Czterdziestka nie jest końcem, tylko początkiem. Teraz one decydują
W przeciwieństwie do poprzednich pokoleń, które często traktowały seks jako obowiązek, współczesne kobiety coraz częściej eksplorują swoją niezależność i prawo do przyjemności. Ta wolność bywa jednak obarczona nieoczekiwanymi emocjonalnymi wyzwaniami. Czy jednak ta nowa droga naprawdę przynosi satysfakcję, czy raczej prowadzi do rozczarowań?
Coraz więcej kobiet po trzydziestce i czterdziestce świadomie wybiera wolność w sferze seksualnej. Trend na niezobowiązujące relacje rośnie, a one same zyskują odwagę, by decydować o sobie i swoich potrzebach. To czas odkrywania siebie na nowo, eksperymentów i przełamywania dawnych schematów. Jednak swoboda często niesie ze sobą także emocjonalne wyzwania. Czasem za wolność trzeba zapłacić cenę samotności czy niezrozumienia.
ONS – trend i rarytas seksualny
Podczas rozmów o relacjach często pojawia się pojęcie ONS, czyli one night stand – jednorazowego seksu bez dalszych zobowiązań. – ONS bywa kategorią pożądaną, atrakcyjną, niezależnie od płci czy orientacji. To taki rarytas, wisienka na torcie w życiu seksualnym – mówi seksuolog dr Robert Kowalczyk. To zjawisko wpisuje się w trend, w którym ludzie coraz częściej poszukują swobody i nowych doświadczeń bez konieczności angażowania się emocjonalnie. Dla wielu osób ONS jest formą celebrowania własnej seksualności i kontroli nad własnym ciałem.
Co dalej z edukacją zdrowotną? "Powinna być obowiązkowa"
Wolność kontra emocje
Jednak wolność wyboru niesie ze sobą też wyzwania emocjonalne. – Kobiety inaczej niż mężczyźni doświadczają przygodnego seksu. Deklaracja: +chcę się tylko dobrze bawić, oddzielając emocje od seksu+ nie zawsze się udaje. Kobiety często pojawiają się u terapeuty, bo mają problem z tym, że +on nie zadzwonił+, +nie chciał się więcej spotykać+ – zauważa psycholog Robert Milczarek. ONS potrafi być przyjemnością, ale też przyczyną zranienia i rozczarowania, gdy pojawiają się oczekiwania, które nie zostają spełnione.
Zmieniające się normy społeczne
Seks przez wieki był postrzegany jako element stałych związków, często jako obowiązek kobiet wobec mężczyzn. – Kobiety współczesne przez lata przyglądały się swoim babciom, matkom czy ciotkom, które wspominały o +obowiązku małżeńskim+, czyli seksie bez przyjemności. Dzisiaj wnuczki i córki tych kobiet coraz częściej chcą dysponować sobą i swoim ciałem w sposób absolutny i niezbywalny. W taki sposób, w jaki mają ochotę – tłumaczy psycholog Milczarek. Ta zmiana jest jednym z powodów wzrostu popularności relacji niezobowiązujących.
Seks jak deser – ale czy można jeść go bez końca?
– ONS staje się pewnego rodzaju modą, kategorią wizerunkową, deserem – mówi dr Kowalczyk. Ale przestrzega, że jeśli spożywamy wyłącznie słodkości, nie zaspokajamy pełni potrzeb. – Jeśli jemy tylko deser, nie nakarmimy się. I wtedy ONS może stać się przekleństwem. Do gabinetu trafiają osoby, które mają dość takiego seksu, czują się samotne i zagubione. Niekiedy właśnie tym jednorazowym seksem próbują zaleczyć samotność – dodaje seksuolog. Wolność wyboru wymaga świadomości i umiejętności słuchania własnych potrzeb – także tych emocjonalnych.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!