młodzież, tym ogólnie frekwencja na tym przedmiocie była niższa, nie tylko u mnie. Zawsze było dla mnie priorytetem, aby poruszać tematy, które dotyczyły młodych i których akurat potrzebowali.

Nie korzystałam z podręcznika, ale miałam przygotowane tematy, karty pracy, różne formy aktywizacji, zadania grupowe. Najważniejsze były jednak rozmowy, dużo rozmów. Dzięki WDŻ zaczęłam też działać w mediach społecznościowych, bo kiedy urodziłam dziecko i poszłam na tak zwany urlop macierzyński, brakowało mi tych lekcji, założyłam więc w internecie profil "WDŻ dla zaawansowanych". Na początku miał służyć moim uczniom i uczennicom, chciałam publikować tam dodatkowe materiały, wiedziałam jednak, że mogą z nich korzystać także inni – np. osoby, które nie miały WDŻ albo były z niego niezadowolone.

Bo ten przedmiot nie do końca się sprawdził.

Byli nauczyciele, którzy prowadzili fajne lekcje i mieli dobry kontakt z młodzieżą, ale rzeczywiście w skali kraju WDŻ nie sprawdziło się w ogóle. Mój profil od początku był dużo szerszy – dotyczył edukacji seksualnej, zdrowia, relacji, psychologii. Ludzie w moim pokoleniu i młodsi mają wiele złych skojarzeń z WDŻ. Chciałam to zmienić, oferując rzetelną wiedzę i pokazując, że edukacja seksualna dotyczy każdego z nas.

Jakie były reakcje ludzi na "WDŻ dla zaawansowanych"?

Przez pierwsze dwa lata nie do końca "czułam" media społecznościowe. Facebooka znałam, bo wcześniej prowadziłam inną stronę edukacyjną, ale Instagrama musiałam się uczyć od zera. Na początku odzew był niewielki, jednak stopniowo rósł. Motywowały mnie pozytywne reakcje odbiorców i to, że powoli docierałam do nowych osób. Wiele się dzięki temu nauczyłam, także jeśli chodzi o umiejętności graficzne czy montaż filmików. Trafiłam też na moment, w którym na takie treści było duże zapotrzebowanie.

Jak według ciebie powinna wyglądać w Polsce idealna edukacja seksualna?

Nie da się uczyć o zdrowiu bez seksualności i odwrotnie, więc uważam, że powinien to być jeden, holistyczny przedmiot o człowieku i jego zdrowiu, także seksualnym. To jest wiedza o całym człowieku – o narządach płciowych, chorobach przenoszonych drogą płciową, ciąży, relacjach, ale też profilaktyce zdrowotnej, środowisku, ruchu, odżywianiu, higienie cyfrowej czy uzależnieniach. Wiem, że ten obszar związany z seksualnością budzi najwięcej emocji, ale jest naprawdę ważny.

Młodzi ludzie zasługują na wiedzę i wsparcie. Aby wiedzieli, co się z nimi dzieje w czasie dojrzewania, aby umieli zachować się asertywnie w różnych sytuacjach, aby wiedzieli, gdzie i jak szukać pomocy oraz czego dorosłym osobom nie wolno w stosunku do dzieci. To także wiedza o tym, czym jest tożsamość płciowa, orientacja psychoseksualna, antykoncepcja czy świadoma zgoda. Idealna edukacja seksualna porusza wszystkie te tematy, każda młoda osoba ma do niej dostęp i jest prowadzona przez wykwalifikowane osoby.

Jesteś współautorką podstawy programowej nowego przedmiotu "edukacja zdrowotna". Jak reagujesz, kiedy słyszysz, że uczniowie nie chcą uczestniczyć w tych zajęciach, a w przestrzeni publicznej trwa antykampania dotycząca tego przedmiotu?

Złości mnie przekaz płynący z góry – kłamliwy, manipulacyjny, polityczny. Rozumiem natomiast decyzje rodziców, którzy wypisanie dziecka z edukacji zdrowotnej tłumaczą np. tym, że zajęcia odbywają się o 7 rano albo bardzo późno, po "okienku". Niektórzy rodzice obawiają się, że nauczyciel nie poprowadzi tych zajęć w odpowiedni sposób. Słyszę takie zarzuty, że podstawa programowa rzekomo "promuje" różne rzeczy, najbardziej absurdalny przykład to rozwody. Owszem, ten temat pojawia się w jej zapisach: chcieliśmy, aby młodzi ludzie mieli okazję porozmawiania o różnych zmianach, które mogą dziać się w rodzinach, takich jak pojawienie się rodzeństwa, choroba bliskiej osoby czy właśnie rozwód lub rozstanie rodziców. I przede wszystkim: aby wiedzieli, jak można sobie wtedy radzić. Rozmawiając o tym, naprawdę niczego nie promujemy…

Co z argumentem, że na takie tematy rodzice z dziećmi powinni rozmawiać sami?

Ja się z nim zgadzam! Oczywiście, że powinni. I uczestniczenie w zajęciach edukacji zdrowotnej w żadnym wypadku tego nie wyklucza. Rodzice lub opiekunowie są pierwszymi wychowawcami swoich dzieci w obszarze zdrowia i seksualności. To, jak się swoim dzieckiem opiekują, w jaki sposób nazywają części ciała, jak okazują emocje, czy mówią o swoich potrzebach, czy respektują swoje granice – to wszystko ma ogromny wpływ na rozwój małego człowieka. Dlatego rodzice mają wielką rolę do spełnienia i jest to coś, o czym często mówię w swoich mediach społecznościowych. Szkoła ma tutaj inne zadanie: przekazać specjalistyczną, uaktualnioną wiedzę, dać szansę na rozmowę z rówieśnikami pod opieką dorosłego i przekazanie wiedzy tym dzieciom, których rodzice nie rozmawiają z nimi o wszystkim.

Gdyby ktoś poprosił cię o radę: "Czy posłać dziecko na edukację zdrowotną?", co byś odpowiedziała?

Powiedziałabym, że warto podjąć tę decyzję świadomie. Podstawa programowa tego przedmiotu jest nowoczesna, interdyscyplinarna i odpowiada na potrzeby młodych ludzi w dzisiejszych czasach. Zachęciłabym też do poznania nauczyciela, który tego przedmiotu będzie nauczał, a także do rozmowy z dzieckiem. Ale – jak mówiłam – rozumiem decyzje podejmowane z innych powodów, np. z obawy przed przeciążeniem dzieci nadmiarem zajęć. Chciałabym tylko, żeby była to decyzja podjęta po zapoznaniu się z programem i po rozmowie z nauczycielem.

Powiedziałaś kiedyś, że twoim zdaniem w rozmowie z dziećmi powinniśmy nazywać rzeczy po imieniu – mówić penis, pochwa, macica. Dlaczego to takie ważne?

Bo inne części ciała nazywamy bez problemu od pierwszych dni życia dziecka, więc i w tym przypadku powinno być podobnie. Jeśli jakiejś części nie nazywamy, to wysyłamy dziecku komunikat, że jest inna, gorsza, wstydliwa, a to buduje tabu. Nieznajomość języka zagraża również bezpieczeństwu – jeśli młoda osoba nie zna języka, aby powiedzieć o bólu czy nadużyciu, to może być jej trudno poprosić o pomoc. A nastolatki i tak przeżywają wiele zmian – dobrze, aby miały jasność przynajmniej co do swojego ciała.

O co najczęściej pytają cię rodzice?

Chyba najczęściej właśnie o język – czy używać naukowych określeń, czy może zdrobnień itp. Ostatnio pojawia się też wiele pytań o edukację zdrowotną. Generalnie pisze do mnie wielu rodziców, którzy chcą dać swoim dzieciom coś, czego sami nie dostali. To wymaga pracy nad sobą i refleksji nad własnymi przekonaniami, jednak wielu rodziców ten trud podejmuje. Podziwiam ich i staram się wspierać, dlatego tworzę posty, kursy, polecam też różne materiały i publikacje, bo staram się czytać wszystko, co dotyczy zdrowia i seksualności dla dzieci i młodzieży, co pojawia się na polskim rynku.

Moja pierwsza książka "Skąd się biorą dzieci? Ale tak naprawdę!" pomogła wielu rodzicom w rozmowie na ten temat. A teraz jestem tuż po premierze mojej drugiej książki "Ludzie mają różnie", która pokazuje, jak bardzo jesteśmy różnorodni: zarówno pod względem wyglądu, koloru skóry, sprawności, pochodzenia, wiary, tożsamości płciowej czy tego, w jakiej rodzinie żyjemy. Ale mówi też o tym, że mamy wiele wspólnego i jak ważna jest tolerancja.

Tosia Kopyt jest nominowana w plebiscycie #Wszechmocne w kategorii #Wszechmocne w macierzyństwie.

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie

"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni