Blisko ludziKobiety na skoczni

Kobiety na skoczni

Przez dziesięciolecia skoki narciarskie w wykonaniu pań traktowane były jako fanaberia, mogły sobie na nią pozwolić wyłącznie przedstawicielki wyższych sfer.

Kobiety na skoczni

09.01.2007 | aktual.: 29.06.2010 02:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Skoki narciarskie kobiet to dyscyplina nie nowa, choć cały czas bardzo niszowa. W Polsce jej popularyzacji nie pomogła nawet małyszomania. Ale panie nie dają za wygraną i fruwają na nartach coraz dalej. Można powiedzieć, że wbrew wszystkim i wszystkiemu.

"Skoczka" czyli kto?

Jeszcze niedawno nie było nawet wiadomo, jak nazywać kobiety uprawiające skoki narciarskie. Ostatecznie nową formę wymyśliła polonistka i prowadząca jedyny w Polsce serwis internetowy dotyczący żeńskich skoków. Słowo "skoczka" zaakceptowali językoznawcy. Dzisiaj w środowisku używa się go dość powszechnie.

Przez lata skoczkinie nie miały też własnych zawodów. Jeśli zapragnęły trenować, były zdane same na siebie - kluby nie kupowały sprzętu, nie było pieniędzy na starty.

Wydawało się, że sytuację zmieni wybuch małyszomanii. Do trenerów skoków narciarskich zaczęły zgłaszać się gromady dzieci, chcących pójść w ślady naszego najlepszego sportowca ostatnich lat. Wśród nich także dziewczynki. Na przykład kilka lat temu Jan Kawulok, trener z ponad 30-letnim stażem z klubu Wisła Ustronianka, do którego należy także Małysz, opiekował się trzema nastoletnimi skoczkiniami.
- Zgłaszają się do nas dziewczyny, które nawet rokują nadzieję na sukces. Namawiam je jednak, by zmieniły dyscyplinę. Nie chcę, żeby się marnowały. W Polsce brakuje skoczni i konkursów. Dlatego dziewczyny muszą na razie traktować skoki jedynie jako rekreację, a nie sport wyczynowy - mówił Kawulok w jednym z wywiadów.

Nielubiana żeńska konkurencja

Zawodowi skoczkowie narciarscy w większości nie przepadają za swoimi żeńskimi odpowiednikami. Dobitnie potwierdziła to ankieta przeprowadzona wśród uczestników męskiego Pucharu Świata w skokach, którą przeprowadziła jedna ze stacji telewizyjnych. Jej wyniki były dla skoczkiń tak niekorzystne, że redakcja zrezygnowała z podawania ich do publicznej wiadomości.

Wielokrotnie o kobietach na skoczniach narciarskich wypowiadał się m.in. Adam Małysz.
- Kobiety to piękno tego świata, dla nich powinno się żyć, czynić wszystko dla ich szczęścia i urody. Jest tyle konkurencji sportowych, które są wprost stworzone dla pań. I takie właśnie lubię oglądać. Ale skoki narciarskie nie są jedną z nich. To typowo męska dyscyplina, jak boks. Oszpeca kobiety, które je trenują. Dla mnie ważna jest nie tylko rywalizacja o miejsce i wynik, ale także doznania estetyczne. A co jest ładnego w sylwetce kobiety opiętej w kombinezon skoczka narciarskiego i w założonym kasku? - mówił Adam Małysz pytany przez dziennikarzy o kobiety uprawiające "męskie" dyscypliny sportu. I zapewniał, że jego córka na pewno nigdy nie będzie skoczką.

Lekarze nie widzą podstaw, by skoki narciarskie nazywać "męską" dyscypliną sportu. Panie nie są tu bardziej narażone na urazy niż panowie. To rozróżnienie jest nieuzasadnione z medycznego punktu widzenia. Co więcej, istnieją poważne teorie naukowe mówiące, że budowa ciała kobiet ułatwia im długie loty w powietrzu.

Trudne początki

Pierwsze kobiety pojawiły się na skoczniach narciarskich już w XIX wieku. Norweskie źródła podają, że w tym kraju pierwsze panie skakały z nartami już w 1863 roku.

Od początku spore sukcesu osiągały na tym polu także Polki. To właśnie nasza rodaczka była jedną z pierwszych rekordzistek świata w tej dyscyplinie. W 1913 roku Elżbieta Michalewska-Ziętkiewiczowa, mieszkająca w Wiedniu polska arystokratka, skoczyła... 13 metrów.

Przez dziesięciolecia skoki narciarskie w wykonaniu pań traktowane były jako fanaberia, mogły sobie na nią pozwolić wyłącznie przedstawicielki wyższych sfer. Zdaniem panów, skoki miały pomóc w znalezieniu męża.

Z powodów obyczajowych kobiety startowały w spódnicach. Zazwyczaj w osobnych zawodach. Pierwsze wspólne starty kobiet i mężczyzn datuje się na początek XX wieku.

Przedskoczek - rekordzista

Historia damskich skoków narciarskich ściśle wiąże się z nazwiskiem Evy Ganster z Austrii, która na swoim koncie ma występy na igrzyskach w Lillehammer i na prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Pojawiła się tam jedynie w roli przedskoczka, bo do dzisiaj te zawody zarezerwowane są wyłącznie dla mężczyzn. Ganster kilkakrotnie biła rekord świata w długości skoku, jeden z jej wyników trafił nawet do Księgi Rekordów Guinessa.

Od 1999 roku Światowa Federacja Narciarska FIS organizuje zawody tylko dla pań. W pierwszym cyklu zawodów startowało 30 zawodniczek, w tym gronie zabrakło jednak Polki. Aktualny rekord świata w długości skoku wśród kobiet wynosi 200 metrów i należy do Danieli Iraschko.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)