"Chcesz kupić tę ruinę?". Nie posłuchała ostrzeżeń
Joanna Jabłczyńska, jako posiadaczka domu na wsi, odpoczywa od warszawskiego zgiełku. Jednak decyzja o zakupie "ruiny do remontu" spotkała się z ogromną krytyką ze strony jej najbliższych. – Twierdzili, że zdziczeję na tym odludziu – wspomina aktorka w najnowszym wywiadzie.
Joanna Jabłczyńska, znana przede wszystkim z serialu "Na Wspólnej", od lat łączy aktorstwo z karierą prawniczą. W ostatnim wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" przyznała, że była pracoholiczką, miała dwa pełne etaty. Jej życie zwolniło, gdy osiem lat temu kupiła dom na wsi w pakiecie ze stodołą – oba obiekty do całkowitego remontu. Pomysł nie spotkał się z entuzjazmem osób z otoczenia aktorki.
– Musiałam sprzeciwić się wielu osobom, bo mówiły: "Głupia, chcesz kupić tę ruinę? Przecież ona się wali", "Wiesz, ile będzie kosztował cię remont?", "Ile tam się jedzie?! To sto kilometrów od Warszawy", "Na co ci ta stodoła obok?". Na jakiś czas musiałam odciąć się od tych głosów. A z częścią osób, które nie chciały słuchać, że to mój wybór i nie potrzebuję rad, pożegnałam się na stałe – przyznała Jabłczyńska w rozmowie.
Joanna Jabłczyńska nie liczy na emeryturę od państwa. Mocne wyznanie aktorki. "Jestem osobą oszczędną"
Koniec kariery? Nic podobnego!
Teraz Joanna Jabłczyńska do obu zawodów, jak sama mówi, podchodzi racjonalnie. Jako aktorka nigdy nie lubiła uczestniczyć w show-biznesowych eventach, a jako radczyni prawna nadal świetnie sobie radzi. Jednak wiele osób twierdziło, że przeprowadzka tak daleko od Warszawy pogrzebie jej karierę. Ostre słowa padały nawet z ust najbliższych członków rodziny.
– Twierdzili, że zdziczeję na tym odludziu, bo nikt nawet do mnie nie dojedzie. I że otoczę się zwierzętami, które będę ratować. Ale, zdaniem rodziny, kupno domu na wsi nie miało sensu przede wszystkim z powodów zawodowych. Słyszałam, że stracę sens życia i niepotrzebnie w takim razie uczyłam się tyle na radcę prawnego. Bo co to za prawniczka, która mieszka na końcu świata? – wspominała Jabłczyńska w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Joanna Jabczyńska zyskała uznanie mieszkańców wsi
Na początku posiadłość na wsi była tylko "domem weekendowym", sposobem na oderwanie się od warszawskiej rzeczywistości. Jednak z biegiem czasu aktorka poczuła, że to jest jej miejsce na ziemi, gdzie wreszcie poczuła, że może wziąć głęboki oddech.
– Przyjaciele śmiali się, że od poniedziałku do środowego poranka wyrabiałam w Warszawie trzysta procent swojej normy. Bywałam przez to nerwowa, bo chciałam załatwić wszystko, żeby tylko wyjechać na wieś. Uspokajałam się dopiero na miejscu. Tam czekałam do kolejnego poniedziałku i znów do stolicy. Ale z biegiem lat zjeżdżałam do domu coraz częściej. Aż w pandemii przeprowadziłam się na stałe – podsumowała.
Mieszkańcy wsi z początku obserwowali Joannę Jabłczyńską ze sporą dozą sceptycyzmu. Myśleli o niej jako o pani z miasta i aktorce z wysokim mniemaniem o sobie. Jednak szybko zmienili zdanie, gdy zobaczyli, że serialowa Marta Konarska nie boi się ubrudzić sobie rąk.
– Pani Bożenka pomagająca mi przy zwierzętach usłyszała, jak sąsiad mówił: "Myślałem, że to taka aktoreczka. Ale potem zobaczyłem, jak przez weekend zapierdzielała za stodołą. Nie każdy chłop potrafiłby rzeczy, które ona wyprawiała". Kiedy więc sąsiedzi zobaczyli, że nie jestem wygodna i garnę się do roboty, zyskałam uznanie – powiedziała Jabłczyńska w "Wysokich Obcasach".
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.