ModaPremiera KENZO x H&M w Polsce. Pierwsza reakcja

Premiera KENZO x H&M w Polsce. Pierwsza reakcja

Premiera KENZO x H&M w Polsce. Pierwsza reakcja
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Aleksandra Nagel
03.11.2016 16:13, aktualizacja: 04.11.2016 15:56

3 listopada do sieci sklepów i internetu trafiła nowa limitowana kolekcja KENZO x H&M. Jak wyglądał pierwszy dzień sprzedaży?

Karl Lagerfeld, Sonia Rykiel czy Lanvin – to marki, z którymi na przestrzeni lat współpracowała szwedzka sieciówka H&M, tworząc limitowane kolekcje. Choć nie raz krytykowane były za jakość nieadekwatną do ceny, wciąż cieszą się ogromną popularnością.

Szał na limitowane projekty H&M, tworzone przy współpracy z największymi projektantami, nie gaśnie. W ubiegłym roku osiągnęło apogeum, gdy w sklepach pojawiły się projekty H&M x Balmain, stworzone przez Oliviera Rousteinga. Dyrektor kreatywny francuskiego domu mody w ciągu zaledwie kilku tygodni rozkręcił szał na błyskotliwą, wieczorową kolekcję, którą na zdjęciach reklamowych prezentowały najseksowniejsze modelki – Kendall Jenner czy Gigi Hadid. Zakupowe szaleństwo na H&M x Balmain rozpoczęło się długo przed tym, zanim ubrania trafiły do sprzedaży. W Polsce już podczas prezentacji kolekcji dla dziennikarzy i gwiazd rozpętała się prawdziwa bitwa o ciuchy, a zdjęcia i relacje wideo z tego wydarzenia natychmiast obiegły polski internet. Stylistki, a nawet celebrytki, biły się o ciuchy, tracąc głowę dla metki H&M x Balmain. Czy ta sama bitwa powtórzyła się w tym roku z kolekcją KENZO x H&M? Zdecydowanie NIE.

Obraz
© H&M

Do H&M trafiła właśnie kolekcja stworzona we współpracy z KENZO, która – tak jak i poprzednie – była szeroko opisywana w prasie i zapowiadana z wielką medialną pompą.
- Było kulturalnie, bez szaleństw. Nikt się na nic nie rzucał. Szał robiły skarpetki (trójpak za 100 zł) – mówi Kamila Żyźniewska, nasza redakcyjna koleżanka, która była na przedpremierowej prezentacji w Pałacu Kultury i Nauki 2 listopada. - Może to kwestia miejsca, które obligowało do zachowania się w sposób kulturalny? – dodaje.
Czy równie kulturalnie było 3 listopada, podczas oficjalnego otwarcia?
- Byłam na Marszałkowskiej i wszystko jest w porządku. Ze sklepów znikają kolejne elementy kolekcji, ale nie ma żadnego Armagedonu – *mówi Magdalena Domaciuk, PR manager H&M.
*
- Cieszy was to? –
pytam. –* W końcu przy tego typu kolekcjach chodzi właśnie o ten "Armagedon".*

- Cieszy nas, że nikt sobie niczego nie wyrywa i że można zrobić zakupy w miłej, niestresującej atmosferze – komentuje Magdalena Domaciuk. *– Prawda jest taka, że kolekcja schodzi super i jesteśmy mega zadowoleni. Mamy też wrażenie, że zakupy robią osoby, które lubią modę i wiedzą, co kupują. *

H&M na Marszałkowskiej w Warszawie czy w Galerii Krakowskiej – to miejsca, gdzie kupić można kolekcję, ale działa również sklep internetowy.

- Sprzedaż internetowa ruszyła o godzinie 10.00. Ze względu na olbrzymie zainteresowanie kolekcją, wynikły pewne problemy techniczne, jednak aplikacja mobilna działa i sprzedaż idzie doskonale – mówi nam Magdalena Domaciuk. - Najszybciej sprzedają się rzeczy, które nasi klienci znają z sesji zdjęciowych w mediach oraz na blogach modowych, jak również ubrania postrzegane jako nowe interpretacje tzw. „klasyków” KENZO. Przykłady naszych hitów sprzedażowych to między innymi: krótka ribbon dress, bluzy męskie oraz damskie, t-shirty, skórzane kurtki z logo na plecach.

Obraz
© Kenzo x H&M

Co ciekawe, produkty można kupić już nie tylko na oficjalnej stronie H&M. Na samym Allegro w ciągu zaledwie kilku godzin pojawiło się ponad 750 ofert z kluczowym hasłem „Kenzo H&M”. Wygląda na to, że użytkownicy zaczęli sprzedawać ubrania z kolekcji zanim jeszcze ruszyła strona w internecie! Przebitka cenowa to około 200 zł. Przykładowa czarno-biała torba w wersji XL na stronie internetowej H&M kosztuje 699 zł, a na Allegro już 990 zł. Czy biznes jest opłacalny? To się okaże. Na razie aukcji przybywa, a nie ubywa. Podobnie jak ubrań w sklepach stacjonarnych. Jak potwierdziła nam Magdalena Domaciuk, ze sklepów zniknęło kilka topowych produktów, ale w miarę możliwości dokładane są kolejne partie, więc nie można powiedzieć, że kolekcja wyprzedała się na pniu. Czy mimo to możemy mówić o sukcesie?

- Współpraca KENZO x H&M jest sukcesem – zapewnia Magdalena Domaciuk. - Cieszy nas, że Klienci również w Polsce są tak otwarci na kolor i odrobinę ekstrawagancji w ubiorze – dodaje.

Czy rzeczywiście Polacy są tak otwarci na ekstrawagancką kolekcję Kenzo, jak sugeruje H&M? Czy jesteśmy gotowi, by wprowadzić do swoich szaf szeroki wachlarz barw i tym samym przełamać jesienno-zimowy polski dress code? Czy nie mamy problemu z tym, by zapłacić kilkaset złotych za bluzę czy tunikę z metką znanego projektanta, ale mimo wszystko zaprojektowaną dla sieciówki? Najbliższe dni pokażą. Pewne już jest, że "wielkiego wow", jak w ubiegłym roku, nie było.