W domu nie rozmawiała po polsku. Otwarcie mówi o swoim pochodzeniu
Edyta Geppert przez lata rzadko opowiadała o swoim pochodzeniu. Okazuje się, że w jej rodzinnym domu królował język węgierski. 27 listopada 2025 roku artystka skończyła 72 lata.
W tym artykule:
Edyta Geppert uznawana jest za jedną z najzdolniejszych polskich wokalistek, a jej hity "Szukaj mnie", "Och życie, kocham cię nad życie" czy "Nie żałuję" znała cała Polska. Choć przez lata uchodziła za jedną z najbardziej tajemniczych artystek, niewielu fanów wie, że w jej żyłach płynie również węgierska krew. Jej rodzina przeniosła się do Nowej Rudy na początku lat 50., a w domu rozmawiano przede wszystkim po węgiersku. "Ona też posługiwała się właściwie tylko tym językiem, aż do momentu, w którym poszła do szkoły" - czytamy na viva.pl
Edyta Geppert mówi o swoim pochodzeniu
Choć dziś po węgiersku mówiłaby z trudem, doskonale rozumie ten język. Wspomina, że domowe rozmowy, pieśni jej mamy Zyty i babci Olgi na zawsze zapisały się w jej pamięci. To także przez tęsknotę matki za ojczyzną wokalistka dorastała w atmosferze melancholii i głębokiej muzykalności.
— Cały dom od rana rozbrzmiewał śpiewem. Moim, mamy Zyty i babci Olgi. Oczywiście po węgiersku — przyznała w rozmowie z "Pomponikiem".
Kuba Badach wspomina swoje pierwsze spotkanie z Sanah! Nie zgadniecie, co jej powiedział.
Miłość do wykładowcy
W życiu Edyty Geppert równie ważną rolę odegrała jej relacja z Piotrem Loretzem, wykładowcą, którego poznała podczas egzaminów do szkoły muzycznej. Przez lata był dla niej mentorem i przewodnikiem po świecie sztuki, a uczucie przyszło dopiero po czasie. Para wzięła ślub w 1985 roku.
- Przez cztery lata Piotr był wyłącznie moim profesorem. Uwielbiałam jego zajęcia, rozwijał moją wyobraźnię, miłość do piosenki, ale nic nie wskazywało na to, że kiedyś będziemy razem — powiedziała w rozmowie z "Vivą!". Połączyły ich wspólne pasje, rozmowy i wrażliwość na muzykę.
Związek pełen twórczej energii
Dziś artystka podkreśla, że Piotr Loretz jest jej ostoją i najbliższą osobą, która daje jej poczucie bezpieczeństwa. — Nikt tak dobrze mnie nie reżyseruje jak Piotr, bo nikt tak dobrze mnie nie zna. Wie, że łatwo jest mnie zranić, zamknąć i wtedy nic nie pomoże. Piotr mnie chroni i daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa — dodała.
Tłumaczy jednak, że ich życie nie jest pozbawione burz — twórcze spory zdarzają się i są częścią ich wspólnej pracy. Mimo to to właśnie on najlepiej ją rozumie i potrafi poprowadzić na scenie jak nikt inny.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!