WAŻNE
TERAZ

Ziobro zatrzymany na lotnisku przez policję

Kobiecy oddział dywersyjny AK. Dziewczęta z DYSKu siały postrach

Dziś dysk to nazwa magazynu danych, tego fizycznego, jak i wirtualnego. W drugowojennej Polsce za tymi czterema literami kryła się grupa kobiet, która ramię w ramię z innymi akowcami stanęła do walki z okupantem. Ze śmiertelną skutecznością prowadziły one wywiad, sabotaż i dywersję.

W Powstaniu walczyły także kobiety (zdjęcie ilustracyjne)W Powstaniu walczyły także kobiety (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Agencja FORUM | reprodukcja RSW
Aleksandra Zaprutko-Janicka

Choć wzięły udział w odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości, na obecność kobiet w Wojsku Polskim patrzono niechętnie. Dopiero w 1928 r. powołano Przysposobienie Wojskowe Kobiet, jednak nie było ono częścią armii, a funkcjonowało niejako z boku. Gdy wybuchła wojna, wyszkolone przez PWK kobiety i dziewczęta natychmiast ruszyły do działania. Już na początku kolejnego roku gen. Stefan Grot-Rowecki wystąpił do rządu londyńskiego o zmianę traktowania żołnierek.

"Argumentował, że kobiety w warunkach konspiracji działają z nie mniejszą od mężczyzn odwagą i nie mniej ryzykują. Są więc takimi samymi żołnierzami. Równocześnie, spodziewając się, że prace nowelizacyjne będą się jakiś czas ciągnąć, zażądał, do czasu ustawowego uregulowania tych kwestii, prawa nadawania kobietom stopni wojskowych" - podkreśliła Irena Rowecka w liście opublikowanym w książce "Ach, te dziewczęta. DYSK we wspomnieniach i relacjach" Jadwigi Porygałło.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zburzenie Warszawy to było za mało. Szalony plan Hitlera co do stolicy Polski

Po zakończeniu wojny obronnej Polski 6 października 1939 r., kraj był w szoku. W nowych realiach kilka miesięcy zajęło otrząśnięcie się i podjęcie walki konspiracyjnej. Działalność w podziemiu rozpoczęli wojskowi i cywile. Zaangażowały się także kobiety.

Kobiety do walki

Już w 1940 r. dowództwo podziemia zrozumiało, że włączenie dziewcząt i dorosłych kobiet do działalności dywersyjnej, to właściwa droga. Paradoksalnie dużo łatwiej było do niektórych obiektów dotrzeć uczennicy w berecie i z dwoma warkoczami niż dywersantowi mężczyźnie. Dlatego wybrane kobiety zaczęto szkolić na minerki, ucząc je o konstrukcji mostów i torów kolejowych, o materiałach wybuchowych, zapalnikach, o tym, jak skutecznie coś podpalić i wysadzić.

W kwietniu 1942 r. Wanda Gertz "Lena", kobieta, która w męskim przebraniu ruszyła do walki już w czasie pierwszej wojny światowej i zdobywała doświadczenie na polach bitew tamtego konfliktu i wojny polsko-bolszewickiej, dostała nowe zadanie.

Została komendantką kobiecego oddziału, który miał się zająć różnymi formami sabotażu, dywersją, wywiadem, a w przyszłości także walką z bronią w ręku. Tak narodził się oddział Dywersji i Sabotażu Kobiet (DYSK), działający w strukturach Warszawskiego Okręgu AK. Kobiety, które do niego należały, często poruszały się w głębokiej konspiracji, były świetnie wyszkolone i zdeterminowane.

Niepozorne dziewczątka?

W kolejnych latach tylko dowódczyni miała kontakt ze wszystkimi, duża część z nich nie wiedziała nawzajem o swoim istnieniu, więc nie sposób ustalić dokładnej liczby sabotażystek. Jak wylicza Anna Nowakowska-Wierzchość w książce "Wanda Gertz. Opowieść o kobiecie żołnierzu", wiadomo, że uczestniczyły one między innymi w akcji gazowania kin i sabotażu w niemieckich fabrykach.

Do cystern z paliwem wrzucały one ładunki zapalające z zapalnikiem czasowym, które eksplodowały w drodze na front wschodni. Do kluczowych części w maszynach przemysłowych wstrzykiwały kwas solny. Do transportów wojskowych wrzucały z mostów ładunki z termitem, który doprowadzał do eksplozji. Niszczyły samochody, sypiąc cukier do baków.

"Byłam szczupła i niskiego wzrosu. Ubrałam się w krótką sukienkę z kieszeniami - wypełnionymi miałkim cukrem – na nogach skarpetki i trepki, włosy uczesane w dwa warkoczyki, niewinna minka i z pieskiem na smyczy poszłam na ulicę Wiejską. Wyglądałam na 10-, 12-letnią dziewczynkę. Czy Niemcy pilnujący kolumny mogli myśleć, że jestem sabotażystką?" - wspominała Jadwiga Podrygałło "Isia" w swojej książce "Ach, te dziewczęta".

Tego dnia unieruchomiła całą kolumnę samochodów. Podobne akty sabotażu powtarzały się tak często, że w końcu Niemcy zaczęli zamykać baki na łańcuch i kłódkę.

Warszawa gotuje się do walki

Pod płaszczykiem niewinnych dziewcząt lub szacownych dojrzałych kobiet, dywersantki z DYSK-u zrobiły wiele. Wywiadowczynie rozpracowały między innymi zastępcę komendanta Pawiaka - Franza Bürkla (zlikwidowany 7 września 1943 r.), zastępcę komendanta KL Warschau Augusta Kretschmanna (zlikwidowany 24 września 1943 r.), kierownika oddziału kobiecego Pawiaka Ernesta Weffelsa (zlikwidowany 1 października 1943 r.), brały udział w rozpracowaniu i likwidacji szefa SS i policji dysktryktu warszawskiego Franza Kutschery oraz w akcjach likwidacji agentów i agentek gestapo.

Gdy zapadła decyzja o tym, że Warszawa podejmie desperacką próbę wyrzucenia Niemców ze stolicy, w przygotowania zostały zaangażowane doświadczone sabotażystki z DYSK-u, które w minionych dwóch latach przechodziły drobiazgowe szkolenie z tego, jak skutecznie wysadzać niemiecką infrastrukturę i sprzęt.

Dysproporcja sprzętowa pomiędzy hitlerowcami a tym, czym dysponowała Komenda Główna Armii Krajowej, była dramatyczna. Dlatego sabotażystki oddelegowano do produkcji chałupniczej butelek zapalających, które miały posłużyć do niszczenia czołgów. To nie były zwykłe koktajle Mołotowa.

Jak wyjaśnia Jadwiga Podrygałło, doskonale zaznajomione z materiałami wybuchowymi żołnierki dodawały do nich woreczek, w którym znajdował się chloran i mielony cukier. To były prawdziwe ładunki zapalające. Gdy po rozbiciu butelki benzyna łączyła się z cukrem i chloranem, dochodziło do zapłonu. Gdy DYSK ruszał do Powstania, każda sekcyjna była wyposażona w 20 takich ładunków.

"Po diabła tu te baby"

1 sierpnia 1944 r. o godzinie W punkt zborny dla oddziału dywersantek wyznaczono fabrykę "Telefunken". Na miejsce z różnych powodów dotarły tylko 42 żołnierki oddziału. Gdy przyszło do podziału skromnego uzbrojenia, okazało się, że większość granatów i butelek zapalających przekazano powstańcom-mężczyznom, a kilka pistoletów dostały do ręki najstarsze panie z oddziału. Jak pisała Podrygałło, dziewczęta były rozgoryczone.

Tablica pamiątkowa DYSK-u (lic. CC BY-SA 3.0)
Tablica pamiątkowa DYSK-u (lic. CC BY-SA 3.0) © Licencjodawca | Mateusz Opaliński

"Czy po to były jedną z najbardziej bojowych organizacji kobiecych? Czy po to miały ukończoną podchorążówkę, były wyszkolone teoretycznie i praktycznie do zadań liniowych i miały wiele akcji dywersyjnych na swoim koncie, by teraz siedzieć bezczynnie, gdy przez lata okupacji marzyło się o walce?" - notowała w książce "Ach, te dziewczęta".

Gdy Niemcy zaatakowali fabrykę, na miejscu zapanował chaos. Jak wspominała po latach Bohdana Kraszewska-Domańska, w konspiracji nosząca pseudonim "Czarna", żołnierka DYSKu, nie wszystkim podobały się dziewczyny służące w AK:

"Wybuchło nagle, ogłuszający huk, walące się cegły, kurz. Do sali wpadła "Lena", krzycząc - Wszystkie na korytarz, natychmiast! I równocześnie wołanie przebiegającego porucznika: - Po diabła tu te baby. Granaty, gdzie są granaty? Minął go chłopak z dwoma granatami w ręku. W chwilę po tym rozległ się huk na podwórzu i krzyk: - Trafił! I od razu: - Piasek, dajcie piasek, gasić! Tak zdobyto pierwszy czołg".

Robota na cmentarzu

Wątpliwość, co zrobić ze świetnie wyszkolonymi dziewczynami z DYSK-u trwała krótko. Ekspresowo zostały przydzielone do zadań pomocniczych oraz do jednej z najważniejszych ról w postaniu. Kobiety miały za zadane obsługiwać zrzuty alianckiej pomocy dla walczącej Warszawy. Na miejsce zrzutów wybrane zostały... cmentarze i to różnych wyznań.

Paradoksalnie okazywały się miejscem idealnym - były rozległe, odsłonięte i puste. Dywersantki musiały zadbać o to, by brytyjscy piloci mieli jak najlepsze warunki do przekazania bezcennych ładunków, w tym broni. Czuwały co noc.

"Gdy Londyn zapowiedział zrzuty broni [...] na boisku rozkładano duże prostokąty z dykty, pomalowane na biało dla łatwiejszego odcinania się od tła ziemi, a w nocy zapalano krzyż z lamp kreślarskich, ułożonych pomiędzy grobami. Przydały się teraz umiejętności z podchorążówki, bo to do nas należało rozpoznanie samolotów i sygnalizacja" - wspominała po latach Melania Wojciechowska-Aniołowska "Mela". Gdyby przez pomyłkę zaczęły komunikować się na przykład z niemieckim myśliwcem, konsekwencje byłyby tragiczne.

"Lampą wal w głowę"

Gdy Niemcy zaczęli przejmować teren, na którym odbierane były zrzuty, trzeba było wycofać instalację. Gdy przyszły rozkazy, "Lena" posłała do działania swoje podkomendne. Przekradły się tam po cichu i każda likwidowała swój własny posterunek, ściągając kable i lampy.

W pewnym momencie zauważyli je Niemcy, którzy otworzyli ogień. Żołnierki przypadły do ziemi, po czym zamarły pod ostrzałem z karabinu maszynowego. Gdyby zostały w tej pozycji, nie byłoby dla nich ratunku. Dopiero dowódczyni, wywołując je po imieniu i każąc czołgać się do bezpiecznego miejsca, wyrwała je z tego stanu.

"W przerwie między czołganiem ‘Ewa’ oznajmiła, że w razie gdy polegnie, dowództwo obejmie ‘Monika’. Powiedziała to tak swobodnie, jakby orzekła, że za moment wychodzi z domu" - relacjonowała "Mela". "’Ewa’ nas pochwaliła, że nigdy na ćwiczeniach tak bezbłędnie nie czołgałyśmy się i nie skakały, w dodatku z lampami. Byłyśmy już teraz zgraną grupą, która ile tchu w piersiach, nie licząc się z tym, że w pobliżu są Niemcy, którzy zajęli nasze poprzednie pozycje, zaczęła śpiewać "szturmówkę", zmieniając refren – Kto na drodze, to lampą wal w głowę i bywaj zdrów, i prowadź Bóg" - wspominała.

Na zdjęciu Jadwiga Podrygałło z DYSK-u w 1998 r.
Na zdjęciu Jadwiga Podrygałło z DYSK-u w 1998 r. © PAP | Andrzej Rybczy�ski

DYSK walczył w różnych dzielnicach. Dobrze wyszkolone i doświadczone żołnierki przydzielane były między innymi do noszenia ważnych meldunków oraz do prowadzenia obserwacji (wiedziały dokładnie, jak przygotowywać wojskowe raporty). Jak opowiadała po latach Podrygałło w książce "Ach, te dziewczęta", doskonale wiedziała ona, co to znaczy strach, że aż włosy dęba stają. Ale wiele też było żartów i śmiechu.

"Śmiano się ze mnie, że kule się mnie nie imają, ale jestem stuknięta, ponieważ kiedy wyciągano mnie z leja, w który wpadłam w czasie wybuchu granatnika, stuknął mnie w głowę brukowiec" - relacjonowała.

Śmiechem niestety przykrywano tragedie, bo choć walka powstańcza była pełna odwagi, to w ostatecznym rozrachunku bój okazał się być straceńczy, a zryw upadł. O godzinie "W" do punktu zbornego zgłosiły się 42 żołnierki DYSK-u. W czasie walk powstańczych zginęło 11 z nich, dziewięć zostało rannych. Dowódczyni mjr Wanda Gertz poszła z większością swoich żołnierek do niewoli. Część dziewcząt z DYSK-u, które musiały się np. zająć rodziną, wyszły z Warszawy razem z cywilami. Rozumiejąc sytuację niektórych z nich, Gertz zwolniła je z przysięgi wojskowej, by mogły z czystym sumieniem znaleźć się wśród bliskich.

Aleksandra Zaprutko-Janicka, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie

Była jego drugą żoną. Dzieliło ich 26 lat
Była jego drugą żoną. Dzieliło ich 26 lat
Przed 2 lata nie jadł mięsa. Mówi, dlaczego znowu zaczął
Przed 2 lata nie jadł mięsa. Mówi, dlaczego znowu zaczął
Polka z USA dostała prezent od Nawrockiej. Pokazała zawartość pudełka
Polka z USA dostała prezent od Nawrockiej. Pokazała zawartość pudełka
Ksiądz odmówił mu ślubu. Wszystko przez głośny skecz
Ksiądz odmówił mu ślubu. Wszystko przez głośny skecz
"Ja, ja, ja i ja". Córka bez ogródek mówi, jakim był ojcem
"Ja, ja, ja i ja". Córka bez ogródek mówi, jakim był ojcem
Wyglądała obłędnie. Stanęła w szykownej sukni z "rozciętym" dekoltem
Wyglądała obłędnie. Stanęła w szykownej sukni z "rozciętym" dekoltem
Zniknęła na lata i odrzucała pomoc. Oto jak dziś wygląda życie Dmoch
Zniknęła na lata i odrzucała pomoc. Oto jak dziś wygląda życie Dmoch
Założyła marynarkę na gołe ciało. Było o krok od wpadki
Założyła marynarkę na gołe ciało. Było o krok od wpadki
Aleksandra Kisio w "Tańcu z gwiazdami". Dawno nie widziana aktorka zachwyciła
Aleksandra Kisio w "Tańcu z gwiazdami". Dawno nie widziana aktorka zachwyciła
Boją się kinky seksu. Seksuolożka mówi, na czym polega
Boją się kinky seksu. Seksuolożka mówi, na czym polega
Spokojny sen bez bólu. Oto pozycje dla osób przewlekle chorych
Spokojny sen bez bólu. Oto pozycje dla osób przewlekle chorych
Nie potrzebowali "papierka". Ślub wzięli tylko dla córki
Nie potrzebowali "papierka". Ślub wzięli tylko dla córki