W "PnŚ" fryzjer podpalił końcówki. Ekspert ostrzega przed taką metodą

W programie TVP "Pytanie na śniadanie" doszło do sytuacji, która wywołała sporo emocji. Gościem Katarzyny Dowbor i Filipa Antonowicza był Paweł Zięba, fryzjer i stylista włosów, który miał zaprezentować proste sposoby pielęgnacji zniszczonych końcówek. Początkowo wszystko przebiegało standardowo: odżywki, regularne podcinanie, ochrona termiczna.

Jednak w pewnym momencie Zięba sięgnął po zapalniczkę. Jak tłumaczył, chodziło o "domową metodę zamykania rozdwojonych końcówek przez ich przypalanie". – Te krótkie końcówki zostają skutecznie spalone, a jednocześnie koniec włosa ulega sklejeniu – mówił, porównując włosy do sznurka, który po opaleniu traci tendencję do rozdwajania.

Prowadzący zareagowali z niedowierzaniem. Filip Antonowicz wręcz zaprotestował, mówiąc: – Nigdy nie spodziewałem się, że to zobaczę. Ze swojej strony zdecydowanie nie polecamy przypalania włosów w domu.

Ekspert w dziedzinie fryzjerstwa Paweł Ceglarski w rozmowie z Plejadą skomentował tą kontrowersyjną metodę.

– Podpalanie włosów staje się coraz bardziej popularne, ale to nie znaczy, że jest bezpieczne – podkreślił.

- Może nam się wydawać, że przypalimy je w odpowiednim miejscu, ale może to zupełnie inaczej wyglądać na gotowej fryzurze. Nie wspominając już o możliwych przypaleniach skóry, dlatego odradzam stosowania tej metody samemu, a w szczególności jak nie mamy praktyki i pewnej ręki w ścinaniu włosów — wyjaśnił ekspert.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl