Martwi się o polskie dzieci. Mówi, co rodzice robią nie tak
Choć warunki w Polsce w ostatnich dziesięcioleciach zmieniły się na lepsze, nie we wszystkich dziedzinach życia się poprawiło. - Zaczęliśmy tak bardzo podkreślać to, że trzeba się dziećmi zajmować, że niektórym rodzicom przyszło do głowy jedno: pilnować - alarmuje w podcaście psycholożka Katarzyna Miller.
Katarzyna Miller była gościnią podcastu "Za moich czasów..." realizowanego przez Fundację UNAWEZA w ramach projektu MŁODE GŁOWY, który prowadziła Joanna Flis. W rozmowie pochyliła się nad niezwykle ważną kwestią, a mianowicie nad tym, jak zmieniło się podejście do dzieci. Podkreśliła, że z opieką można przesadzić.
- Zaczęliśmy tak bardzo podkreślać to, że trzeba się dziećmi zajmować, że niektórym rodzicom przyszło do głowy jedno: pilnować. Nie zajmować się, być z nimi, tylko je pilnować (...). A to dziecko nie ma ani kiedy żyć, ani z kimś kolegować, ani się polenić też, prawda? Rodzice też piekielnie zajęci - podkreśliła ekspertka. Zwróciła także uwagę, że współczesna mentalność dużo bardziej skupia się na kwestiach finansowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Miller: Nie żyj przeszłością, bo jej nie ma! | ZA MOICH CZASÓW - MŁODE GŁOWY i Joanna Flis
- Kiedyś się nie liczyło, co kto ma, bo jak ktoś miał Syrenę i Trabanta, to woził sąsiadów. No i też było wiadomo, że to nie jest żadna Alfa Romeo. Nie patrzyliśmy na to wzajemnie z jakąś wielką zazdrością - powiedziała Miller. - Gonitwa za posiadaniem, porównywanie się (...). To straszliwie ludzi męczy, zabiła frajdę z życia - wyjaśniła. Prowadząca Joanna Flis zwróciła uwagę na to, że mocno to się odbija na dzieciach.
Taki rodzaj wychowania panuje w Polsce
- Dzieci są bardzo przemęczone. Mają ten czas taki mało spontaniczny, raczej zorganizowany. Do tego my, polscy rodzice, jesteśmy najbardziej wypalonymi rodzicami w rankingu rodziców na świecie. To pokazuje, że nie mamy czasu na życie, bo wciąż próbujemy skorzystać z kolejnych i kolejnych możliwości, a nie żyjemy - powiedziała Flis. Zdaniem Miller problem leży w sposobie wychowania.
- Mamy rodzaj wychowu pod tytułem "masz". "Masz się postarać, masz się wziąć w garść, masz nie sprawiać kłopotu" - wyjaśniła psycholożka.
- Też porównujemy się na potęgę. Media społecznościowe sprawiają, że porównujemy swoje życia codziennie wielokrotnie z ludźmi, którzy mają lepiej od nas. Przepiękne zdjęcia, ciuchy, buty, wyjazdy. W dodatku w mediach społecznościowych ludzie pokazują to, co mają. Nie pokazują tego, czego nie mają. Nie pokazują się chorzy, nie pokazują się smutni, prawda? Nie, pokazują cudowne wesele, pokazują wielkie pierścionki i tak dalej - wylicza psycholożka. Zwraca przy tym uwagę na ważną kwestię dotyczącą radzenia sobie z życiem i jego przeciwnościami.
"Dzieciaki muszą się kryć"
- Zasoby budujemy w dzieciństwie lub później. Jeśli nam rodzice, rodzina, szkoła, wychowawcy nie dali, to mamy obowiązek wobec siebie nadrobić. Niewielu ludzi to robi (...). Mamy się nauczyć - powiedziała Miller. Jak podkreśliła, dziecko musi się też nauczyć podejmować ryzyka, a my jesteśmy rozdarci pomiędzy ryzykiem a poczuciem bezpieczeństwa.
- Ryzyko jest niebezpieczne, samo poczucie bezpieczeństwa to nudy na pudy, nie? To w środku jest życie, pomiędzy jednym a drugim. Żeby dziecko było odważne, musi zaryzykować. Mówiłyśmy o tym, że teraz rodzice pilnują dzieci - wspomniała Miller, odnosząc się do tego, że ona sama w dzieciństwie wędrowała po gruzowiskach, resztkach bunkrów itd. Była przekonana, że gdyby rodzice wiedzieli, co robi, zwariowaliby ze strachu. - Ale rodzice nie mogą wiedzieć, co robią dzieci.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.