ModaSeksowna Ślotała

Seksowna Ślotała

30.12.2013 13:30, aktualizacja: 14.01.2014 14:18

Cudze chwalimy, swego nie znamy. Niby takie wyświechtane przysłowie, a tyle w nim prawdy. Zachwycamy się zazwyczaj światowymi celebrytami, zapominając, że nasze rodzime gwiazdy mają coraz więcej do zaoferowania. Prawie każda polska celebrytka „staje na rzęsach”, żeby dobrze wyglądać. Niektórym się to udaje, innym nie.

Cudze chwalimy, swego nie znamy. Niby takie wyświechtane przysłowie, a tyle w nim prawdy. Zachwycamy się zazwyczaj światowymi celebrytami, zapominając, że nasze rodzime gwiazdy mają coraz więcej do zaoferowania. Prawie każda polska celebrytka „staje na rzęsach”, żeby dobrze wyglądać. Niektórym się to udaje, innym nie.

Zosia Ślotała wie, jak ubierać innych. Stylistka chętnie bawi się modą. Pomogła niejednej zagubionej w gąszczu trendów duszy wejść na właściwy tor. Jej podopieczni przechodzą spektakularne metamorfozy, które zachwycają. Ale wydaje się, że najlepiej stylizuje samą siebie. Zosia zna swoje możliwości i wie, w czym dobrze wygląda. Miesza style. Każdy trend potrafi przefiltrować tak, aby esencja była najciekawsza. Oto przykład jednej z jej najbardziej udanych kreacji. Tweedowa sukienka robi wrażenie. Przede wszystkim krojem, który jest bardzo kobiecy. Podkreśla linię ramion i dekolt. Kreacja ma idealne proporcje. Skromna góra kontrastuje z obszernym, rozkloszowanym dołem. Bardzo podobają mi się dodatki. Wysokie skórzane kozaki dodają rockowego charakteru. A złoty naszyjnik w postaci wielkiego łańcucha to przejaw elegancji i nowoczesnego szyku. Podobnie jak mała kopertówka. Wielki plus za fryzurę w stylu retro.

Klimaty retro wybrała też Dorota Gardias. Dziennikarka, która niedawno została mamą, w ekspresowym tempie wróciła do formy. Wygląda doskonale. Dlatego często możemy podziwiać gwiazdę w dość dopasowanych kreacjach, które czasem robią piorunujące wrażenie, a innym razem nie. Tym razem Dorota trochę przekombinowała. Podzieliłbym tę stylizację na dwie części. Góra jest świetna. Nowoczesna fryzura, elegancki makijaż i minimalistyczny gorset podkreślający figurę pogodynki. Do niczego nie mógłbym się przyczepić. Jest klasycznie i bardzo kobieco. Dół kreacji mniej mi się podoba. Faktura postrzępionych frędzli przytłoczyła całą resztę. Szczególnie, że jest to długa suknia i frędzli jest naprawdę dużo. Domyślam się, że autor kreacji bał się, żeby suknia nie wyglądała zbyt skromnie, dlatego dodał gąszcz dziwnych zdobień. Zrobił się przez to bałagan, który trudno okiełznać. Jest trochę dziwacznie i bez polotu.

Tym samym schematem posłużył się autor kreacji Ani Wendzikowskiej. Dziennikarka i aktorka zaskoczyła chyba nie tylko mnie swoją fikuśną kreacja. Piszę z całą premedytacją, że jest fikuśna, bo inaczej trudno ją nazwać. Dziwaczna? Deformująca sylwetkę? Oryginalna? Wszystko się zgadza. I znów podoba mi się góra. Minimalistyczna forma z ciekawą konstrukcją i pionowymi podziałami. Takie podziały zawsze wydłużą sylwetkę. Tylko co zrobić z dołem sukienki, który deformuje i skraca proporcje? Dziwaczny kokon jest okazały i widać, że ktoś się przy nim napracował. Tylko po co? Skoro nie służy figurze aktorki. Nie służyłby żadnej sylwetce. Ta sama forma w krótszym wariancie wyglądałaby o niebo lepiej. Pokazałaby zgrabne nogi dziennikarki. A tak wyszło trochę nijako. Zastanawiam się, czy w ogóle da się usiąść w tej kreacji? Ja odradzałbym jakiekolwiek gwałtowne ruchy. Więc Ania stoi i się uśmiecha. Nie pozostaje jej już nic innego.

Skromną górę i obszerny dół wybrała też Dominika Kulczyk-Lubomirska. To jakaś tendencja, która się utrzymuje od dłuższego czasu. Właścicielka takiej kreacji czuje się jak księżniczka. Suknia podkreśla górę – ramiona, biust i talię. Taki krój potrafi też ukryć niedoskonałości sylwetki (szerokie biodra lub masywne uda), jeśli jest to potrzebne. Wspomniana sukienka robi wrażenie. Nie tylko formą ale też wzorem, jaki się na niej znajduje. Nadruk jest delikatniejszy w okolicach biustu, dzięki temu nie rozsadza proporcji. Za to dużo dzieje się na rozkloszowanym dole. Tu możemy sobie pozwolić na więcej. Printy są jedyną ozdobą sukienki. Kreacja przywołuje też echa stylu retro z lat pięćdziesiątych. To czas, kiedy kobiety nosiły sukienki podkreślające talię i rozkloszowany dół.

Źródło artykułu:WP Kobieta