Nie był blisko Kościoła. Otwarcie mówił, w co wierzy
W świecie show-biznesu, gdzie celebryci rzadko mówią o swojej wierze, Stanisław Soyka stanowił wyjątek. Artysta, którego muzyka była pełna duchowych poszukiwań, otwarcie opowiadał o Bogu i swojej relacji z nim.
Stanisław Soyka odszedł nagle 21 sierpnia 2025 roku, w dniu, w którym miał wystąpić na sopockim festiwalu. Jego śmierć w wieku 66 lat zasmuciła wszystkich, którzy od lat podziwiali jego niezwykłą wrażliwość. Choć zostawił po sobie wiele przebojów, zapamiętany zostanie także jako artysta, który nigdy nie wstydził się mówić o Bogu i traktował wiarę jako fundament swojego życia. Był chrześcijaninem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Moś wspomina Joannę Kołaczkowską. "Taka osoba zdarza się raz na pokolenie"
Stanisław Soyka o wierze
Soyka nie unikał tematów wiary, ale mówił o niej w prosty i bezpośredni sposób. W rozmowie z portalem i.pl przyznał:
"Moja wiara z czasem tężeje. Jestem trochę jak Tewje Mleczarz ze 'Skrzypka na dachu’ – próbuję bezpośrednio rozmawiać z Bogiem, czasem wzdycham, narzekam, generalnie staram się jednak okazywać wdzięczność. Bo miałem i mam piękne i dobre życie. Wiara jest łaską – i cieszę się, że ja tej wiary jeszcze nie utraciłem".
W innym momencie dodał, że inspirują go słowa Chrystusa o ufności:
"Powinniśmy być jak dzieci – mieć w sobie pełną ufność Bogu. Nie da się żyć w ciągłym napięciu, czy przypadkiem ktoś mi nie zrobi czegoś złego. Musimy wierzyć i ufać".
W rozmowie z serwisem Aleteia odnosił się także do pokolenia wychowanego na naukach Jana Pawła II:
"Ale ja jestem pokoleniem JP2 i jedno ze zdań Karola Wojtyły brzmi tak: wymagam od siebie, choćby inni ode mnie nie wymagali. Ja się tym kieruję i nie oglądam na to, co ktoś mówi".
Stanisław Soyka myślał o śmierci
Na kilka tygodni przed odejściem artysta poruszył wątek przemijania w rozmowie z Karolem Paciorkiem w programie "Imponderabilia". Powiedział wtedy:
- Od lat jakiś ułamek sekundy dzień w dzień o śmierci jest. Jest taka kamedulska mądrość, żeby pamiętać o śmierci. Nie chcę powiedzieć, że ja myślę o śmierci cały czas, ale owszem, stosuję się do tej zasady od lat i jakiś ułamek sekundy dzień w dzień o śmierci jest. To jest ułamek sekundy.
- Nie jestem (blisko Kościoła). Nie jestem za bardzo religijny, aczkolwiek jestem osobą wierzącą. (...) Metoda Jezusa jest najdoskonalsza i w to wierzę. Nie wierzę natomiast w żadnego tam Pana Boga na chmurce, gołębie i te wszystkie rysunki. Po prostu trudno byłoby mi w to uwierzyć - dodał.
Nie traktował tego jako obsesji, raczej jako krótkie zatrzymanie się nad tym, co nieuniknione.
Stanisław Soyka – droga od chóru katedralnego do wielkich scen
Stanisław Soyka urodził się 26 kwietnia 1959 roku w Żorach. Od najmłodszych lat związany był z muzyką – śpiewał w katedralnym chórze w Gliwicach, uczył się gry na skrzypcach, a później studiował jazz w Katowicach. Na scenie zadebiutował w 1979 roku albumem "Don’t You Cry". W kolejnych latach nagrał płyty, które ugruntowały jego pozycję na polskiej scenie, m.in. "Blublula" czy "Acoustic".
W swojej twórczości chętnie sięgał też po poezję – interpretował wiersze Norwida, Miłosza, a także Jana Pawła II. Jego wersja "Tryptyku rzymskiego" była jednym z najgłośniejszych muzycznych projektów w jego karierze. Soyka pozostawał aktywny artystycznie do końca. Jeszcze tydzień przed śmiercią wystąpił na koncercie, a 21 sierpnia 2025 roku miał zagrać w Sopocie podczas wydarzenia "Orkiestra mistrzów".
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne