Przychodzą do seksuologa z partnerkami. Chcą je "naprawić"

- Orgazm stał się miarą udanego seksu. Jeśli go nie ma, pojawia się poczucie porażki. Tymczasem seks to nie egzamin. Nie chodzi o "zaliczenie" orgazmu, tylko o doświadczenie bliskości, przyjemności, kontaktu z ciałem - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Zawiślak, seksuolożka.

Orgazm stał się miarą udanego seksu"Orgazm stał się miarą udanego seksu" - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aleksandra Lewandowska

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Wciąż pokutuje przekonanie, że kobiecy orgazm jest czymś oczywistym - jeśli nie występuje, to znaczy, że "coś jest nie tak". Spotyka się pani z tym w gabinecie?

Anna Zawiślak, seksuolożka: Bardzo często. Kobiety przychodzą do mnie z poczuciem winy albo wręcz deficytu - że "nie działają" tak jak powinny. A przecież orgazm nie jest czymś, co można włączyć przyciskiem. To doświadczenie bardzo indywidualne, zależne od wielu czynników: biologicznych, psychologicznych, relacyjnych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

10 kroków do lepszego orgazmu. Znasz je wszystkie?

Co sprawia, że część kobiet nie doświadcza orgazmu - albo doświadcza go rzadko?

Przyczyn jest wiele. Z perspektywy biologicznej - ukrwienie, unerwienie, poziom hormonów, a nawet cykl menstruacyjny mają wpływ na odczuwanie przyjemności. Psychika jest równie ważna. Stres, zmęczenie, traumy, przekonania wyniesione z domu czy religii mogą blokować seksualność.

Do tego dochodzi czynnik relacyjny. Jeśli kobieta nie czuje się bezpiecznie z partnerem, trudno oczekiwać, że odda się przyjemności. Jeżeli odczuwa presję - sama z siebie bądź z jego strony, to również nie wyjdzie.

Bardzo często problem tkwi także w edukacji seksualnej, a właściwie w jej braku. Wiele kobiet nie wie, jak działa ich ciało, jak stymulować łechtaczkę, że orgazm łechtaczkowy jest najczęściej doświadczanym przez kobiety.

Wspomniała pani o presji na konieczność przeżycia orgazmu. Skąd się ona bierze? Dlaczego ją odczuwamy?

Z kultury, filmów pornograficznych, a nawet z rozmów koleżeńskich. Orgazm stał się miarą udanego seksu. Jeśli go nie ma, pojawia się poczucie porażki. Tymczasem seks to nie egzamin. Nie chodzi o "zaliczenie" orgazmu, tylko o doświadczenie bliskości, przyjemności, kontaktu z ciałem. Co więcej, niektóre kobiety mogą w pełni cieszyć się seksem, nawet jeśli nie osiągają orgazmu. Dla innych będzie on celem, do którego dążą. I oba podejścia są w porządku.

Pojawiają się jednak głosy, że są mężczyźni, którzy umawiają swoje partnerki na wizyty u seksuologa właśnie przez brak orgazmu. Czy to prawda?

Tak. I jest to zjawisko, które mnie niepokoi. Zdarza się, że mężczyźni piszą do mnie: "Proszę pomóc mojej partnerce, ona nie ma orgazmu, coś jest nie tak". Czasami wręcz przyprowadzają kobietę do gabinetu, jakby była "zepsutym sprzętem" do naprawy.

W tym podejściu brakuje podmiotowości. Orgazm kobiety staje się projektem partnera, jego ambicją. A przecież seksualność należy do tej kobiety. To ona decyduje czy chce pracować nad swoją przyjemnością, czy to dla niej ważne. Nie możemy traktować jej ciała jak mechanizmu, który trzeba usprawnić.

Skoro nie "naprawa", to co? Jak kobieta, która chce doświadczać orgazmu, może sobie pomóc?

Podstawą jest poznanie swojego ciała. Masturbacja to najlepszy sposób na zrozumienie, co sprawia przyjemność. Wciąż bywa tabuizowana, ale jest absolutnie naturalna i zdrowa. Dzięki niej kobieta może nauczyć się komunikować swoje potrzeby partnerowi.

Druga kwestia to czas i uważność. Kobieca seksualność rzadko działa na zasadzie "włącznika". Potrzebujemy atmosfery, poczucia bezpieczeństwa, czułości. Seks zaczyna się dużo wcześniej niż w sypialni - w rozmowach, gestach, codziennym wsparciu.

Trzecia sprawa to świadomość, że orgazm najczęściej wiąże się z łechtaczką. To najwrażliwszy organ kobiecej przyjemności, a wciąż zbyt wielu partnerów "omija" go, skupiając się na penetracji.

A czy brak doświadczenia orgazmu zawsze oznacza, że coś w związku jest nie tak?

Absolutnie nie. Brak orgazmu nie musi być oznaką złej relacji czy słabej więzi. To raczej sygnał, że trzeba przyjrzeć się, jakie są oczekiwania, potrzeby, fantazje. Czasem partnerzy muszą nauczyć się nowego języka w sypialni.

Warto też pamiętać, że kobieta może doświadczać różnych form satysfakcji: rozluźnienia, bliskości, intymności. Orgazm to tylko jedna z nich - nie jedyny dowód na to, że seks był udany.

W jakich sytuacjach kobieta powinna pomyśleć o konsultacji seksuologicznej?

Jeśli odczuwa cierpienie, frustrację albo problem wpływa na relację partnerską - wtedy warto. Jeżeli kobieta czuje, że coś ją blokuje, że nie potrafi się otworzyć, że pojawia się ból albo lęk - to są sygnały, że przyda się wsparcie. Ale jeśli kobieta po prostu nie doświadcza orgazmu i jej to nie przeszkadza, nie ma potrzeby terapii. Seksuologia nie zajmuje się "naprawianiem" norm, tylko wspieraniem w osiąganiu satysfakcji.

Co pani zdaniem mogłoby pomóc kobietom w bardziej świadomym podejściu do własnej seksualności?

Przede wszystkim rzetelna edukacja seksualna, nie straszenie ciążą i chorobami, ale rozmowa o przyjemności, zgodzie, granicach. Również odwaga w komunikowaniu potrzeb. Czasem najtrudniejszym krokiem jest powiedzenie partnerowi: "Nie tak, spróbuj inaczej". Ale to właśnie komunikacja buduje zadowolenie seksualne, a nie perfekcyjna technika.

Spotyka pani kobiety, które odkrywają orgazm dopiero w późnym, dorosłym życiu?

Oczywiście, i to są bardzo budujące historie. Czasem kobieta po czterdziestce, po rozwodzie, nagle poznaje swoje ciało na nowo. Albo para z wieloletnim stażem decyduje się eksperymentować i okazuje się, że odkrywają zupełnie nową jakość w seksie. Chcę podkreślić, że nigdy nie jest za późno, by uczyć się przyjemności. Seksualność nie ma daty ważności.

Co poradziłaby pani kobietom, które martwią się brakiem orgazmu?

Przestańcie traktować orgazm jak obowiązek. To nie sprawdzian z matematyki. To doświadczenie, które może się wydarzyć, ale nie musi. Warto dążyć do przyjemności, eksplorować swoje ciało, ale bez presji i bez poczucia, że coś z nami jest nie tak. Najważniejsze to dać sobie prawo do odczuwania. W taki sposób, w jaki naprawdę chcemy.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną