Była w "sekcie". Mówi, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami
Córka legendarnego Czesława Niemena zdecydowała się na gorzkie wyznanie. Artystka bezlitośnie uderza w niektóre wspólnoty protestanckie, mówiąc o manipulacji i nadużyciach. "Oczywiście wszystko poprzekręcano tak, żeby winne były ofiary, a poszkodowani sprawcy" - przekazała.
Natalia Niemen w szczerych słowach podzieliła się na Instagramie swoimi doświadczeniami związanymi ze wspólnotami protestanckimi. Otwarcie mówi o manipulacji, nadużyciach i hipokryzji, której sama doświadczyła, będąc częścią tego, co nazywa "sekciarstwem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Rozenek zachwyca się swoim nowym domem. Na co zwróciła szczególną uwagę?
Natalia Niemen o "sekciarstwie" w kościele protestanckim
Natalia Niemen nie ukrywa, że lata spędzone we wspólnocie protestanckiej odcisnęły na niej głębokie piętno. W wywiadach mówiła wprost: "byłam w sekcie". W emocjonalnym wpisie na Instagramie zarzuciła, że w wielu wspólnotach to oprawcy – osoby dopuszczające się przemocy – spotykają się z wyrozumiałością i wsparciem, podczas gdy ofiary pozostają same ze swoim cierpieniem. Wspomniała również o głośnych skandalach na Dolnym Śląsku, gdzie ujawniono nadużycia seksualne i finansowe. Jak twierdzi, sprawców nie tylko nie ukarano, ale wręcz otoczono opieką.
"W kościołach protestanckich łaska, wyrozumiałość i przebaczenie należy się oprawcom. Łaska, wyrozumiałość i przebaczenie nie należy się natomiast ofiarom oprawców. P.S. Mianem oprawców nazywam przemocowców wszelkiego rodzaju, którymi stoją zbory, kościoły i wspólnoty protestanckie, a którą to przemoc się skrzętnie ukrywa i perfidnie manewruje tak, żeby grzechy "wielkich" kościoła nie wyszły na wierzch. Konkrety, jedne z wielu, to przykłady dwóch słynnych zborexów na Dolnym Śląsku, gdzie w ostatnim roku wyszły przestępstwa na tle seksualnym i finansowym, jakich dopuszczali się dwaj słynni w środowisku pastorzy".
"Oczywiście wszystko poprzekręcano tak, żeby winne były ofiary, a poszkodowani sprawcy. Biskup jednej z głównych denominacji ewangelicznej strywializował temat i nie wyciągnął konsekwencji. Przeciwnie. Zbór miał łożyć kasę na terapię dla biednego, poszkodowanego pastorka. W drugim czerczu przyjęto drugiego pastorka na łono wspólnoty znowu, co podsumował rozmarzonym: Są jeszcze ludzie, którzy potrafią kochać? Czy myślicie, że ktoś się zatroszczył o ofiary tych poparańców? Dokładnie. Nie" - napisała.
Czytaj też: Mówi o zwolnieniu z TVP. Nie gryzie się w język
"Oto słowo na niedzielę. Staję w prawdzie. Obnażam prawdę. Byłam kiedyś w tym sekciarstwie i srogo za to zapłaciłam. Jestem teraz głosem tysięcy ofiar dysfunkcyjności kościołów protestanckich. Od chrześcijan zdecydowanie bardziej wolę Chrystusa, rzekomo ich pana. Ten chodził w prawdzie. Jego "naśladowcy" w kłamstwie. DOŚĆ."
Natalia Niemen o manipulacji w imię Boga
Kilka tygodni temu w podcaście "Rachunek sumienia" prowadzonym przez Magdalenę Rigamonti i Tomasza Sekielskiego, Natalia Niemen opowiedziała więcej o swoim wieloletnim uwikłaniu w toksyczne środowisko religijne. Wyznała, że od młodości szukała duchowej drogi, ale jej wrażliwość i potrzeba bliskości z Bogiem zostały brutalnie wykorzystane.
– Chciałam być albo artystką, albo zakonnicą – przyznała, tłumacząc, jak łatwo było nią manipulować. Artystka mówiła też o praktykach, które dziś określa jako destrukcyjne. – Lubiłam cierpieć. Lubiłam klęczeć na posadzce, żeby kolana bolały i plecy bolały. Tak. Oni przyszli kiedyś do domu. No i ojciec był przerażony. No, mama to samo – wspominała.