Jest ojcem dwóch dziewczynek. Nie ukrywa, że się o nie boi
Tomasz Schuchardt, który w filmie "Dom Dobry" zagrał przemocowca, dziś konfrontuje się z zupełnie inną rolą. Aktor od 10 lat jest w związku z Kamilą Kuboth i wychowuje dwie córki: Tosię i Mirę. W najnowszym wywiadzie przyznał, że obawy o ich przyszłość są dla niego codziennością.
W tym artykule:
Tomasz Schuchardt, znany z roli Grześka w filmie "Dom Dobry", dziś z zupełnie innej perspektywy patrzy na świat. Aktor od 10 lat jest w związku z Kamilą Kuboth, z którą ma dwie córki - Tosię i Mirę. W najnowszym wywiadzie otwarcie mówił o swoich obawach związanych z wychowaniem córek w dynamicznie zmieniającym się świecie.
Rola, która zmienia perspektywę
Tomasz Schuchardt wcielił się w postać przemocowca w filmie "Dom Dobry". To doświadczenie w dużym stopniu uświadomiło mu, jak ważne jest wychowanie oraz ochrona bliskich. Rola zmusiła go do refleksji nad przemocą i odpowiedzialnością, co dziś wykorzystuje w codziennym życiu jako tata. Jak sam powiedział, doświadczenia te uczą go, by z empatią i rozwagą podchodzić do wychowywania córek.
"Dom dobry" - nowy zwiastun filmu Wojciecha Smarzowskiego
Ojcostwo pełne refleksji
Schuchardt od 10 lat związany jest z aktorką Kamilą Kuboth, a para wychowuje dwie córki: Tosię i Mirę. Aktor przyznał, że ojcostwo to dla niego źródło radości, ale też nieustannej refleksji nad przyszłością.
- Boję się, bo nie wiem, co będzie ze światem. Czy będę umiał reagować, znał technologie, które będą obowiązywać, kiedy Tosia i Mira podrosną. Już teraz nie mam na przykład TikToka. A za paręnaście lat będzie coś jeszcze zupełnie innego, jakieś inne platformy porozumiewania się młodych pokoleń. Czy będę miał do nich dostęp? - powiedział w rozmowie z magazynem "Zwierciadło".
Jego obawy dotyczą m.in. szybko zmieniającej się technologii i nowych platform komunikacji, z którymi dzieci będą się stawiały w dorosłym świecie.
Jak chronić, a nie zamykać w szklarni
Schuchardt podkreślił, że kluczowe w wychowaniu córek są rozmowa i pokazywanie świata takim, jaki jest.
- Pod względem przemocy boję się o moje dziewczyny może o tyle mniej, że wiem, jaka jest moja żona, jaki jestem ja: przemycamy w rozmowach różne rzeczy, mówimy, jak świat wygląda, z jego plusami i z minusami. Staramy się nie straszyć, ale też nie trzymać ich w szklarni - wyjaśnił.
Z partnerką przemycają w rozmowach różne sytuacje z życia, omawiają pozytywy i zagrożenia, by dzieci mogły świadomie poznawać świat. Dzięki temu Schuchardt czuje, że jego córki rosną w bezpiecznym, ale jednocześnie realistycznym środowisku.
Pewne siebie córki i nadzieja ojca
Choć starsza Tosia ma zaledwie osiem lat, aktor zauważa u niej cechy pewnej siebie i samodzielnej dziewczynki. - Wydaje się, że na razie nieźle to funkcjonuje. Tosia rośnie na naprawdę fajną, pewną siebie babkę. Kurczę, trzymam za nią kciuki, żeby tak było dalej. I za nas, żebyśmy nie spieprzyli tego, co już się udało zrobić - podsumował w rozmowie z magazynem "Zwierciadłem".
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!