Przeżył śmierć kliniczną. "Żadnych kolorowych tuneli"
5 października 2025 roku Adam Ferency świętuje 74. urodziny. Ceniony aktor ma za sobą dziesiątki ról teatralnych i filmowych, ale też dramatyczne doświadczenie - w 2016 roku przeżył śmierć kliniczną.
Choć Adam Ferency od lat należy do grona najbardziej charakterystycznych polskich aktorów, niewielu wie, że w jego życiu doszło do sytuacji, z której cudem wyszedł z życiem. Artysta, znany jest z takich produkcji jak "Pogrzeb kartofla" czy "Złoto dezerterów". W rozmowie z Anną Puślecką w podcaście "Gdy nikt nie patrzy" wspominał wydarzenia sprzed kilku lat, które odmieniły jego życie.
10 minut po tamtej stronie
W 2016 roku Ferency przeszedł rozległy zawał serca, po którym doszło do śmierci klinicznej. Aktor opowiadał o tym doświadczeniu z dystansem i ironią, które od lat są jego znakiem rozpoznawczym. - Z tym zawałem to jest zabawne, dlatego że ja byłem na tamtym świecie przez 10 minut. Byłem w śmierci klinicznej. Żadnych kolorowych tuneli, nic, zero, nie miałem żadnych wzruszeń. Niczego sobie nie wyobrażałem. Ciemność i cześć - wyznał.
Po reanimacji trafił na oddział kardiologiczny. Gdy odzyskał przytomność, nie od razu uświadomił sobie powagę sytuacji. - Jak otworzyłem oczy, widzę, że żona przy mnie siedzi, ja się świetnie czuję. Mówię do niej: "Która godzina?". A ona mówi, że piąta rano. Ja na to: "Cholera jasna, mam o 10 próbę". (...) Pomyślałem wtedy sobie: "Rany boskie, chyba miałem zawał" - wspominał po latach.
Grażyna Wolszczak o nowym przedsięwzięciu: "To się jeszcze okaże, czy to był dobry ruch"
"Zrobiłem z tego teatr"
Podczas wizyty lekarzy usłyszał zalecenia dotyczące zmiany stylu życia. Ferency przyznał, że rzucił palenie, ale rozmowa o alkoholu przybrała zabawny obrót.
- Powiedziałem, że wczoraj rzuciłem papierosy i nie zamierzam wracać. 47 lat paliłem papierosy i nie zostałem nałogowym palaczem, jak się okazało. Natomiast z alkoholem jest inaczej. (Lekarze - przyp. red.) powiedzieli, że tylko trochę alkoholu, zapytałem, co to znaczy "trochę". Kieliszek wina. Jest pewien problem, bo ja nie piję wina. Lekarz się zawiesił i mówi: "Jedna miarka wódki". Pytam, co to miarka. Odpowiedział: "Czterdziestka". Jest pewien kłopot, bo ja piję pięćdziesiątki. (…) Na dwie nogi. To już nie lepiej co piąty dzień wypić pół litra? (...) Zrobiłem z tego teatr. W końcu jestem aktorem - wspominał Ferency.
Po powrocie do zdrowia wrócił na scenę, a jego pierwsza rola po chorobie miała dla niego szczególne znaczenie. - Dostałem w jakimś sensie nowe życie (...). Pierwsza rola, jaką zagrałem po zawale, to była rola w sztuce "Moja pierwsza śmierć w Wenecji". Myślę, że to jest właściwa puenta do tego zawału - przekazał w rozmowie. Dziś Adam Ferency wciąż aktywnie pracuje. W ostatnich latach można go było oglądać w produkcjach takich jak "Prorok" czy "Pan Samochodzik i templariusze".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!