Imprezuj i chudnij!
Nie lubisz ćwiczyć na siłowni? Towarzystwo „przypakowanych” facetów, którzy wrzeszczą podczas każdego przysiadu, nie zachęca Cię do ciężkiej pracy? Wolisz potańczyć, ale skomplikowana choreografia zajęć fitness Cię odstrasza? Mamy rozwiązanie: wybierz się na zdrowy clubbing. Nie wierzysz, że to możliwe? Podpowiemy Ci, jak to zrobić.
Nie lubisz ćwiczyć na siłowni? Towarzystwo „przypakowanych” facetów, którzy wrzeszczą podczas każdego przysiadu, nie zachęca Cię do ciężkiej pracy? Wolisz potańczyć, ale skomplikowana choreografia zajęć fitness Cię odstrasza? Mamy rozwiązanie: wybierz się na zdrowy clubbing. Nie wierzysz, że to możliwe? Podpowiemy Ci, jak to zrobić. Wspólnie z trenerem osobistym i instruktorem zajęć z Fitness Clubu Platinum, Michałem Ficoniem, przygotowaliśmy dla was punkty, dzięki którym będziecie wiedziały jak się dobrze zabrać do rzeczy i zamiast zatruwać toksynami, wzmocnić serce i spalić sporo kalorii. Ile?
- Dla przeciętnej kobiety, której waga waha się pomiędzy 50 a 60 kilogramów to będzie około 350 kcal na godzinę – mówi Michał Ficoń, który przyznaje, że nieraz zabierał koleżanki na clubbing z pulsometrem i sprawdzał. - Mówimy tutaj o takim realnym wysiłku: tańczymy, ale bez szaleństw. Jak podczas przeciętnej imprezy klubowej – wyjaśnia. Biorąc pod uwagę fakt, że na takiej imprezie bawimy się zazwyczaj przez kilka godzin, możesz spalić nawet ponad 1000 kcal. I to w taki przyjemny sposób...
Jak to zrobić? Żeby naprawdę było zdrowo, niestety musisz przestrzegać kilku zasad.
Nie pij
Zabawa bez alkoholu wydaje Ci się czymś niemożliwym? Spróbuj raz, a szybko przekonasz się, że wszystko zależy od nastawienia. Wybierz się do klubu w dobrym towarzystwie i nawet jeśli twoi znajomi piją, spróbuj postawić na wieczór bez alkoholu. - Zrobiłem sobie taki miesiąc. Wychodziłem ze znajomymi do klubu i kiedy oni pili drinki, ja sięgałem po ulubiony sok żurawinowy. Ładnie podany, z dużą ilością kruszonego lodu i nie odczuwałem dużej różnicy – mówi 25-letni Piotr, który postanowił sobie zrobić miesiąc przerwy od tradycyjnego clubbingu, gdzie alkoholu nie wylewało się za kołnierz.
- Wróciłem na siłownię, zacząłem zwracać uwagę na to, co jem. Najzwyczajniej w świecie miałbym wyrzuty sumienia, że w tygodniu tak ciężko pracuję nad sobą, żeby w weekend to wszystko zaprzepaścić – wyjaśnia swoją motywację. Soki zawierają sporo cukru. Lepiej sięgać po nie niż po drinki, ale istnieje jeszcze lepsze rozwiązanie. - Idealnie byłoby pić podczas takiej nocy wodę z dużą ilością wyciśniętej cytryny – to taki naturalny napój izotoniczny – mówi Michał Ficoń. - Na pewno odradzam wszelkiego rodzaju napoje energetyzujące. Nie dość, że zawierają sporo cukru, to jeszcze nienaturalnie podnoszą tętno – dodaje.
POLECAMY:
Nie pal
Jeszcze kilka lat temu nawet jeśli sami nie paliliśmy, byliśmy skazani na to, że na każdym kroku ktoś dmuchnie nam dymem prosto w twarz albo przypali nas podczas dzikiego tańca papierosem. Dzisiaj w większości klubów wprowadzony jest zakaz, a żeby zapalić papierosa, trzeba wyjść na zewnątrz. - Nawet jeśli na co dzień palisz, spróbuj się powstrzymać albo ograniczyć do minimum. Dzięki temu, że teraz trzeba wychodzić na zewnątrz, to ograniczenie przychodzi niejako naturalnie. Zobaczysz, że będziesz mieć więcej siły na dłuższą zabawę i później poczujesz się zmęczona – Michał zachęca do odstawienia tzw. dymka na bok.
Pozwól sobie na małe co nieco
Podczas takiego wieczoru możesz stracić naprawdę dużo energii. Nie warto wówczas stosować zasady: „Nie jem po 18.00”, ponieważ twój organizm będzie potrzebował zastrzyku energii. Jeśli jesteś w klubie połączonym z restauracją, masz łatwe zadanie. W większości przypadków nie możesz jednak liczyć na nic więcej niż chipsy czy paluszki.
Warto pomyśleć o tym wcześniej i zaopatrzyć się w małe opakowanie naturalnych migdałów czy orzechów albo wrzucić do torebki batonika proteinowego. - Taki szybki zastrzyk energii postawi cię na nogi. Możesz też sięgnąć po jabłko czy inny owoc. Zawierają sporo cukru więc momentalnie poczujesz się lepiej i będziesz mieć siłę na to, by przetańczyć kolejną godzinę – mówi Michał.
Załóż płaskie buty
Wiadomo, kobieta w szpilkach wygląda bardzo seksownie i ponętnie. Kiedy idziemy potańczyć, lubimy założyć na siebie fajną sukienkę i wskoczyć w ulubione buty, pamiętajmy jednak o tym, że wygodne buty będą lepszym rozwiązaniem.
POLECAMY:
Po pierwsze, unikniemy sytuacji tańczenia „na bosaka”, która zdarza się często po kilku godzinach męczarni na wysokich obcasach. Po drugie, maleje ryzyko skręcenia kostki. Po trzecie, nie zmiażdżymy stopy komuś, kto postawił na wygodę i przyszedł potańczyć w japonkach. Ale najważniejsze, nie zaszkodzimy swojemu kręgosłupowi.
- Kiedy idziemy do klubu, zazwyczaj szalejemy na parkiecie kilka godzin. Rozsądniej byłoby założyć płaskie buty – mówi Michał Ficoń. - Jeśli już upieramy się przy butach na obcasie czy szpilkach, to dobrze byłoby, gdybyśmy w ciągu tygodnia wzmacniali mięśnie postawy. W ten sposób znacznie mniej obciążymy kręgosłup – wyjaśnia. Ubranie musi oddychać
Tak, wszyscy wiemy, że top z prześwitującego nylony czy obcisłe legginsy skóro-podobne będą wyglądały kusząco, ale pomyśl o tym, jak się będziesz czuła po kilkudziesięciu minutach tańca w dusznym miejscu. Jeśli nie chcesz wracać do domu w przepoconym ubraniu i z mokrymi włosami przyklejającymi się do ramion, postaw na coś innego. - Tutaj powinna obowiązywać zasada podobna jak w przypadku treningu aerobowego: zakładamy na siebie jak najmniej i wszystko powinno być z tkanin oddychających – mówi trener osobisty.
Jaki z tego wniosek? Odważni i pewni siebie powinni chodzić na tzw.: beach party, które organizowane są również w klubach. Wówczas można poszaleć w japonkach i bikini. Ci, którzy rozbierają się nieco mniej chętnie, powinni wskoczyć w krótkie spodenki i bawełniany top. Najważniejsze, by czuć się komfortowo. W końcu przed wami cała noc!
Dlaczego warto spróbować takiej zabawy? Jeśli spalone kalorie was nie przekonują, mamy jeszcze jeden argument: wyobraź sobie, że budzisz się w sobotę rano bez kaca, a Twoje włosy nie śmierdzą jak popielniczka. Lepiej?