Nie znał ojca. Po latach okazało się, że to znany aktor
Życie prywatne Krzysztofa Zalewskiego skrywa historię, która mogłaby posłużyć za scenariusz filmowy. Artysta dopiero jako nastolatek dowiedział się, kim jest jego ojciec - a okazał się nim znany aktor. 24 sierpnia 2025 roku Zalewski skończył 41 lat.
Krzysztof Zalewski urodził się 24 sierpnia 1984 roku w Lublinie. Szeroka publiczność poznała go w 2003 roku, gdy jako 19-latek wygrał drugą edycję programu "Idol". Choć jego kariera zapowiadała się obiecująco, młody wokalista na kilka lat zniknął z show-biznesu. W tym czasie rozwijał się muzycznie, współpracując m.in. z Katarzyną Nosowską i Moniką Brodką. Do świata wielkich festiwali wrócił w 2013 roku, wydając kolejną płytę. Od tego momentu konsekwentnie budował swoją pozycję, a dziś uchodzi za jednego z najważniejszych polskich muzyków.
Wychowywany przez mamę
Pierwsze lata życia Zalewski spędził wyłącznie z matką. To ona była dla niego całym światem i wsparciem. Wszystko zmieniło się w 1997 roku, gdy kobieta ciężko zachorowała – lekarze wykryli u niej guza mózgu. Wtedy bliscy zdecydowali się poinformować ojca chłopca o jego istnieniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiśniewski na Pol'and'Rock Festival. "Najprawdopodobniej się wzruszę"
Okazał się nim Stanisław Brejdygant – aktor, reżyser, a także pisarz. Sam artysta przyznał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że o synu dowiedział się od znajomego.
– Zawiadomił mnie o istnieniu Krzysia, a właściwie o tym, że jego matka śmiertelnie zachorowała. To było w 1997 r. i od tamtej pory, jak żeśmy się już zakolegowali, tośmy to utrwalali – wspominał.
Spotkanie, które zmieniło wszystko
Dla nastoletniego Krzysztofa spotkanie z ojcem było ogromnym przeżyciem. – Wydawało mi się, że to bohater i wielki erudyta. Później jednak, im dalej w las, nasza relacja zaczęła być prawdziwsza – mówił na łamach "Twojego Stylu".
Zalewski wielokrotnie podkreślał, że ojciec wspierał go także w pierwszych krokach kariery. To właśnie u Brejdyganta nocował przed jednym z przesłuchań do "Idola". – Zabalowaliśmy tak, że o szóstej rano zasnąłem pod stołem. Po trzech godzinach zawiózł mnie na przesłuchanie, lepiej nie mówić, w jakim stanie, a reszta jest już historią – żartował muzyk.
Podczas finału "Idola" Zalewski spotkał także swojego przyrodniego brata, starszego o 13 lat. Początkowo rozmowa między nimi się nie kleiła. Przełom nastąpił, gdy z głośników popłynęła muzyka Pink Floyd.
– Okazało się, że mamy wspólne tematy. Takie pierwsze koty za płoty. Dziś nie ma tygodnia, żebyśmy do siebie nie dzwonili – zdradził artysta.
Zobacz także: Fryderyki 2021: Krzysztof Zalewski pocałował kolegę. Następnie pokusił się o polityczny komentarz
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne