Zostawiła psy i wyjechała na wakacje. W mieszkaniu rozegrał się dramat
W jednym z lokali w Nakielnicy służby zastały martwego psa i drugiego – wychudzonego, przestraszonego, ledwo żywego. Właścicielka zwierząt w tym czasie wypoczywała na urlopie. Sprawę nagłośniła pełnomocniczka burmistrza ds. zwierząt, która nie kryje oburzenia.
Makabryczna interwencja w Nakielnicy poruszyła lokalną społeczność i miłośników zwierząt w całym kraju. Kobieta wyjechała na wakacje, zostawiając w zamkniętym mieszkaniu dwa psy — bez opieki, bez jedzenia, bez szansy na ratunek.
Mieszkańcy czuli fetor. Służby odkryły dramat
Makabrycznego odkrycia dokonano w poniedziałek, 21 lipca, w jednym z bloków w Nakielnicy (woj. łódzkie). Sąsiedzi zaalarmowali policję, gdy na klatce schodowej zaczął unosić się intensywny, nieprzyjemny zapach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pies biegał po dachu w Warszawie. Świadek wszystko nagrał
Funkcjonariusze wezwani na miejsce weszli do mieszkania dzięki matce jego lokatorki, która miała klucze. Widok za progiem przypominał scenę z horroru – wszędzie walały się porozrzucane rzeczy, podłoga była zabrudzona odchodami, a pośród bałaganu leżało bezwładne ciało martwego psa. Obok niego siedział drugi — żywy, ale skrajnie wychudzony i przerażony.
Właścicielka mieszkania w tym czasie przebywała na wakacjach.
"Zgasła sama, za drzwiami"
Sprawę opisała na Facebooku Katarzyna Rezler, pełnomocniczka burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego ds. zwierząt. W swoim poruszającym wpisie dała wyraz bezsilności i wściekłości:
"Dziś znowu serce mi pękło. Na Nakielnicy właścicielka zostawiła w zamkniętym mieszkaniu dwa psy. Jeden z nich – kilkumiesięczny szczeniak – żyje, choć jest przerażony i zagłodzony do granic możliwości. Druga suczka… nie żyje. Nawet nie wiem, ile mogła mieć lat, nawet nie znam jej imienia. Zgasła sama, za drzwiami, za którymi nikt nie usłyszał jej cierpienia" – napisała.
Jak dodała, tego typu interwencje są dla niej wyjątkowo trudne i bolesne, zwłaszcza w kontekście bezsilności wobec nieskutecznych przepisów i opieszałości wymiaru sprawiedliwości.
"Boli mnie, że ludzie potrafią być tak okrutni i bezkarni. Boli, że prawo w tym kraju jest martwe (...). Co to za kara, gdy recydywista dalej może mieć zwierzęta, gdy nikt nie kontroluje zakazów, gdy za śmierć i znęcanie się dostaje się wyrok w zawieszeniu..." – podkreśliła.
Pod wpisem natychmiast pojawiły się dziesiątki komentarzy. Internauci są wstrząśnięci tym, co spotkało porzucone zwierzęta.
– "Jak tak można? Zniknąć i zamknąć psy, nie wiadomo na ile dni... Ten, kto to zrobił, powinien ponieść surową karę" – napisała jedna z komentujących.
Co grozi właścicielce? Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za znęcanie się nad zwierzętami grozi do trzech lat więzienia, a w przypadku szczególnego okrucieństwa — do pięciu lat.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl