Na wyjazdach rozbudzają seksualność. Sexual wellness retreats zyskują na popularności
Niektórzy decydują się na wyjazd z innego powodu niż wypoczynek czy zobaczenie nowych miejsc. Chcą popracować nad swoją seksualnością. "Odzyskałam swoje ciało" — tak cytuje opinie uczestniczek jedna z organizatorek sexual wellness retreats. Czy inwestowanie tysięcy złotych w wyjazdy z obietnicą wewnętrznej transformacji ma sens?
Według prognoz Global Wellness Institute, do 2027 r. światowy rynek turystyki wellness ma osiągnąć wartość 1,4 biliona dolarów, a wyjazdy skupione na seksualnym dobrostanie stają się jego istotną częścią. Redakcja Condé Nast Traveler uznała sexual wellness retreats za jeden z najważniejszych trendów podróżniczych na nadchodzące sezony. W odpowiedzi na rosnące zainteresowanie tego typu wyjazdami zachodnie hotele i resorty wprowadzają specjalne oferty dla osób, które chcą zadbać o swoją seksualność.
Do trendu dołączają też organizatorzy wycieczek — w Polsce, jak i za granicą. W jednym z nich uczestniczyła 32-letnia Monika Mazur. — Nie jestem typem, który na kobiecych wyjazdach dobrze się bawi — śmieje się. Zdecydowała się ona na kobiecy wyjazd do Toskanii, ponieważ zaprosiła ją przyjaciółka. — "Jedź ze mną, zobaczysz. Jak ci się nie spodoba, zawsze możesz odłączyć się od grupy, w spokoju poczytać książkę i się nie odzywać" — wyznała. Dałam się w końcu przekonać. Trochę z ciekawości, a trochę z lojalności. Potraktowałam to jak eksperyment — kwituje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Wiktoria Nowak ma 23 lata, a już szkoli menadżerów. "To łamanie stereotypów"
Pierwszego dnia siedziała spięta. – Otaczała mnie natura, mogłam odpoczywać nad basenem toskańskiej willi, a nie mogłam się otworzyć. Zastanawiałam się, co ja tu robię? — wyznaje. Przez sześć dni uczęszczała na zajęcia z przyjaciółką. Opierały się one na prostych, choć często konfrontujących ćwiczeniach: świadomym dotyku czy pracy z oddechem i ruchem. Były też rozmowy w grupie. — Nigdy wcześniej nie mówiłam na głos o tym, jak czuję się ze swoim ciałem. A już na pewno nie w obecności kilkunastu kobiet.
Pytam Monikę, czy kobiecy wyjazd do Toskanii przekonał ją do takiej formy urlopu. — Nadal nie wiem, czy wierzę w całą tę koncepcję, ale muszę przyznać, że te warsztaty dały mi coś bardzo namacalnego — mówi. — Po raz pierwszy od dawna pozwoliłam sobie poczuć przyjemność w ciele bez presji i samokrytyki. To na pewno ciekawszy sposób na wakacje, niż bezmyślne leżenie na plaży z drinkiem w ręku — stwierdza.
"Odzyskałam swoje ciało"
O rosnącej popularności sexual wellness retreats rozmawiam z Pamelą Madsen, założycielką Back to the Body, której wyjazdowe warsztaty wywołały w Stanach Zjednoczonych prawdziwą furorę. — Kobiety mają dość głodzenia się dla okruchów życia — mówi. Madsen twierdzi, że większości kobiet nigdy nie nauczono, jak mieć dostęp do własnej energii erotycznej. — Uczymy się, jak odgrywać rolę w seksie, ale nie jak przyjmować przyjemność ani odkrywać, co nas podnieca — bez poczucia winy.
Zdaniem Madsen te wyjazdy oferują powrót do swojego ciała w świecie, który odrywa nas od samych siebie i naszych potrzeb. — Sexual wellness retreats są dalekie od powierzchownych praktyk. Ćwiczymy na nich obecność i zmysłowość — opisuje. Udział w tygodniowym pobycie organizowanym przez Back to the Body wiąże się jednak z nie lada wydatkiem. Kwoty wahają się od 8 000 do 18 000 dolarów, w zależności od miejsca i liczby uczestniczek.
Pamela Madsen przyznaje, że za wysoką ceną wyjazdów stoją koszty opłacenia wykwalifikowanej kadry. Uczestniczki pracują z certyfikowanymi specjalistami z dziedziny somatycznej edukacji seksualnej. Jedną z jej podstawowych reguł jest to, że dotyk odbywa się wyłącznie w jedną stronę — od specjalisty do klientki — nigdy odwrotnie. Terapeuci pracują w rękawiczkach, co ma wyznaczać bezpieczną granicę i podkreślać profesjonalny, leczniczy charakter sesji.
Po wyjeździe kobiety często mówią Madsen, jak się czują. Padają takie zdania jak: "Nie wiedziałam, że mogę tyle czuć" albo: "Odzyskałam swoje ciało". Czasem zwracają się do organizatorki bardziej bezpośrednio: "To zmieniło moje małżeństwo, moje macierzyństwo, moje poczucie tożsamości".
Inspiracja, a nie metoda terapeutyczna
Joanna Światła, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo-behawioralna, psycholożka i seksuolożka, zauważa pozytywy i negatywy rosnącej popularności wyjazdów typu sexual wellness. — Uświadamiamy sobie, że jesteśmy istotami seksualnymi, dzięki czemu możemy rozwijać siebie i relacje — lepiej się poznawać, swoje potrzeby, jak i granice. Praca nad seksualnością normalizuje też komunikację na tematy intymne. Zagrożeniem jest jednak to, że nie wszystkie zajęcia są prowadzone przez osoby z wykształceniem psychologicznym i seksuologicznym, dlatego warto sprawdzić kwalifikacje prowadzących — zaznacza.
— Zapoznajmy się z programem wyjazdu. Zwróćmy uwagę na przedstawiony przez organizatora kontrakt i zasady. Najważniejsze będą w tym procesie ustalenia związane z dotykiem, rozbieraniem się, bezpieczeństwem. Bądźmy czujni na ewentualne ryzyko różnych nadużyć — dodaje.
Ekspertka podkreśla, że dla niektórych taki wyjazd może nie być najlepszym rozwiązaniem, a w pewnych sytuacjach nawet pogłębić trudności, zwłaszcza z doświadczeniem traumy lub w sytuacji występowania zaburzeń psychicznych. — Takie osoby powinny mieć zapewnione wsparcie terapeutyczne, a z reguły podczas retreatów nie ma czegoś takiego jak kwalifikacja do grupy na podstawie szczegółowego wywiadu — podkreśla.
Trend z Zachodu dociera do Polski
Wyjazdów podobnych do tych organizowanych przez Madsen przybywa także w Polsce. Anna Sokołek z grupy "Tantra dla kobiet" także obserwuje wyraźny wzrost zainteresowania wakacyjnymi warsztatami wyjazdowymi związanymi z pracą nad seksualnością. — Po raz pierwszy od wielu lat mamy realną przestrzeń, by zająć się tematem seksualności w sposób dojrzały, zdrowy i świadomy — mówi. Jak podkreśla, w wyjazdach typu sexual wellness nie chodzi tylko o poprawę życia seksualnego.
— To coś znacznie głębszego. Energia seksualna wpływa na całe nasze życie. Problem w tym, że w naszym społeczeństwie ten obszar został wyparty, zepchnięty do cienia. A kiedy coś jest ukryte, rodzą się nieporozumienia, wstyd czy lęk — tłumaczy.
W centrum wyjazdowych warsztatów Sokołek są praktyki tantryczne połączone z medytacją. — Uczymy się, jak odzyskiwać kontakt ze sobą — wskazuje. Jak wygląda taka praca w praktyce? Uczestniczki wyjazdu pracują z ciałem poprzez oddech, ruch, taniec i świadomy dotyk. — Wykorzystujemy też narzędzia terapeutyczne i budujemy wspólnotę przez dzielenie się doświadczeniami z innymi kobietami — opisuje.
Sokołek podkreśla, że wszystko to odbywa się w bezpiecznej, wspierającej atmosferze, bez przymusu, bez oceniania, z poszanowaniem osobistych granic oraz przy wsparciu certyfikowanych instruktorów. — Chodzi o to, by kobieta mogła wrócić do siebie. Do swojego ciała i swojej prawdy — wskazuje.
Na pytanie o to, dlaczego akurat tantra i co te praktyki zmieniają w kobietach, odpowiada, że uczy łączyć seksualność z miłością, a kobieta, która odzyskuje kontakt ze sobą, czyli ze swoją intuicją, kreatywnością, z granicami, czuje się pewniejsza siebie.
Choć ceny wyjazdów typu sexual wellness kosztują w Polsce mniej, bo od kilkuset do kilku tysięcy złotych, wciąż są dla wielu poza finansowym zasięgiem. Ale z dbaniem o seksualność nie musimy czekać do urlopu. Możemy zacząć proces od małych kroków. — Relaksujących codziennych rytuałów, jak kąpiel, balsamowanie ciała czy aktywność fizyczną, po eksplorowanie przyjemności, poznawanie swoich reakcji i otwartą komunikację w relacji. Możemy zadbać o seksualne potrzeby na różny sposób, nie tylko podczas specjalnych wyjazdów — przekonuje Joanna Światła.
— Seksualność to naturalna część ludzkiego życia — obecna w ciele, emocjach, potrzebach i relacjach. Pielęgnujmy ją sami, jak i z drugą połówką, spędzając razem czas, chodząc na randki, planując czas na aktywność seksualną, czy dbając o komunikację. Pomocne mogą być książki psychoedukacyjne, gry i karty dla par, szczególnie te o tematyce seksuologicznej. Nie zapominajmy o zdrowiu ogólnym — diecie, śnie, aktywności fizycznej oraz kontroli stanu zdrowia i leczeniu problemów zdrowotnych — radzi.
Sara Przepióra dla Wirtualnej Polski