"Hasanie" w Polsce zakazane. Praktykuje coraz więcej par
Jak pokazują statystyki, miłość w miejscach publicznych to jedna z najpopularniejszych fantazji Polaków. Kobiety myślą o tym nawet częściej niż mężczyźni.
Marcin i jego była partnerka mieli swój kod. "Hasamy?" – pytała M., a on od razu wiedział, co to oznacza. Dla nich był to sposób na ekscytację, dreszcz emocji i przekraczanie granic. Choć nie byli jedyni, to obecnie w Polsce ich upodobanie do publicznych uniesień nie jest tylko kwestią moralności - może się skończyć wysoką grzywną.
Niewinne słowo, ryzykowna przyjemność
- Biały dzień, na dodatek niedziela, dosłownie kilka drzewek i krzaków wokół, siedzimy na kocu. Trwa piknik, pełen chill. A tu nagle ona… – wspomina na łamach "Newsweeka" Marcin, 40-letni kierownik spedycji. Dla niego i jego byłej partnerki "hasanie" stało się nie tylko fantazją, ale stylem życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pestki brzoskwini. Sprawdź, co zawierają i czy można je bezpiecznie jeść
Przez trzy lata eksplorowali różne miejsca: parki, plaże, kluby, a nawet muzea. - To było w Rimini, ale szczegółów nie podam - zaznacza z uśmiechem. Dziś wspomina te chwile jako ekscytujące, a jednocześnie niebezpieczne. Bo choć na tym etapie życia porzucił ten zwyczaj, wielu innych dopiero zaczyna swoją przygodę.
Mandat na pamiątkę
Mec. Monika Wieczorek z Kancelarii Radcowskiej Wieczorek w rozmowie z "Newsweekiem" wyjaśnia konsekwencje takich praktyk:
- Stosunek w miejscu publicznym można uznać za nieobyczajny wybryk w rozumieniu art. 140 kodeksu wykroczeń, a to podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny w wysokości do 1500 zł lub nagany. To nie jedyna podstawa odpowiedzialności, a wysokość grzywny może wzrosnąć nawet do 5000 zł, jeśli czyn wywoła zgorszenie - podkreśla ekspertka.
Przekonali się o tym Marysia i Grzesiek, 28-latkowie, którzy postanowili spędzić namiętne chwile na ławce, o wschodzie słońca.
- Wracaliśmy z imprezy. To się po prostu zdarzyło - śmieją się. Jednak ich uniesienie szybko przerwał policyjny patrol.
- Z auta wysiadło aż troje funkcjonariuszy. Byli surowi, nieprzyjemni - wspominają. W efekcie para dostała mandat w wysokości 500 zł, który… oprawili w antyramę jako pamiątkę.
Dlaczego zakazany owoc kusi najbardziej?
Michał Sawicki, psycholog i terapeuta par, wyjaśnia:
- Właśnie dlatego, że jest zakazany. Chyba dzieje się tak z większością rzeczy niedozwolonych: kuszą. Ale stosunek w miejscach publicznych nie jest w nikogo wymierzony, nie krzywdzi nikogo. Dodaje jedynie adrenaliny i dreszczyku emocji kochankom - mówi ekspert.
Sawicki odnosi się też do często powtarzanego zarzutu, że osoby praktykujące "hasanie" to ekshibicjoniści:
- Musimy odróżnić kochanie się w miejscach publicznych od ekshibicjonizmu, który stanowi zaburzenie preferencji. Polega na celowym wywołaniu u innych lęku, obrzydzenia lub złości, poprzez pokazywanie własnej nagości - zaznacza.
Źródło: Newsweek