Mika Urbaniak miała 5,4 promila we krwi. "Niewiele pamiętam"
- Byłam u znajomych, bardzo dużo wypiliśmy… Mam takie przebłyski, że chciałam wrócić do domu taksówką, ale generalnie niewiele pamiętam. Obudziłam się pod szpitalem, bez ubrań, cała w siniakach - mówi Markowi Sekielskiemu Mika Urbaniak.
Mika Urbaniak, córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka, otworzyła się w najnowszym wywiadzie, wracając pamięcią do trudnych wydarzeń z przeszłości. Wokalistka przyznała, że przez pewien czas w swoim życiu nadużywała alkoholu.
- W Sopocie piłam codziennie przez sześć miesięcy. Pojechałam tam odwiedzić przyjaciół i zostałam na pół roku. Weszłam w środowisko, w którym po prostu się piło. Odnalazłam w nim akceptację, to poczucie przynależności, którego ciągle szukałam - przyznała w rozmowie z Markiem Sekielskim. Cała historia Miki pojawiła się w najnowszej książce dziennikarza "Polka na odwyku".
Test wirtualnych alkomatów
"Alkohol sprawiał, że znikały moje kompleksy"
- Zaczęłam pić, jak miałam czternaście lat — w towarzystwie przyjaciół mojej siostry, z którymi spędzałam czas - powiedziała w rozmowie z Markiem Sekielskim Mika Urbaniak. Artystka przyznała, że po alkoholu czuła się pewniejsza siebie, akceptowana. Picie ze znajomymi sprawiło, że znalazła poczucie przynależności, którego jej bardzo brakowało.
- Nagle miałam wrażenie, że jestem częścią jakiejś grupy, że jestem lubiana. Alkohol sprawiał, że znikały moje kompleksy, wszystkie złe, trudne emocje - tłumaczyła.
Piosenkarka przyznała, że rodzice nie zauważyli, że dzieje się z nią coś złego.
- Jedyną rzeczą, która bardzo niepokoiła moją mamę, było to, że wracałyśmy z siostrą późno do domu, ale nie wiedziała, co robiłyśmy ani gdzie byłyśmy. Mam takie przebłyski wspomnień, że mama bardzo się martwiła, nawet płakała - dodała.
"Chyba cudem przeżyłam"
Mika Urbaniak podkreśliła, że ma świadomość, że w tamtym czasie była bardzo chora. U wokalistki pojawiały się pierwsze objawy choroby dwubiegunowej, które w połączeniu z alkoholem skutkowały m.in. paranojami. Jedno szczególnie niebezpieczne wydarzenie szczególnie zapadło Urbaniak w pamięci.
- Byłam u znajomych, bardzo dużo wypiliśmy… Mam takie przebłyski, że chciałam wrócić do domu taksówką, ale generalnie niewiele pamiętam. Obudziłam się pod szpitalem, bez ubrań, cała w siniakach… Nie wiedziałam, co mi się stało, kto mnie pobił, dlaczego, czy może ktoś próbował mnie zgwałcić. We krwi miałam śmiertelną dawkę alkoholu — 5,4 promila. Chyba tylko cudem przeżyłam - wyjawiła Markowi Sekielskiemu.
Jak dodała, po wszystkim wróciła do Warszawy, mając już świadomość, że musi szukać pomocy. Urbaniak wspomniała, że jej mama była wówczas przerażona. - Postawiła mi ultimatum: albo idę się leczyć, albo wyprowadzam się z domu. I poszłam na odwyk.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.