Blisko ludziPrzepis na własny zły los

Przepis na własny zły los

Marcie właściwie wszystko dobrze się układa: ma męża, pracę, jest zdrowa, rodzice też dobrze się czują. A jednak, gdy zadaje sobie pytanie o własne życie, czuje, że coś nie jest tak, jak powinno. Często jest smutna, bez energii.

Przepis na własny zły los
Źródło zdjęć: © 123RF

03.09.2013 | aktual.: 03.09.2013 16:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marcie właściwie wszystko dobrze się układa: ma męża, pracę, jest zdrowa, rodzice też dobrze się czują. A jednak, gdy zadaje sobie pytanie o własne życie, czuje, że coś nie jest tak, jak powinno. Często jest smutna, bez energii. Wydaje się sobie mało wartościowa, nieatrakcyjna, wręcz beznadziejna. Źle myśli o sobie, nie wierzy w swoje siły ani w to, że uda jej się osiągnąć to, co sobie zaplanowała. Zwykle przewiduje swoją porażkę. Obawia się też oceny innych ludzi, bo sądzi, że na pewno odkryją, jak mało interesującą jest osobą i że nie ma nic ciekawego do powiedzenia.

Tak naprawdę jednak krytyczne i niepochlebne myśli są tylko w głowie Marty. Dziewczyna sabotuje samą siebie. Utrudnia sobie realizowanie celów i uniemożliwia odczucie szczęścia i sensu w życiu.

Krytyk wewnętrzny

Ludziom często się wydaje, że to sytuacje z zewnętrz powodują, że czują się niespełnieni i niezadowoleni.

„To na pewno dlatego, że moja praca jest taka nudna. Od dwóch lat ciągle to samo, nie rozwijam się. Powinnam chyba coś zmienić, poszukać czegoś ambitniejszego. Albo chociaż powalczyć o awans i podwyżkę. To na pewno dałoby mi energetycznego kopa i poczułabym się lepiej”- myśli Marta.

Ale to nie zawsze praca czy sytuacja rodzinna powodują, że człowiek nie czuje się szczęśliwy. Psychologowie dowodzą, że każdy z nas jest autorem swojego losu. Długotrwałe kłopoty osobiste i zawodowe są raczej wyrazem tego, że ktoś nie radzi sobie w życiu, nie sięga po to, o czym marzy, nie stawia granic lub pozwala innym decydować za siebie.

Poczucie szczęścia zależy od tego, jak postrzegamy siebie, naszą przyszłość, innych ludzi i swoje z nimi relacje. Ludziom, którzy nie czują radości i widzą świat w ciemnych barwach, żyje się znacznie trudniej. Coś w ich sposobie myślenia i zachowania nie działa na ich korzyść. Pozwalają dopuszczać do głosu krytyka w sobie, który dokucza, oskarża i szydzi z każdego ich błędu.

Dosmucacze

Sabotażysta naszych działań, wewnętrzny krytyk, karmi się wieloma nieprzychylnymi dla nas przekonaniami. W psychologii poznawczo-behawioralnej nazywa się je zniekształceniami poznawczymi, czyli błędami w myśleniu.

Przypuszczając, że znajomi ją krytykują, Marta ulega zniekształceniu zwanemu „czytaniem w myślach”. Obawia się, że inni źle ją oceniają, bo czegoś nie wie, a tak naprawdę jest to wytwór jej wyobraźni. Niestety ulegając takiemu nastawieniu Marta dystansuje się od innych, staje się spięta i wycofana. W efekcie znajomi rzadziej zapraszają ją na spotkania, sądząc, że nie jest nimi zainteresowana.

Gdy spotka się z koleżanką na miłym spotkaniu, to mimo że spędziła z nią przyjemnie dzień, Marta zawsze zobaczy to zdarzenie przez „czarne okulary”. Zawsze wynajdzie coś, co było nie tak. Zapamięta na przykład, że „kelnerka była niekompetentna i pomyliła dania” albo że „długo trzeba było czekać na stolik w restauracji”.

Obawiając się niepowodzenia w swoich zamierzeniach, Marta katastrofizuje, czyli ulega kolejnemu błędowi poznawczemu. Nastawia się na porażkę. Lęk tym wywołany jest tak silny, że Marcie trudno jest skupić się na zadaniu i dobrze je wykonać. Zbyt wysoko stawia sobie też poprzeczkę, narzucając sobie takie wymagania, którym nie jest w stanie sprostać. Zamiast realizować to, czego pragnie, zawsze skupia się na tym, co powinna, co musi i czego jej nie wolno.

Niemożliwe do osiągnięcia standardy powodują, ze Marta karze siebie za porażkę czy błąd. Dokucza sobie, ulega myśleniu „wszystko albo nic”, które przysłania jej pozytywne aspekty własnej osoby i dobre doświadczenia, a każe oceniać się przez pryzmat niepowodzeń. Marta wyolbrzymia swoje wady i porażki, a nie docenia swych zalet czy sukcesów. „Nigdy mi nic nie wychodzi. Jestem głupia i beznadziejna” - dręczy samą siebie.

Optymizmu można się nauczyć!

Złe myśli psują Marcie nastrój i mają także wpływ na jej zachowanie. Mówiąc sobie, że jest głupia i nic nie warta, tak właśnie zaczyna się czuć, a w rezultacie traci energię do działania. Aby złapać wiatr w żagle i poczuć radość życia, Marta musi przestać siebie tak traktować. Zamiast straszyć siebie porażką, mogłaby skupić się na swych pozytywnych doświadczeniach. Przecież sporo już jej się udało osiągnąć i wiele spraw doprowadziła do końca. Zamiast oskarżać się i krytykować, lepiej jest dostrzegać swoje mocne strony i w ten sposób siebie budować.

Warto dać sobie prawo do popełniania błędów, do bycia sobą, warto doceniać siebie. Zamiast przyjmować najgorszą dla siebie perspektywę, która psuje humor, można rozważyć bardziej neutralne i rzeczywiste fakty. Jeśli na przykład chłopak Marty nie zadzwonił, choć obiecał, nie musi to wcale znaczyć, że już jej nie kocha. Może po prostu popsuł mu się telefon, albo musiał dłużej zostać w pracy.

Adriana Klos - psycholog i psychoterapeuta warszawskiego Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii "Strefa Zmiany". Pomaga ludziom borykającym się z problemami depresji, lęków, z kryzysami w związkach, w relacjach z ludźmi, z syndromem DDA.

(ak/sr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

rozwójadriana klospsychologia
Komentarze (102)