Jeśli lubisz spacery i przebywanie na świeżym powietrzu, nie trzeba Cię przekonywać, jak są wspaniałe i jak korzystnie wpływają na wygląd i na samopoczucie. Jeśli jednak należysz do grona tych osób, które unikają przebywania na dworze, z obawy przed zaziębieniem, z lenistwa lub do tych, którzy wcale nie uważają, by to było do czegokolwiek potrzebne, musisz się dowiedzieć, w jak wielkim tkwisz błędzie i zmienić nastawienie zanim będzie za późno.
A za późno może być już wkrótce, bo częste przebywanie na świeżym powietrzu jest zwłaszcza potrzebne narzeczonym przygotowującym się do ślubu. I zostało to właśnie dowiedzione naukowo.
Udowodniono, że babcia miała rację
"Nie siedź w domu, jest tak ładnie, idź na spacer!" - radziła babcia, bo dla niej dobroczynność spaceru była oczywista. Już niekoniecznie była taka oczywista dla kolejnych pokoleń, które coraz więcej musiały się uczyć, a potem coraz więcej czasu spędzały w pracy – i przecież jakoś się żyło! Dla naukowców natomiast dosłownie nic nie jest oczywiste i wszystko wymaga przebadania i wnikliwych studiów - ale też dzięki nim wiemy już, że babcia jednak miała rację i spacery naprawdę są dla człowieka bardzo ważne.
Grupa badaczy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego pod kierunkiem psychologa Piotra Khana przeprowadziła szereg eksperymentów, by dowiedzieć się, czy faktycznie ludzie odnoszą jakąkolwiek korzyść z przebywania na świeżym powietrzu - i - jeśli tak - jaką dokładnie. Najpierw zainstalowali w biurach bez okien telewizory plazmowe, które wyświetlały obrazy przyrody i sprawdzili, czy pracownicy z takimi sztucznymi oknami mają się lepiej niż ci, których biura pozbawione są wszelkich obrazów przyrody.
Okazało się, że owszem - osoby, które mogły patrzeć w pracy choćby na elektroniczny obraz drzew czy gór czuły się lepiej i lepiej pracowały od tych, które miały tylko ściany bez okien. Potem jednak sprawdzili, czy cyfrowa przyroda wystarcza nam do szczęścia zamiast prawdziwych okien - porównali odczucia pracowników z biurami wyposażonymi w telewizory oraz w prawdziwe okna z widokiem. I tu się rozczarowali - okazało się, że przyroda cyfrowa nie umywa się do prawdziwej - choćby obraz cyfrowy był bajeczny.
O co chodzi dokładnie i dlaczego to tak ważne dla narzeczonych
Przede wszystkim okazało się, że jedynie prawdziwa przyroda ma właściwości kojące dla nerwów. Dlaczego? Bo niejako przełącza nasz umysł na inny sposób myślenia - utrzymuje z kolei psycholog Marek Berman z Uniwersytetu Michigan - który zgrupą badaczy przeprowadził studia nad wpływem przyrody oraz obrazów miejskich na umysł osób poddanych dużemu wysiłkowi intelektualnemu.
Postawiono przed nimi szereg zadań, by stworzyć sytuację podobną do tej, jaka istnieje podczas intensywnej pracy w biurze czy podczas przygotowań do ważnych wydarzeń, gdy wiele jest do zapamiętania. W trakcie pracy badani mieli możliwość spaceru - jedni mogli przejść przez ruchliwe centrum miasta, innym pozwolono na spacer w parku. Jak się można domyślić, wyniki badania jednoznacznie wskazywały, że spacer wśród pięknej przyrody wspaniale poprawia kondycję umysłową, bowiem relaksuje i pozwala umysłowi odpocząć podczas gdy spacer po ruchliwym mieście wymaga tak dużego stopnia koncentracji (ulice, przechodnie, światła, wystawy, dźwięki), że choć pozwala nieco odpocząć od myślenia o obowiązkach, nie jest to wystarczające, gdy zadań do wykonania jest naprawdę wiele.
Dlatego przed ślubem, gdy do licznych codziennych obowiązków dochodzi jeszcze wiele nowych związanych z przygotowaniami do ślubu i wesela, tyle jest do zapamiętania i zorganizowania, każda narzeczona powinna zadbać o to, by co najmniej kilka razy w tygodniu udać się na spacer po parku czy lesie. Najlepiej z narzeczonym, bo spacer w dobrym towarzystwie jest najlepszy ze wszystkich.
