Dlaczego tak drogo?
Roberto Cavalli nie wie, dlaczego jego dżinsy kosztują 1500 euro (ok. 6 tys. złotych). Cavalli ma grzywę siwych włosów, uśmiech włoskiego macho i ciemne okulary. Dla Włochów to po prostu Robbie, ale dla całego świata to ikona luksusu. Jeśli spodnie od Robbiego kosztują 1500 euro to pewnie muszą tyle kosztować. Basta!
Roberto Cavalli nie wie, dlaczego jego dżinsy kosztują 1500 euro (ok. 6 tys. złotych). Cavalli ma grzywę siwych włosów, uśmiech włoskiego macho i ciemne okulary. Dla Włochów to po prostu Robbie, ale dla całego świata to ikona luksusu. Jeśli spodnie od Robbiego kosztują 1500 euro to pewnie muszą tyle kosztować. Basta!
Dżinsowe spodnie, zanim trafią na półkę sklepową, potrafią kosztować firmę odzieżową nawet 3 dolary (ok. 9 zł). To właśnie te dżinsy, które kupujemy w popularnej sieciówce za 39 zł w regularnej cenie. Zwykły bawełniany t-shirt bez nadruków firma kupuje w fabryce za 2 dolary (ok. 6 zł), a spódnicę z tkaniny za 6 dolarów (ok. 18 zł). Ceny produkcji obuwia, w zależności od rodzaju, mogą wynosić nawet 4 dolary (10-12 zł). W sklepach kupimy trampki za 40-80 zł, ale do identycznych butów wystarczy doszyć charakterystyczne logo z gwiazdką, by sprzedawać je za 200 zł.
W Pakistanie, Bangladeszu, Indiach, Północnej Afryce produkuje się ciuchy, które wypełniają półki odzieżowych masówek. Czasem z jednej fabryki w Chinach na jednej linii produkcyjnej szyje się dżinsy dla sieciówek odzieżowych i dla Armani Jeans. Ta sama tkanina, te same przeszycia i guziki i ta sama cena w produkcji (ok. 40-50 zł). Gdy dodamy metkę – magiczną wartość dodaną – włoskie spodnie drożeją kilkanaście razy, choć powstały w tym samym miejscu i tych samych składników.
Tommy Hilfiger, zwykł mawiać, że nigdy nie wyprodukuje niczego bez metki, bo metka jest stylem jego życia i jego treścią. Ostatnio treścią życia projektanta są też liczne procesy za obniżanie jakości produkowanych ciuchów. Jednak sweterki i spodnie z charakterystyczną trójkolorową flagą są nadal chętnie kupowane.
Co jeszcze winduje cenę produktów odzieżowych to zwykle rentowność danej firmy i prosta zasada: duża firma musi zarobić na płace zatrudnionych pracowników, opłacić transport, koszty reklamy, wynajmu powierzchni sklepowej. Kolos musi więcej, ale i może więcej, przede wszystkim wydać. I tak np. hiszpański Inditex jest w stanie zapłacić tureckiej lub tunezyjskiej fabryce 14 euro (ok. 56 zł.) za uszycie spodni dżinsowych dla ZARA. Odbije sobie to masówką szytą w Azji dla swoich tańszych marek firmowych jak Bershka czy Pull and Bear.
POLECAMY:
Na czym wszystkie firmy odzieżowe nie zarabiają, lub zarabiają bardzo mało? Paradoksalnie na bardzo drogich produktach, jak skórzane kurtki, które są zwykle produktem prestiżowym w ofercie. Wysokiego kosztu zakupu produktu (ok. 60 – 70 dolarów, czyli ok. 200 zł), wcale nie zwraca horrendalna cena w sklepie, zakładając planowane do osiągnięcia marże.
Stylistka Magdalena Kanoniak przyznaje, że potrafi spędzić kilka godzin w butiku, tylko oglądając rzeczy i dotykając faktur materiałów. - Jeżeli mam przed sobą marynarkę Chanel, kosztującą 25 tys. zł, wiem, że jest warta swojej ceny, bo jakość wykonania jest perfekcyjna, a klasyczny ponadczasowy fason sprawi, że będę mogła kiedyś przekazać ją córce – marzy stylistka, dzieląc świat designerskiej mody na dwie części.
Pierwsza to tzw. klasyki, tj. słynna torebka Chanel 2.55 na łańcuszku, apaszki od Hermes czy trencz Burberry. Natomiast druga część to kolekcje projektantów, zmieniające się sezonowo. - Kupowanie ubrań z tych kolekcji pozostawiam prawdziwym fashion victim, bo ja niekoniecznie chciałabym kupić totalnie poszarpane jeansy od Balmain za 10 tys. zł, bo są teraz modne. Torebka Chanel 2.55 jest tylko jedna, a dżinsy z dziurami mogę kupić w ZARA za 200 zł – dodaje Magda.
Dwa lata temu, gdy kryzys zbierał swoje żniwo, „New York Times” opublikował tekst, który był głośniej komentowany niż większość ekonomicznych tyrad. „Dlaczego spodnie od projektantów tyle kosztują?” „450 dolarów za parę klasycznych spodni chinos z Banana Republic, para spodni dresowych za 350 dolarów, bo mają metkę sióstr Olsen, 600 dolarów za dżinsy od Giorgio Armani? To tylko materiał, nici, kilka guzików i skórzana metka!” grzmiał autor tekstu, Eric Wilson.
POLECAMY:
Poproszony o skomentowanie fenomenu drogich designerskich ciuchów, David A. Aaker, wiceprezes jednej z najbardziej znanych amerykańskich firm konsultingowych, stwierdził, że koszt produkcji tych rzeczy nie ma nic wspólnego z ich ceną. „Chodzi jeszcze o to, kto je zaprojektował i kto je sprzedaje i kto je nosi”. Okazuje się, że nie tyko firmy odzieżowe i projektanci nakręcają rynek, ale także my sami, kupując np. dżinsy za 500 złotych dajemy przyzwolenie ich producentom na naciągnie struny luksusu.
Irmina Kubiak, współtwórczyni FashionPhilosophy Fashion Week Poland uważa, że dla niektórych magia metki jest i będzie ważniejsza nawet od jakości samego produktu. - Być może dzieje się tak, gdy ktoś kupujący nie jest pewien czy sam wybierze w sklepie dobre rzeczy, więc na wszelki wypadek wyda pieniądze na sprawdzony (czyli podpisany metką) sweter lub spodnie. Czasem wynika to z braku wiary we własne wybory, a czasem próżności: mam pieniądze, więc niech to inni widzą!
Magdalena Kanoniak, stylistka, prowadząca popularny na youtube videoblog o modzie www.radzka.pl, uważa, że ubrania od projektantów zwykle mają ciekawe formy i są wykonane z wysokiej jakości materiałów.
– To główne kolekcje wielkich domów mody, w których dba się o idealną konstrukcję stroju, o każdą aplikację, każdy detal, a jakość idzie w parze z ceną. Druga strona tego designerskiego medalu to młodzieżowe, tańsze kolekcje domów mody, takie jak D&G (od Dolce & Gabbana) czy Just Cavalli lub tzw. fashion jewllery od LV, która ma wiele biżuterii wykonanej z plastiku – tłumaczy i podkreśla, że w tych kolekcjach oczywiście nie ma ubrań z metką „Made in China", ale są to już ubrania, topy, t-shirty, dżinsy, koszule, bluzy, które jakością porównywalne są z popularnymi markami na rynku odzieżowym takimi jak ZARA, Mango czy H&M. Ich ceny są jednak znacznie wyższe.
POLECAMY:
- Jeśli chodzi o dżinsy, to najważniejszy jest krój – podkreśla Irmina Kubiak, współtwórczyni Fashionphilosophy Fashion Week Poland. - Niestety nie zawsze dobra marka to gwarantuje. W sklepie powinniśmy wybierać te, które na nas dobrze leżą, czyli mają dobrą konstrukcję, ponieważ to ona czyni ten wyrób dla każdego wartościowy. Natomiast poza spodniami jest jeszcze inny asortyment i tu sprawa wygląda nieco inaczej. Zwykle cena niesie za sobą lepszą tkaninę i lepsze wykończenie – mówi Irmina Kubiak
Ludzie z branży mają różne opinie, ile na prawdę powinno kosztować metkowane dzieło sztuki, jakim jest ciuch od projektanta. Projektant Mariusz Paprocki stwierdził w jednym z programów TVN Style, że zdarzało mu się, że luksusowy podkoszulek od topowego projektanta rozpadł się po trzecim praniu, a Tomasz Jacyków ripostuje, że trzeba kupować t-shirty powyżej 1500 złotych, bo te za 300 to szmatki i odrzuty z produkcyjnej linii. Słynna blogerka, Kasia Tusk, kupuje zwykle ciuchy z przeceny, choć często zdarza jej się zbaczać i kupić ciuch po cenie regularnej.
Roberto Cavalli, ojca lamparcich łatek i złotych zdobień, z właściwym sobie urokiem odpierał zarzuty włoskiego dziennika La Republicca, który wytykał designerowi niemoralne zawyżanie cen swoich produktów. Cavalli bronił się w konwencjonalny sposób: dżinsy są drogie, bo tyle kosztuje efekt pracy inżynierskiej i kreatorskiej oraz wydatki produkcyjne związane, na przykład, ze specjalnym praniem tkaniny.
< br /> Inny projektant, niepokorny twórca marki Diesel, Renzo Rosso pytany przez dziennikarza „Times’a”, dlaczego właściwie jego jeansy kosztują minimum 500 dolarów, stwierdził po prostu: „Bo są za..biste”. Jedna i druga argumentacja nosi znamiona prawdy, a ta zwykle jest ukryta w portfelach, schowanych głęboko w kieszeniach spodni.