Blisko ludziOd sex friends do... miłości?

Od sex friends do... miłości?

Historia Marty i Michała nie należy do romantycznych. Poznali się w klubie. On przyszedł się zabawić, ona leczyć złamane serce po przykrym rozstaniu. Wpadli na siebie przez przypadek i zaczęli się wykłócać o to, czyja to wina. „Chodź ,lepiej zatańczymy” – uśmiechnął się w końcu Michał i zaciągnął ją najpierw na parkiet, a dwie godziny później do swojego łóżka. Seks od razu był genialny więc powtórzyli to kilka razy. Czy taka znajomość może przerodzić się w związek lub przyjaźń?

Od sex friends do... miłości?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

14.12.2011 | aktual.: 05.06.2018 16:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Historia Marty i Michała nie należy do romantycznych. Poznali się w klubie. On przyszedł się zabawić, ona leczyła złamane serce po przykrym rozstaniu. Wpadli na siebie przez przypadek i zaczęli się wykłócać o to, czyja to wina. „Chodź ,lepiej zatańczymy” – uśmiechnął się w końcu Michał i zaciągnął ją najpierw na parkiet, a dwie godziny później do swojego łóżka. Seks od razu był genialny, więc powtórzyli to kilka razy. Czy taka znajomość może przerodzić się w związek lub przyjaźń?

Żyjemy w czasach, w których chcielibyśmy wszystko dostać szybko i przy jak najmniejszym nakładzie pracy. Z jednej strony to dobrze, bo możemy spróbować wielu rzeczy, zanim zadecydujemy, co jest dla nas najlepsze. Z drugiej jednak, stajemy się coraz bardziej wybredni i trudniej jest nam nawiązać z kimś prawdziwą więź emocjonalną. Coraz częściej potrafimy oddzielić seks od uczuć i kobiety też sobie z tym radzą. Czy relacje, które zaczynamy od kontaktów czysto fizycznych, zamykają nam drogę na coś więcej?

„Prawda jest taka, że tutaj nie ma reguły. Każda sytuacja jest możliwa. Zarówno od pełnego związku można przejść do szczerej przyjaźni jak i seksualne relacje mogą się przerodzić w coś większego” – mówi seksuolog i psycholog kliniczny Arkadiusz Bilejczyk.

Możliwe, ale trudne

„Zauważyłam, że to temat, który często pojawia się na różnego rodzaju spotkaniach z koleżankami czy imprezach” – mówi 28-letnia Paulina, projektantka wnętrz. „Zawsze podaję przykład mojego związku: zaczęło się od seksu. Żadne z nas nie chciało się wiązać: on dużo pracował, a w wolnych chwilach lubił podróżować, ja miałam dość po przykrych doświadczeniach z byłym facetem. Poznaliśmy się u mojego kolegi i od razu zaiskrzyło. Jeszcze tej samej nocy pojechaliśmy do mnie” – opowiada Paulina. Na początku nie rozmawiali ze sobą. Wiedzieli o sobie bardzo niewiele i starali się nie pytać o nic siebie nawzajem.

„Pamiętam, że nawet jak przez przypadek zadał mi jakieś pytanie, od razu przepraszał i dodawał, że nie powinien tego robić. Seks był bardzo dobry, namiętny i było między nami od początku coś takiego, co sprawiało, że czuliśmy się ze sobą komfortowo. Nie potrafiłam tego opisać, ale było mi z ni lepiej niż z mężczyzną, z którym mieszkałam przez trzy lata. Czułam się bliżej niego, wiedziała, że jest obecny” – mówi Paulina. Mimo tego, że chodziło o zwykły romans, to zawsze zostawali razem do rana, zasypiali wtuleni w siebie, a rano ciężko było im się rozstać.

„Z czasem ta intymność zaczęła odgrywać coraz większą rolę. Potrafiliśmy godzinami leżeć w łóżku, głaskać się, przytulać i opowiadać sobie o przeszłości, o pracy. Już nie było tematów tabu” – wspomina Paulina. Wciąż spotykali się dość rzadko, jednak każda wspólna noc dawała im wiele radości. Któregoś dnia pokłócili się i choć Mariusz przez wiele dni próbował ją przeprosić, nic nie skutkowało. W końcu obiecał, że przestanie się odzywać. „Nie przestał. Przypominał mi o sobie dość rzadko, ale robił to regularnie. Ja przyznałam się sama przed sobą, że bardzo za nim tęsknię, ale byłam twarda i nie reagowałam” – mówi Paulina. Dopiero po pewnym czasie, gdy przeszła jej złość, wyciągnęła rękę do Mariusza i zaproponowała spotkanie. „Wszystko toczyło się bardzo powoli. Najpierw zaczęliśmy się widywać jak znajomi: wychodzić na kawę, do kina, na imprezy. Potem dołączyliśmy do tego seks i to samo się rozwinęło. Chyba oboje zrozumieliśmy, że niby nic nas nie łączy, ale bez siebie jest nam źle” – dodaje. „W pewnym momencie
seks zszedł na dalszy plan. Nadal dużo myślałam o tych sprawach, ale coraz bardziej doceniałam nasze rozmowy czy wspólne spanie. Ustaliliśmy tylko jedną zasadę: musimy dużo rozmawiać. Teraz wiem, że takie luźne relacje między kobieta a mężczyzną, wcale nie oznaczają, że nie musimy się do siebie odzywać. Szczerość jest wtedy trudna, ale bardzo ważna. Bez tego nikt nie wie co jest grane”.

Seksuolog ma na to wytłumaczenie:„Zdarza się tak, że trafiają na siebie dwie osoby, które podchodzą do relacji w identyczny sposób: z jakiegoś powodu nie chcą się wiązać i liczą jedynie na seks, czasem odrobinę czułości, która da im namiastkę normalnego, pełnego związku. Po pewnym czasie okazuje się, że na poziomie emocjonalnym również zaczynają się dobrze rozumieć i powoli rodzi się zaangażowanie. Jednak zarówno w mojej pracy zawodowej, jak i na przykładach wśród znajomych widzę, że w takiej sytuacji jest dużo trudniej zbudować związek. To wymaga więcej czasu i cierpliwości, a nie każdy jest w stanie poczekać. Poza tym ciężko nam się przechodzi z jednej roli w drugą. Ludzie mają to do siebie, że wchodzą w pewien schemat i przyzwyczajają się” – wyjaśnia Bilejczyk.

A co, jeśli z innym też tak będzie?

O tym, że mężczyźni lubią zdobywać, wie każda kobieta. Owszem, są tacy, którzy lubią, kiedy inicjatywa leży po stronie pań, a odrobina zainteresowania zawsze jest wskazana, jednak prawda jest taka, że każdy facet lubi odrobinę powalczyć.

„Z moją byłą poznaliśmy się w klubie. Już po kilku minutach rozmowy, zaczęliśmy się całować, a następnego dnia umówiliśmy się na randkę. Od tamtej nocy już prawie zawsze spała u mnie” – opowiada 25-letni Piotr. „Kiedy koleżanki pytają mnie o radę, mówię, żeby nie szły z facetem od razu do łóżka, bo to był wyjątek. Po prostu od razu było między nami coś bardzo silnego, co przyciągnęło nas do siebie na kilka lat, ale sam wiem, jak teraz podchodzę do kobiet, które od razu zgadzają się na wszystko” – dodaje Piotr.

„Większość facetów odbiera to tak: skoro ja dostałem od niej zielone światło, to czemu ktoś inny miałby nie dostać tego samego” – podsumowuje seksuolog. „Nie twierdzę, że zawsze tak jest. Sam znam pary, które zaczęły od spraw łóżkowych i przez długi czas ich relacje miały charakter wyłącznie seksualny, jednak same przyznają, że po to, aby stworzyć związek, musiały włożyć sporo pracy. Więcej, niż w poprzednich układach, które zaczęły się w klasyczny sposób od wzajemnego poznawania” – mówi.

Od seksu do przyjaźni

Każdy z nas sam utrzymuje dobre relacje z byłym partnerem albo przynajmniej zna kogoś, kto się przyjaźni z eks. I choć początki, gdy są jeszcze jakieś emocje, mogą być trudne, później taka relacja może być naprawdę cenna. „Do dziś przyjaźnię się z moim byłym facetem. Można powiedzieć, że to była taka pierwsza miłość” – opowiada 29-letnia Asia. „Spotykaliśmy się w liceum i na początku studiów, razem dojrzewaliśmy, dorastaliśmy, podejmowaliśmy ważne, życiowe decyzje. Chyba nikt nie zna mnie tak dobrze jak on” – wyjaśnia. Po rozstaniu każde z nich przez pewien czas było same. Spotykali się rzadko, bo trzeba było przeczekać. „Dopiero po dwóch latach dojrzeliśmy do tego, że możemy rozmawiać o innych partnerach i doradzać sobie we wszystkich kwestiach. Mam do niego zaufanie. Dziś przyjaźnię się też z jego żoną i często same wychodzimy na drinka” – mówi Asia.

A co, jeśli nie było związku, a jedynie seks? 27-letnia Ania w ten sposób znalazła swoją bratnią duszę. „Pawła poznałam właściwie przez Internet. Załatwiałam jakąś sprawę zawodową i musiałam kilkakrotnie prosić go o pomoc. Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać. Pewnego wieczora żadne z nas nie miało planów, więc spontanicznie postanowiliśmy razem pójść na piwo. Od razu zaiskrzyło, świetnie nam się gadało, skończyło się na całowaniu” – opowiada. Przy następnym spotkaniu spędzili wspólnie noc.

„Od początku dużo rozmawialiśmy, ale też sypialiśmy ze sobą. W pewnym momencie stwierdziłam, że wolę te rozmowy” – mówi. Zaczęli się spotykać na kawę, chodzić razem do kina czy oglądać w domu filmy. „Buzie nam się nie zamykały. Dzwoniliśmy do siebie przed ważnymi randkami i doradzaliśmy co zrobić, co założyć, co odpisać na smsa. I tak zostało do dziś. Spotykamy się kilka razy w tygodniu i czas płynie tak szybko, że nie możemy się nagadać. O naszym seksie zapomnieliśmy, czasem rzucimy na ten temat jakiś żart. I choć był dobry, bo mamy bardzo podobny temperament, to jak dla mnie za dużo gadaliśmy. Teraz nie wyobrażam sobie mojego życia bez Pawła” – uśmiecha się Ania.

Jak widać, każda relacja może się zamienić w coś innego, wszystko to kwestia szczerości. Jednak jedna droga jest łatwiejsza, a inna długa i zawiła. To od nas zależy, którą z nich wybierzemy…

(asz/pho)

POLECAMY:

* Udajemy orgazm, bo boimy się zdrady**

**Nagroda za najlepszy seks
*