Ginekolożka przyszła na wykład z synem. Takiej reakcji się nie spodziewała
Polska lekarka poleciała do Grecji na szkolenie dotyczące leczenia ran. Zabrała ze sobą 1,5-roczne dziecko. Nie spodziewała się, że nie tylko nie wpuszczą ją na salę wykładową, lecz także zostanie jej odmówione uczestnictwo w integracyjnej kolacji.
Dr n. med. Emilia Gąsiorowska jest specjalistką położnictwa i ginekologii oraz ginekologii onkologicznej. Niedawno poleciała do Grecji, gdzie miała na szkoleniu zgłębiać tajniki leczenia ran. Na wyjazd zabrała 1,5-rocznego syna. Jak podkreśliła w rozmowie z "Wysokimi Obcasami", nigdy nie stanowiło to problemu.
- Raczej teraz wspiera się kobiety, które łączą rozwój zawodowy z macierzyństwem. Na innych szkoleniach, np. we Włoszech wszyscy bardzo życzliwie odnosili się do mojego syna, dlatego w ogóle nie spodziewałam się, że w Atenach może pojawić się jakiś problem - zaznaczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co 10. Polka nie chodzi do ginekologa. Oto, co słyszą w gabinecie
"Organizatorzy się nie zgodzili"
Dr Gąsiorowska poinformowała organizatorów, że przyleci do Aten prawdopodobnie z partnerem i synem, oczywiście sama pokrywając powiązane z tym koszta. Szkolenie dla specjalistów obejmowało jedynie wykłady, bez ćwiczeń. Jak podkreśla lekarka, wykład nie zawierał żadnych treści nieodpowiednich dla dzieci.
- Zabrałam Aleksandra na wykład, bo akurat zbliżała się pora jego drzemki. On jest bardzo grzeczny, jeszcze nie za bardzo mówi, po prostu siedzi na kolanie i się przytula. Nie płakał, nie krzyczał, nie biegał po sali. Liczyłam, że usiądę z nim albo stanę z tyłu przy stoliku i będzie spał na wykładzie. Co to za problem mieć śpiące dziecko na rękach i słuchać prelekcji? Niestety, podeszli do mnie organizatorzy i powiedzieli, że dziecko nie może zostać na sali i muszę zapewnić mu opiekę - tłumaczyła "Wysokim Obcasom".
Hotel, w którym zatrzymała się rodzina, pomógł załatwić lokalną opiekunkę dla chłopca. Ginekolożka nie czuła się z tym dobrze - zostawiła syna z obcą osobą, w dodatku mówiącą w obcym dla niego języku. Organizatorzy szkolenia nie zgodzili się na inne rozwiązanie - Polka zaproponowała, że będzie się wymieniać obecnością na wykładach z mężem, również ginekologiem.
- Organizatorzy się na to nie zgodzili, bo uznali, że skoro już płacą za mój wyjazd, to muszę być na wszystkich wykładach - mówiła dr Gąsiorowska, dodając, że gdyby wcześniej została o tym poinformowana, w ogóle nie zdecydowałaby się na przyjazd.
Kolejne zderzenie się ze ścianą
Na wyproszeniu z wykładu się jednak nie skończyło. Pół godziny przed planowanym wyjściem na wspólną kolację do Polki zadzwonił telefon. Została poinformowana, że nie może przyjść na kolację integracyjną z dzieckiem.
- Rozumiem jeszcze, że ktoś może obawiać się, że dziecko będzie przeszkadzało na wykładzie, chociaż moje jest wyjątkowo grzeczne. Zupełnie jednak nie rozumiem, w czym mój syn przeszkadzałby na kolacji integracyjnej. Uniemożliwiono mi udział w tej części programu i nawiązanie kontaktów międzynarodowych oraz wymianę doświadczeń z innymi lekarzami tylko dlatego, że jestem matką, a moje dziecko jest akurat na takim etapie, że bardzo nie lubi się ze mną rozstawać - zaznaczyła dr Gąsiorowska.
Ginekolożka podkreśliła, że mimo swojego wykształcenia, wciąż musi udowadniać swoją wartość. Zwłaszcza przed kolegami z branży. Z tego też względu tak ważne jest dla niej to, aby wciąż podnosić konsekwencje. Co, jej zdaniem, w tym przypadku zostało uniemożliwione z wątpliwych powodów.
- Oczywiście, że nie zabrałabym go na oddział do szpitala, ale wieczorna kolacja w restauracji naprawdę nie jest miejscem, w którym dziecko sprawia jakiś problem - dodała.
Doszło do dyskryminacji? Odpowiedziała adwokatka
Aleksandra Wiejdek-Ziuk stwierdziła, że w jej ocenie nie doszło do dyskryminacji Polki i jej dziecka. Z jakich względów? Wyjaśnimy to na przykładzie: gdyby na sali były obecne dwie kobiety z dziećmi i zostałaby z sali wyproszona tylko jedna z nich, wówczas mielibyśmy do czynienia z dyskryminacją.
- Jeśli firma organizuje wydarzenie dla dorosłych i nie przewiduje udziału dzieci, przepisy - ani pośrednio, ani bezpośrednio - nie nakazują organizatorowi w żaden sposób, żeby to umożliwił - zaznaczyła Wiejdek-Ziuk w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Jak dodała ekspertka, w takim temacie jak udział dzieci w wydarzeniu, wszystko zależy od polityki firmy, która organizuje spotkanie.
Zapraszamy na naszą grupę na Facebooku - #Samodbałość. Tutaj będziemy informować o wywiadach i nowych artykułach. Dołączcie do nas i zaproście znajome! Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.