Jej rodziców zna każdy. "Poszłam w ślady mamy przez przypadek"
Dziś jest jedną z najbardziej utalentowanych aktorek młodego pokolenia, ale jej droga do sukcesu nie była łatwa. Zofia Domalik, córka Ewy Telegi i Andrzeja Domalika, dopiero po latach odważyła się opowiedzieć o kompleksach, krytyce i walce o własną wartość. 10 października 2025 roku skończyła 30 lat.
Zofia Domalik należy dziś do najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia. Jednak jej droga do sukcesu nie była łatwa. Domalik przyznaje, że przez lata zmagała się z kompleksami, brakiem akceptacji i presją wyglądu. Do tego musiała udowodnić, że sukcesu nie zawdzięcza znanym rodzicom.
Nieplanowany start w aktorstwie
Choć nazwisko Domalik wiele osób kojarzyło z filmem i teatrem, sama Zofia przyznaje, że decyzja o zostaniu aktorką nie była wynikiem rodzinnych ambicji. – Poszłam w ślady mamy przez przypadek. Kiedy zdecydowałam się zdawać do szkoły teatralnej, nie wierzyłam, że mnie przyjmą – mówiła w jednym z wywiadów.
Wspiera Strajk Kobiet, czy zagra w produkcji TVP? Domalik o pracy aktorki
Zanim dostała się na wymarzone studia, pojawiała się w epizodycznych rolach w serialach, które – jak przyznaje – nie dawały jej satysfakcji. Dopiero z czasem odkryła, że aktorstwo może być czymś więcej niż przypadkowym zajęciem.
Młodość pełna kompleksów
Zanim Zofia Domalik pojawiła się na dużym ekranie, długo zmagała się z brakiem akceptacji własnego ciała. W rozmowie z Twoim Stylem wspominała, że jeszcze jako nastolatka czuła ogromną presję wyglądu.
– Kiedy byłam nastolatką, żyłam w przekonaniu, że trzeba być chudą, żeby być ładną. Wykańczała mnie ta pogoń za ideałem. Do dziś w osobach, które mają kompleksy i blokady, widzę siebie – przyznała.
Ta nieustanna walka z własnym odbiciem doprowadziła ją do zaburzeń odżywiania i problemów z samooceną. – Pierwszy raz pomyślałam, że mam grube uda w wieku dziewięciu lat – mówiła szczerze.
Kiedy stawiała pierwsze kroki w zawodzie, nie zawsze spotykała się z życzliwością. Podczas pracy na planie "Plebanii" aktorka usłyszała słowa, które na długo zapadły jej w pamięć.
– Miałam wtedy trądzik, z którym nie mogłam sobie poradzić. Zawsze, gdy mnie malowały, słyszałam: "O Jezu, jeszcze to trzeba ukryć", "O Boże, jakie to straszne". To bardzo rzutowało na moją samoocenę – wspominała.
Córka znanych rodziców
Choć mogłoby się wydawać, że sławni rodzice otworzą jej wiele drzwi, rzeczywistość była inna. W jednym z wywiadów dla "Dzień dobry TVN" aktorka przyznała, że często musiała udowadniać swoją wartość bardziej niż inni. Zanim została przyjęta do szkoły teatralnej, wiele razy słyszała, że gra tylko i wyłącznie dlatego, bo ma sławnych rodziców.
– Bałam się, że zawsze będę porównywana do mamy, szczególnie że mamy podobne charaktery. Myślę, że wiele dzieci artystów ma dokładnie tak, jak miałam ja – mówiła.
Z kolei w rozmowie z magazynem Pani podkreślała, że mimo trudnych chwil zawsze mogła liczyć na wsparcie bliskich. – Dostałam od nich obydwojga bardzo dużo miłości, nigdy się na nich nie zawiodłam – przyznała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl