"Dochodziło do awantur". Partner pierwszy zauważył objawy choroby
Sarsa, znana polska piosenkarka, od lat mierzy się z otosklerozą, chorobą wpływającą na jej życie osobiste i zawodowe z powodu częściowej utraty słuchu. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o trudnych początkach, gdy wciąż nie wiedziała, że coś się z nią dzieje.
Sarsa, a właściwie Marta Markiewicz, zdobyła popularność dzięki swojemu oryginalnemu stylowi oraz hitom takim jak: "Naucz mnie" i "Bronię się". Po tym, jak szturmem weszła na polską scenę muzyczną i rozgościła się na niej na dobre, wydawało się, że przed nią prosta droga do sukcesu. Niestety, okazało się, że jej zdrowie nie jest w stanie nadążyć za wielkimi planami. Artystka cierpi na otosklerozę, chorobą wpływającą na jej zmysł słuchu. Jako pierwszy, że coś jest nie tak, zorientował się jej partner.
- Było wiele takich sytuacji, które były czytane jako moje lekceważenie rozmówcy lub nieobecny styl bycia, a ja po prostu nie słyszałam, więc nie byłam obecna w rozmowie. Z perspektywy czasu, kiedy jestem już po dwóch operacjach, nie rozumiem, dlaczego wcześniej nie zapaliła mi się czerwona lampka - opowiedziała Sarsa w wywiadzie dla "Zwierciadła".
- Ja po prostu nie dopuszczałam do siebie tej ewentualności, że jestem głucha. Wszystko i wszyscy byli winni, ale nie moje uszy i nie ja sama - podkreśliła, wspominając swój ówczesny stan umysłu.
Rozczarowana Sarsa: "Hejt zrobił się modny"
Tymczasem choroba zaczęła postępować, powodując nieprawidłowy rozrost tkanki kostnej w uchu, co zaburzyło przewodzenie dźwięków. To z kolei prowadziło do stopniowego pogarszania się słuchu, które mogło skończyć się nawet częściową głuchotą. Sarsa nie ukrywa, że diagnoza była szokiem.
- Obwiniałam ludzi, dlaczego tak cicho mówią, dlaczego tu jest taki szum i nic nie słyszę. Mój realizator dźwięku był do dupy, bo źle ustawiał mi poziomy głośności w słuchawkach na koncercie. Paweł, mój partner, też był winien, bo mówił do mnie, stojąc tyłem. W pewnym momencie dochodziło do awantur, nieprzyjemnych sytuacji i poczucia samotności, o czym śpiewam w utworze "Sama tańczę" - wyjaśniła w rozmowie ze "Zwierciadłem".
- Niestety, taka jest prawda, smutna, bez lukru, a wręcz bolesna. W moim przypadku była ona taka, że w chorobie jesteś sam. I pomimo, że masz dookoła kochającą rodzinę i przyjaciół, to zwłaszcza przy schorzeniu związanym ze słuchem, masz poczucie totalnej samotności.
Działalność zawodowa pomimo trudności
Mimo diagnozy i kolejnych operacji, które przeszła, Sarsa nadal występuje i tworzy muzykę. Jej determinacja i pozytywne nastawienie do choroby sprawiają, że wiele osób czerpie z niej inspirację. - Najważniejsze jest dla mnie, że nadałam tej sytuacji pozytywne znaczenie - mówi artystka, podkreślając, jak ważne jest łamanie tabu zdrowia słuchu zwłaszcza w branży muzycznej.
Sarsa aktywnie uczestniczy w kampaniach i panelach dotyczących niedosłuchu. W 2025 roku podczas festiwalu Pol'and'Rock otwarcie dzieliła się swoją historią, wzywając do większej otwartości na temat problemów ze słuchem wśród artystów. Artystka planuje także wydanie dokumentu o swoich zmaganiach z chorobą, który ma pokazać, jak wygląda życie zawodowego muzyka mierzącego się z takim wyzwaniem.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.