Nie zdążyli się pożegnać. Nad ranem odebrała telefon
Marek Frąckowiak zmarł 6 listopada 2017 roku po długiej walce z chorobą nowotworową. W ostatnich momentach życia mógł liczyć na ukochaną żonę, Ewę Złotowską. Gdyby żył, 16 sierpnia obchodziłby 75. urodziny.
W 1992 roku Marek Frąckowiak zawarł związek małżeński z Ewą Złotowską, która była jego drugą żoną. Dlaczego jego pierwsze małżeństwo się rozpadło? - Alkohol w pewnym momencie życia stał się dominujący, co mi nie pomogło. Ale powtarzam, nie narzekam, taką drogę miałem przejść, żeby wyciągnąć wnioski - wspominał aktor.
Marek Frąckowiak i Ewa Złotowska - miłość aż po grób
- Spotkaliśmy się we właściwym momencie. Ewa to bardzo mądra osoba. Wtedy głośno powiedziałem: z tą panią chciałbym ułożyć sobie życie. Za co kocham Ewę? Za ogromną uczciwość, lojalność, mądrość... To chodząca kobiecość, ten błysk w oku i biust, jak Sophia Loren, tylko w mniejszych rozmiarach. Wspólne życie to suma kompromisów, które razem się podejmuje. To nie może być mecz: dzisiaj 1:0 dla mnie, jutro 2:0 dla ciebie - zdradził w 2017 roku w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia" Marek Frąckowiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Lech-Maciejewska o chorobie nowotworowej. "Dzisiaj toczę walkę"
Parę połączyła ogromna miłość do zwierząt. - Poznaliśmy się bez psiaka, ale Felek bardzo mnie pokochał, a Ewa kochała Felka i nie chciała mu sprawić przykrości (śmiech). A później pojawiły się inne zwierzęta - mówił aktor w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską".
Choć bardzo się kochali, nie doczekali się dzieci. - To nie jest miły temat. Trudno, tak się potoczyło, nie zmienię tego... Za to jestem dziewięciokrotnym wujkiem, kochanym, i z tego, co mówią mi moi siostrzeńcy, bardzo ważną dla nich osobą - podkreślił w "Dobrym Tygodniu" Frąckowiak.
Choroba Marka Frąckowiaka
Najtrudniejszym okresem w życiu pary była choroba Marka Frąckowiaka. W 2013 r. nowotwór zaatakował niespodziewanie i z dużą siłą. Pewnego dnia aktor upadł, odczuwając intensywny ból. Lekarze stwierdzili u niego raka kręgosłupa, co zmusiło go do korzystania z wózka inwalidzkiego.
- Trochę gipsu wlano mi do kręgów, druty kobaltowe mnie usztywniają - mówił Frąckowiak w wywiadzie dla "Życia na gorąco"
Niestety, szybko okazało się, że pojawiły się przerzuty. Chemioterapia była nadzieją, początkowo przynoszącą pozytywne efekty. Jednak w maju aktor ponownie znalazł się w szpitalu. - Był niedokrwiony. Potrzebna była transfuzja. W dobrej formie nie jest, ale poczuł się lepiej - uspokajała wówczas fanów aktora jego żona.
Ewa Złotowska cały czas wspierała ukochanego męża. - Wycieńczona fizycznie i psychicznie, około północy powiedziałam do Marka, że wracam do domu i że przyjdę wcześnie następnego dnia. Powiedział: Dobrze - przyznała żona aktora w "Dobrym Tygodniu". Niestety, nie wiedzieli, że to było ich ostatnie spotkanie.
- O godzinie ósmej rano dostałam telefon: "Przepraszam, czy to mieszkanie pana Marka Frąckowiaka? Rozmawiam z żoną? Pan Frąckowiak umarł" - powiedział pan drewnianym głosem, a ja wykrzyczałam: "Co?!", usłyszałam: "Niech się pani skupi! Nie zrozumiała pani? Umarł 6.20 rano". Zero empatii. Straszne! Jak zapowiedź, że pociąg odjeżdża o 6.20 rano. Nawet nie zdążyłam się z Markiem pożegnać - dodała.
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl