Hejt na córkę Nawrockiego. Ekspertka: Obrzydliwe
- Hejtowanie dzieci to przekroczenie granicy, której nie da się usprawiedliwić żadnym światopoglądem. To nie one są winne poglądom ani kampaniom - mówi psycholożka Aleksandra Piotrowska. Apeluje również do polityków: - Czy naprawdę muszą publicznie pokazywać swoje dzieci?
Podczas wieczoru wyborczego Karola Nawrockiego uwagę mediów i internautów przyciągnęła nie tylko jego przemowa, ale też zachowanie stojącej za nim siedmioletniej córki. Dziewczynka uśmiechała się, machała chorągiewką, pokazywała serduszka – po prostu była dzieckiem. To jednak wystarczyło, by w sieci wylała się na nią fala hejtu. Psycholożka dziecięca, Aleksandra Piotrowska, nie kryje oburzenia.
"To obrzydliwe" – hejt na dziecko przelał czarę goryczy
- Trudno znaleźć odpowiednie słowa na takie zachowanie. Hejt wymierzony w dziecko – to jest po prostu obrzydliwe - mówi Aleksandra Piotrowska w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Dzisiejsze media społecznościowe, żądne uwagi, lajków, uśmieszków i kolejnych podniesionych łapek sprawiły, że wiele osób kompletnie zatraciło granice przyzwoitości - ocenia. - Hejtować dziecko tylko dlatego, że stanęło na scenie obok ojca w ważnym dla niego momencie? To się w głowie nie mieści - dodaje psycholożka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert szczerze o Trzaskowskim. "To był zły kandydat"
Ekspertka apeluje, aby w politycznej walce oszczędzić chociaż tych najbardziej bezbronnych.
- Hejtowanie dzieci to przekroczenie granicy, której nie da się usprawiedliwić żadnym światopoglądem. To nie one są winne poglądom ani kampaniom. Jeśli ktoś utożsamia swoje zaangażowanie obywatelskie z potrzebą walki z każdym, kto myśli inaczej, to może chociaż dzieci zostawmy w spokoju.
Aleksandra Piotrowska przypomina także, że siedmioletnia Kasia absolutnie nie zrobiła niczego niewłaściwego.
- Siedmioletnie dziecko, które się uśmiecha, macha chorągiewką czy pokazuje serduszko, zachowuje się dokładnie tak, jak powinno. Może to dla niektórych infantylne – ale, przypomnę, ona ma siedem lat, nie siedemdziesiąt. To naturalne, że nie potrafi utrzymać skupienia przez kilkadziesiąt minut - wyjaśnia.
Mówi o konsekwencjach
Psycholożka dziecięca Aleksandra Piotrowska nie ma wątpliwości – hejt wymierzony w kilkuletnie dziecko może pozostawić ślad na całe życie. Jak mówi, choć każde dziecko reaguje inaczej, większość z nich nie jest przygotowana na tak brutalne zderzenie z nienawiścią i szyderstwem.
- Konsekwencje takiego hejtu mogą być naprawdę poważne. Jak poważne i jak długotrwałe – to zależy od dziecka. Nie znam osobiście tej dziewczynki, ale dla przeogromnej większości dzieci to może być trauma - tłumaczy ekspertka.
Traumatyczne może być już samo zderzenie się z czymś tak niespodziewanym, jak bezinteresowna zawiść i negatywne emocje. - Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy dziecko było dotąd chronione przez rodziców – nagłe zetknięcie z brutalną, pełną zawiści stroną świata może być dla niego prawdziwym wstrząsem. To może zasiać w nim lęk przed publicznymi wystąpieniami, utratę zaufania do ludzi, a nawet zaburzyć jego obraz rzeczywistości. Choć oczywiście – to wszystko może, ale nie musi się wydarzyć, bo psychika każdego z nas ukształtowana jest w inny sposób.
Czy dzieci powinny pojawiać się na wiecach politycznych?
Kwestia obecności dzieci na wiecach wyborczych budzi mieszane uczucia. Piotrowska podkreśla, że każdy rodzic – także polityk – musi tę decyzję podjąć samodzielnie, najlepiej kierując się rozsądkiem i dobrem dziecka.
- Życie publiczne – czy to w świecie polityki, czy show-biznesu – wiąże się dziś z ogromnym ryzykiem wystawienia na bezpardonowy atak. Internet pełen jest "odważnych" komentatorów, którzy bez cienia refleksji potrafią wylać wiadro pomyj na kogokolwiek – także na dziecko.
- Takie dzieci, jak córka Karola Nawrockiego, powinny być uświadamiane, że odkąd ich rodzic stał się osobą publiczną, one same – chcąc nie chcąc – też są narażone na oceniające, często brutalne i emocjonalne reakcje obcych ludzi. Bardzo nad tym ubolewam, ale taka jest rzeczywistość. Dziecko musi być na to przygotowane – choć w idealnym świecie nie powinno w ogóle doświadczać takiego ciężaru.
Czy więc dzieci powinny brać udział w kampanii wyborczej rodzica? - Są sytuacje, w których rodzice uważają, że obecność dziecka na scenie jest ważna. I to jest ich decyzja. Może rozwiązaniem pośrednim byłoby to, że dziecko pokazuje się na kilka minut, a potem zostaje odprowadzone przez zaufaną osobę - proponuje psycholożka. Zastanawia się jednak, czy obecność dzieci w polityce w ogóle jest konieczna.
- Warto zadać sobie fundamentalne pytanie: czy politycy naprawdę muszą publicznie pokazywać swoje dzieci? Może w trosce o ich bezpieczeństwo emocjonalne i względnie spokojny rozwój lepiej po prostu chronić ich wizerunek? Może to jest ważniejsze niż te dwa dodatkowe lajki, które tatuś zbierze, pokazując swoją córeczkę? - podsumowała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl