GwiazdySzkoła, w której uczą podrywu

Szkoła, w której uczą podrywu

Szkoła, w której uczą podrywu
07.07.2008 14:52, aktualizacja: 25.05.2010 22:51

Szkoły uwodzenia, poradniki typu „jak poderwać kobietę” albo „naucz się uwodzić płeć piękną” stają się coraz bardziej popularne. Czyżby panowie czuli się tak zagubieni w dzisiejszym świecie, że tracą umiejętność obchodzenia się z kobietami? A może im się po prostu nie chce wysilać i wolą przejść kilkudniowy kurs, po którym będą uważać się za prawdziwych „macho”?

Szkoły uwodzenia, poradniki typu „jak poderwać kobietę” albo „naucz się uwodzić płeć piękną” stają się coraz bardziej popularne. Czyżby panowie czuli się tak zagubieni w dzisiejszym świecie, że tracą umiejętność obchodzenia się z kobietami? A może im się po prostu nie chce wysilać i wolą przejść kilkudniowy kurs, po którym będą uważać się za prawdziwych „macho”?

W księgarniach coraz więcej książek, które mają pomóc mężczyznom znaleźć sposób na kobiety. Również w internecie można znaleźć sporo porad na ten temat. Poradniki radzą, jak przygotować się do pierwszej randki, co ubrać by nie wyglądać na zbyt biednego ale również na ekstrawaganckiego, co może wybraną kobietę zrazić.

Panowie dowiedzą się również, co panie lubią najbardziej (oczywiście komplementy i podarunki) oraz jak sprawić by nie czekać zbyt długo na pierwsze zbliżenie erotyczne (najlepiej postawić elegancką kolację i nie mówić za dużo o sobie). Zrozumieją również, że na pierwszej randce nie wypada zbyt dużo jeść bo to może zrujnować szanse na kolejne spotkanie...

Poradniki tłumaczą również, jak wzbudzić w kobiecie pożądanie oraz jak sprawić by szybko się zakochała. Prawie nikt, oczywiście nie mówi, jak jej nie zranić oraz co zrobić by samemu się zakochać (lub nie). To nie takie istotne, liczy się przecież efekt. Dla wielu ważna jest również liczba ofiar złapanych na lep wypróbowanych metod z porad napisanych przez „ekspertów”. Ale o tym, oczywiście, mało kto głośno mówi ani nie pisze, bo przecież to dla niewielu „łowczych” jest istotne.

Wydaje się to takie proste. Iść na kurs, przeczytać książkę i nagle z nieśmiałego, zakompleksionego chłopca robi się pewny siebie i swojej wartości mężczyzna... Czy tak jest? Trudno znaleźć mężczyzn, którzy przyznają się do odbycia takiego kursu. Bo przecież, jeśli potrafią podrywać, wolą udawać, że mają taki dar, a nie wyuczyli się tego na szkoleniu. Chociaż szkół uwodzenia jest coraz więcej, to przyznać się do bycia kursantem jest wciąż mało popularne. Wielu jednak deklaruje chęć pójścia na taki kurs by szybko i bezproblemowo nauczyć się podrywania pięknych pań.

Kim są kursanci? W jednym z wywiadów założyciel szkoły „Geniusza Uwodzenia” mówił o swoich klientach: „Przyjeżdżają do mnie naprawdę fajni faceci, inteligentni, zadbani, odnoszący sukcesy w innych dziedzinach, ale nie radzący sobie z kobietami: przesadnie mili, zbyt przyjacielscy lub strasznie nieśmiali w stosunku do kobiet, również tych już poznanych. Zarówno uczniowie, maturzyści, studenci jak i przedsiębiorcy. Był również prezes dużej, znanej firmy. Gdybym miał określić przedział wiekowy, byłoby to od siedemnastu do pięćdziesięciu lat.”

Coś niedobrego dzieje się z mężczyznami skoro by poznać kobietę muszą uczyć się sztuczek, które można by nazwać tanimi, jednak biorąc pod uwagę cenę szkoleń (ceny „profesjonalnych” szkoleń zaczynają się zazwyczaj od kilkuset złotych wzwyż) trudno tak powiedzieć. Oni jednak niekoniecznie czują się z tym źle. Kursanci zapewne traktują szkolenie jako kolejny poziom wtajemniczenia, okazję do szybkiego wyuczenia się prostych technik, które pozwolą im szybko i bez większego wysiłku znaleźć partnerkę.

Do związku, czy raczej do łóżka? Trudno powiedzieć, ale sam trener, Geniusz Uwodzenia, twierdzi, że kobiety nie powinny bać się takich sztuczek, chyba że mężczyźni mają jedynie ochotę niezobowiązujący seks...

Czego nauczą się na kursie? Na przykład, jak zmienić tok rozmowy by ona przestała mówić o swoich problemach, jak sprawić, by robiła to, na co mężczyzna ma ochotę i stanie się jego niewolnicą, co sprawi, że randka będzie „skuteczna” i jak ją dobrze zaplanować...Wszystko to może się wydawać zabawne i można spojrzeć na to z przymrużeniem oka. Jednak mało który kurs wspomina o uczuciach (chociaż są i takie, które uczą jak m.in „napełnić miłością siebie i partnerkę”).

Co, jeśli kobieta, która miała być łatwym kąskiem zwyczajnie się zakocha? Jeśli uwierzy, że gierki to prawdziwe wnętrze człowieka, który naprawdę jest kimś zupełnie innym? A gdy tych kobiet będzie 3, 4 albo więcej i żadna nie będzie świadoma, że jest jedynie ofiarą sprytnych, wyuczonych sztuczek?

Być może szkoły uwodzenia to nieuchronna przyszłość, do której my, kobiety, musimy się przyzwyczaić i wkrótce powstaną kontr-kursy, których studentki nauczą się, jak nie dać się nabrać uwodzicielom. A może panowie w końcu zrozumieją, że prawie wszystkie kobiety cenią sobie najbardziej szczerość, naturalność i ciepło, a nie tanie komplementy i tricki mające je zaciągnąć do łóżka, ale nie niosą za sobą prawdziwej, głębokiej treści...