Ofiara dziecięcej pornografii przerywa milczenie
Co jakiś czas do mediów trafiają historie o mężczyznach przechowujących w domu dziecięcą pornografię. Fotografowane maluchy nie mają dzieciństwa, żyją w ciągłym koszmarze. Po latach spędzonych w horrorze jedna z kobiet zgodziła się wyjawić dziennikarzom swoją okrutną historię
01.09.2015 | aktual.: 01.09.2015 13:13
Co jakiś czas do mediów trafiają historie o mężczyznach przechowujących w domu dziecięcą pornografię. Fotografowane maluchy nie mają dzieciństwa, żyją w ciągłym koszmarze. Po latach spędzonych w horrorze jedna z kobiet zgodziła się wyjawić dziennikarzom swoją okrutną historię.
O wykorzystywaniu seksualnym w dzieciństwie kobieta opowiedziała dziennikarzom amerykańskiego magazynu "Marie Claire". Nie podaje swojego imienia, chce pozostać anonimowa ze względu na bezpieczeństwo swoje i rodziny.
- Te wspomnienia nie mają ani początku, ani końca. Odkąd pamiętam, widzę kamery i dorosłych, którzy mnie dotykają, dają mi coś do picia. Widzę bieliznę w niewielkich rozmiarach. Moje pierwsze wspomnienie to to, jak każą pozować mi do zdjęć – wspomina kobieta.
Gdy miała zaledwie 6 lat jej oprawca, mieszkający niedaleko sąsiad, kontaktował się ze swoimi kolegami przez CB radio i umawiał ich na „spotkania” z dziewczynką. Pedofile działali według schematów. Często organizowali prywatne imprezy, na które ściągali siłą dzieci. Najpierw kazali im przebierać się w bieliznę, potem poili alkoholem i wstrzykiwali narkotyki, by były spokojne i nie uciekały.
- Nie pamiętam, żebym protestowała. Pamiętam za to jak myślałam, że to normalne. Nie znałam innego życia. Dopiero w szóstej klasie, kiedy poznałam dzieci spoza środowiska zrozumiałam, że moje życie różni się od nich. Żaden z moich przyjaciół nie był w burdelu, nikt nie był dotykany – przyznaje.
Wyrwać się z koszmaru
Molestowanie skończyło się dopiero gdy trafiła do szkoły średniej. By zapomnieć o tym co przeżyła, próbowała oddać się nauce. Kobieta dostała się na studia, tam zaczęła interesował się badaniami na temat prostytucji i psychologią.
- Jeden z moich ulubionych profesorów powiedział mi, że uczymy się o własnym bólu. Ja na pewno to zrobiłam. Czytałam o wykorzystywaniu dzieci i o tych przerażających ludziach, którzy to robią i zrozumiałam, że wszystko kręci się wokół władzy i pieniędzy. Pedofile chcą mieć poczucie władzy. Fotografowie, rodzice, a nawet policjanci pragną za to zysku – dodaje.
Kobieta dopiero mając 30 lat otworzyła się na ludzi. Wyszła za mąż i adoptowała chłopca. Malec sam był wykorzystywany w rodzinnym domu. Teraz matka walczy o to, by żadne dziecko nie musiało przechodzić prze to co ona. Jak przyznaje, gdy wskazała, który człowiek zmienił jej dzieciństwo w koszmar, nikt nie zareagował. „Zawsze wiedziałem, że coś jest na rzeczy” – powiedział jej jeden z sąsiadów.
Według ostatnich danych, w sieci wciąż mnożą się strony z dziecięcą pornografią. Rośnie też liczba internautów, którzy sami zgłaszają takie strony na policję. W pierwszym półroczu 2012 roku zgłoszono 1655 materiałów, na początku tego roku natomiast – 6074.
- To bardzo ważne, by zgłaszać takie treści, bo musimy mieć świadomość, że za każdym takim materiałem, filmem czy zdjęciem stoi konkretny dramat dziecka – przyznaje w jednym z wywiadów Łukasz Wojtasik z fundacji „Dzieci Niczyje”.
md/ WP Kobieta