Grzybowa "gorączka złota". Są warte nawet 2 tys. zł
Nazywane są "czarnymi diamentami" nie bez powodu. Trufle to jedne z najdroższych grzybów, jakie można znaleźć również w Polsce. Nie jest to jednak aż tak proste. - Ludzie myślą, że wejdą do lasu ze szpadlem i wyjdą jako milionerzy. To tak nie działa - podkreśla ekspert.
Trufle to jedne najpopularniejszych z nazwy grzybów na świecie. Ich smak i aromat doceniają najznamienitsi mistrzowie kuchni. Ceny są zawrotne - za kilogram dobrych jakościowo trufli poszukiwacze tego przysmaku są gotowi zapłacić 1000-2000 zł! W Polsce można znaleźć okazy, które zapierają dech w piersiach. Jednak ich gabaryty to nie wszystko.
- Do restauracji trafiają tylko okazałe sztuki, minimum 20 gramów, zdrowe, bez uszkodzeń przez owadów czy zgnilizny. Takie są wymagania - zaznaczył Piotr Kwec, właściciel firmy Jurajska Trufla w rozmowie z "Faktem".
Znalazł trufle. Wyjaśnił, z czym można je pomylić
"Czarne diamenty" rosną też w Polsce
Okazuje się, że polskie trufle wcale nie odbiegają jakością od tych włoskich. Jak przyznał Piotr Kwec, podczas jednego z testów smakowych, który został przeprowadzony w częstochowskiej restauracji, Włosi pytali, skąd pochodzi porcja trufli o tak mocno orzechowym smaku - jakież było ich zdziwienie, gdy dowiedzieli się, że grzyby zostały zebrane w Polsce!
- Trufle były u nas od zawsze, ale za czasów PRL-u uznawano je za luksusowy towar, dostępny tylko dla wybranych. Zwykły człowiek nawet nie wiedział, że ma je pod nosem - wspomniał Kwec "Faktowi".
Dopiero w latach 80. profesor Maria Ławrynowicz zaczęła naukowo badać te grzyby i przywracać je do łask. Jak to się dzieje, że polskie trufle zachwycają włoskie podniebienia?
- Moim zdaniem wynika to z warunków. We Włoszech temperatura jest bardzo wysoka, a u nas trufle dojrzewają spokojnie. Jest chłodniej i wilgotniej w glebie, co daje im więcej czasu na rozwinięcie smaku. To właśnie różnica między nami a nimi. Plus jest taki, że smak jest intensywniejszy, minus — że mogą być trochę słabsze w innych aspektach - tłumaczył ekspert.
"To tak nie działa"
Poszukiwania trufli nie wyglądają tak samo, jak zwykłe grzybobranie. Aby znaleźć "czarne diamenty" w zasadzie niezbędny jest specjalnie przeszkolony do tej czynności pies. - Ludzie myślą, że wejdą do lasu ze szpadlem i wyjdą jako milionerzy. To tak nie działa! - podkreśla Kwec.
- Pierwsze trufle znalazłem jeszcze bez psa, ale kiedy Ina zaczęła działać, to już była inna liga. Pies wskazuje tylko dojrzałe owocniki, a to kluczowe, bo niedojrzała trufla nie smakuje tak, jak powinna - wspomina "Faktowi".
Wyszkolenie czworonoga do poszukiwania trufli nie jest łatwym, szybkim procesem.
- Przy pierwszym psie zajęło mi to dwa lata, bo przecieraliśmy szlaki. Ale teraz wiem, na czym to polega. Kolega, który też zaczął swoją przygodę z truflami, wyszkolił swojego psa w pół roku - wyjawił w wywiadzie dla "Faktu" ekspert.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.