Polak kazał mu myć podłogę. Tak zareagował przyszły papież
- Powiedziałem mu, żeby mył podłogę. Natychmiast wziął szmatę i zaczął zmywać. Był przy tym uśmiechnięty i pełen pokoju oraz pokory - opowiada Paweł Piotr Pietrzak. Misjonarz z Wielkopolski nie wiedział, że ma do czynienia z przyszłym papieżem.
Misjonarz Paweł Piotr Pietrzak w 2009 r. przebywał w Buenos Aires, gdzie został skierowany do pracy w tamtejszych slumsach. Zlecił mu to ówczesny kardynał Jorge Mario Bergoglio, który kilka lat później został wybrany papieżem. Jak Polak wspomina spotkanie z nim? O wszystkim opowiedział w "Głosie Wielkopolski".
Spotkał się z przyszłym papieżem
Mężczyzna nie ukrywał, że podchodził do swojej pracy w Argentynie bardzo poważnie. Gdy więc zauważył, że pewien duchowny na własną rękę rozdaje jedzenie, postanowił natychmiast zareagować. Wszystko po to, by uniknąć zamieszania, które mogłoby wówczas powstać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy papież zreformuje kościół? "Zmiany będą naprawdę szokujące"
- Nie znając tożsamości duchownego, poprosiłem go o współpracę z zespołem, zamiast prowadzenia własnej działalności. Ksiądz zgodził się i zapytał, jakie zadanie ma wykonać. Powiedziałem mu, żeby mył podłogę. Natychmiast wziął szmatę i zaczął ją zmywać. Był przy tym uśmiechnięty i pełen pokoju oraz pokory - opowiadał Paweł Piotr Pietrzak.
Mężczyzna nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że tym duchownym był tak naprawdę jego przełożony.
- Okazało się, że był to sam arcybiskup Jorge Mario Bergoglio, arcybiskup Buenos Aires. Podczas kazania nawiązał do tego wydarzenia, mówiąc: "Byłem ostatnio na moich slumsach. I po raz kolejny doświadczyłem miłości Bożej. Przypomniałem sobie jeszcze jedną rzecz i was, kochani kapłani, proszę: bądźcie szmatą, którą Chrystus chce myć podłogę w kościele" - wspominał Polak.
Misjonarz przy najbliższej okazji przeprosił przyszłego papieża za swoje zachowanie. Ten jednak nie miał mu tego za złe. Co więcej, pochwalił go nawet za sprawne zarządzanie misją.
Pamiętaj, by zadbać też o siebie
Franciszek znany był ze swojej chęci niesienia pomocy innym. To nie oznaczało jednak, że zapominał również o swoich własnych potrzebach.
- Pewnego dnia, podczas wydawania posiłków, jedna z kobiet zauważyła, że kapłan najpierw sam spożywa obiad, a dopiero potem serwuje go ubogim. Zapytany o powód takiego postępowania, odpowiedział z uśmiechem: "Jestem głodny i jeśli się nie najem, to będę ze skwaszoną i smutną miną wydawał obiad ubogim. Zamiast obdarowywać tych świętych swoją miłością, poczęstuję ich moim głodem i rozgoryczeniem, że oni jedzą, a ja nie" - czytamy w "Głosie Wielkopolski".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.