Byli ze sobą 27 lat. O zdradach mówiła: "Miał swoje fascynacje"
3 września 2025 roku Krzysztof Zaleski świętowałby 77. urodziny. Wybitny reżyser i aktor zmarł 20 października 2008 roku. Jego największą życiową relacją był związek z Marią Pakulnis. Ich małżeństwo trwało 27 lat – pełne było pasji, czułości, ale i zdrad, które ona nieustannie mu wybaczała.
Krzysztof Zaleski urodził się 3 września 1948 roku. Był nie tylko aktorem, ale także reżyserem teatralnym, filmowym i dramaturgiem. Na stałe zapisał się w historii polskiej kultury, współpracując z Teatrem Powszechnym, Teatrem Narodowym oraz Teatrem Telewizji.
Pakulnis i Zaleski poznali się na przyjęciu, później zaczęli pracować razem w teatrze. On był wtedy jeszcze żonaty z Krystyną Wachelko. Jednak to właśnie dla młodszej od siebie Marii zdecydował się zakończyć swoje pierwsze małżeństwo.
Ich relacja szybko nabrała tempa – pobrali się i doczekali syna. Jak wspominała sama aktorka, małżeństwo dalekie jednak było od ideału.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niespodziewany powrót męża - Kabaret Czesuaf w akcji
Wdawał się w liczne romanse
Choć Zaleski i Pakulnis byli małżeństwem przez 27 lat, w ich relacji nie brakowało trudnych momentów. Najgłośniejszy był romans aktora z Joanną Trzepiecińską, wówczas młodziutką studentką. Różnica wieku między nimi wynosiła aż 17 lat, co wzbudzało sensację w środowisku artystycznym.
Mimo zdrad, Pakulnis nigdy nie zdecydowała się odejść od męża. – Może mu uwierzyłam, że nie umie żyć beze mnie. A potem może myślałam, że wielu mężczyzn skręca na chwilę w bok, lecz zawsze wracają do gniazda – wyznała.
"Żyliśmy w wolnym związku"
Choć ich związek nie był wolny od zdrad i komplikacji, Maria Pakulnis podkreśla, że żyli razem na własnych zasadach – pełni pasji, lojalni wobec rodziny, choć nie zawsze wobec siebie nawzajem. W książce "Moja nitka. Maria Pakulnis w rozmowach z Dorotą Wodecką" aktorka szczerze wyznała, że ich wspólne życie nie opierało się na typowej definicji wierności.
– Byliśmy lojalni, bo mieliśmy dziecko i tworzyliśmy rodzinę, lecz żyliśmy w wolnym związku. Ani nie czułam się kontrolowana przez niego, ani nie kontrolowałam, czy Krzysiek ma kogoś, czy nie ma. Mnie to po prostu w ogóle nie obchodziło. Nie zastanawiałam się, czy i ile razy zostałam zdradzona, z zastrzeżeniem, że w zdradzie nie chodzi tylko o to, czy pójdziesz z kimś do łóżka – powiedziała w rozmowie z Dorotą Wodecką, której fragment ukazał się w "Wysokich Obcasach".
Pakulnis dodała, że nigdy nie straciła poczucia własnej wartości. – Zawsze nosiłam w sobie dumę. I nigdy nie straciłam godności. Nie widzę sensu, by drążyć tę kwestię, bo ani nie czuję urazy, ani nie mam poczucia, że powinnam się zemścić. Krzysiek był artystą, który w czasie naszej wspólnej drogi miał swoje fascynacje, i to wszystko. Był wolnym człowiekiem.
Aktorka towarzyszyła mężowi do samego końca, opiekując się nim podczas choroby, kiedy zdiagnozowano u niego nowotwór mózgu. – Przeżyliśmy razem dwa straszne lata odchodzenia. Byłam przy nim non stop - mówiła w rozmowie z "Vivą!".