Dench o starości i… tatuażach
75-letnia Judi Dench wyznała niedawno, że nie cierpi starości i coraz częściej myśli o śmierci.
75-letnia Judi Dench wyznała niedawno, że nie cierpi starości i coraz częściej myśli o śmierci.
Znakomita aktorka filmowa i teatralna oświadczyła w jednym z ostatnich wywiadów:
- Starość w ogóle mi się nie podoba. Podnoszę się z krzesła i nagle okazuje się, że nie mogę już przejść szybko przez pokój. Ale nic nie mogę z tym zrobić. Jestem wciąż pełna energii, ale mam słaby wzrok. Znajomi muszą machać do mnie, żebym ich zauważyła. Jeśli w restauracji jest zbyt ciemno, to czasami okazuje się, że rozmawiam z tyłem krzesła... Wciąż myślę o śmierci, ale spycham te myśli na bok. Dlaczego? Ze strachu, oczywiście.
Pomimo uciążliwości związanych z wiekiem, aktorki nie opuszcza jednak poczucie humoru. Ostatnio Dench opowiedziała anegdotę związaną z producentem Harveyem Weinsteinem.
- Moja kariera filmowa rozpoczęła się dopiero wraz z występem w „Jej wysokości pani Brown”. Harvey tego filmu nie widział. Ale wydał wtedy dla mnie lunch, a ja powiedziałam mu, że mam jego nazwisko wytatuowane na tyłku. Tak naprawdę to moja charakteryzatorka narysowała tam coś, a ja mu to pokazałam. Nigdy tego nie zapomniał...
Najnowszy film Judi Dench to musical "Nine", który na polskie ekrany ma trafić w lutym przyszłego roku.