Po amputacji spojrzała w lustro. "Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej"

Urodziła się z wadą rozwojową lewej nogi. W dzieciństwie przeszła serię nieudanych operacji, które zamiast pomóc – zaszkodziły. W końcu podjęła najtrudniejszą decyzję w swoim życiu: o amputacji. – To było dla mnie jak operacja plastyczna – mówi pół żartem, pół serio Anna Klecha znana w sieci jako Dziewczyna z Fioletową Nogą.

Anna Klecha jest znana w sieci jako Dziewczyna z Fioletową NogąAnna Klecha jest znana w sieci jako Dziewczyna z Fioletową Nogą
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | All Good Fotografia

Historia 39-letniej Anny Klechy nie jest "typowym" scenariuszem amputacji. – Nie byłam osobą zdrową, która nagle, np. w wyniku wypadku, straciła nogę. Moja lewa noga od początku była krótsza. Na zdeformowanej lewej stopie nie dało się normalnie stanąć, nie dało się chodzić – opowiada.

Gdy była dzieckiem, rodzice niestrudzenie walczyli o jej sprawność. – Między czwartym a dziewiątym rokiem życia przeszłam kilka operacji. Założono mi aparat wydłużający kość, polską wersję rosyjskiego aparatu Ilizarowa. Niestety, nogi nie tylko nie udało się wydłużyć, ale dodatkowo uszkodzono mi zdrowe biodro. To był moment, kiedy zamknięto mi drogę do pełnej sprawności – mówi Ania.

Jako dziewięciolatka dostała swoją pierwszą ortoprotezę. – Była to szyna ze sztuczną stopą. W tego typu zaopatrzeniu chodziłam przez 20 lat. Noga była sztywna, więc w aucie, autobusie, kinie czy teatrze zawsze miałam problem, żeby się z nią zmieścić. Nieraz zdarzyło mi się gdzieś wcześniej zadzwonić i zapytać, jak duże jest miejsce siedzące, żeby mieć pewność, że mnie pomieści – wspomina. – Na pewno ratował mnie niski wzrost: 155 cm. A także to, że nie znam życia z dwiema sprawnymi nogami i zawsze musiałam szukać alternatywnych rozwiązań – dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pasja jest kobietą". Natalia Partyka: Mam świadomość, że to, co robię jest wyjątkowe

"Nie da się"

Kiedy skończyła 20 lat, zaczęła szukać pomocy w Polsce i za granicą. – Myślałam: medycyna poszła naprzód, może jednak uda się odbudować moją nogę. Pisałam do lekarzy w Wielkiej Brytanii, jeździłam na konsultacje do Niemiec. U nas też pytałam kolejnych specjalistów. Wszyscy mówili jedno: nie da się.

Pierwszą propozycję amputacji usłyszała jako 21-latka. – Byłam wściekła. Przyszłam po plan naprawy, a usłyszałam "amputacja". Nie byłam na to gotowa. Myślałam, że mam czas, że może za kilka lat medycyna wymyśli coś nowego – przyznaje.

Decyzja o amputacji dojrzewała w niej przez dekadę. – Widziałam w internecie osoby z nowoczesnymi protezami, które tańczyły, biegały, po prostu żyły normalnie. A ja miałam przed sobą wizję dożywocia ze sztywną nogą. Wiedziałam, że to nie jest życie, którego chcę. Czułam, że coś musi się w końcu zmienić – mówi Ania.

Anna Klecha
Anna Klecha © Archiwum prywatne | All Good Fotografia

30 cm różnicy

Przełom przyszedł dzięki… mailowi. Anna napisała do profesora Hugh Herra z Massachusetts Institute of Technology, światowej sławy inżyniera, który sam korzysta z protez. – Nie spodziewałam się odpowiedzi, tymczasem on odpisał mi następnego dnia! Polecił mi chirurga z Bostonu. Trafiłam na zespół, który po zamachu podczas maratonu w Bostonie operował setki osób. Ci lekarze w amputacjach byli najlepsi – podkreśla Ania Klecha.

W 2019 roku jako pracownica amerykańskiej korporacji miała ubezpieczenie, które pozwoliło sfinansować zabieg. Operacja była skomplikowana, trwała ponad 10 godzin. Annie amputowano stopę i przygotowano udo tak, aby mogło współpracować z protezą. – Bałam się, że coś pójdzie nie tak, bo w dniu amputacji moja lewa noga była krótsza od prawej o ponad 30 centymetrów. Bałam się też powtórki z dzieciństwa: że znowu coś się nie uda i będzie jeszcze gorzej.

Gdy się jednak obudziła po operacji, poczuła ogromną ulgę. – Tak, ulgę, bo lewa noga była najbardziej nieakceptowaną częścią mojego ciała: zdeformowana, po prostu inna. Dlatego cieszyłam się, że w końcu to zrobiłam, że wybudziłam się z narkozy, żyję i już po wszystkim – opowiada. – Po amputacji spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że wreszcie mam udo. To było lepsze niż wszystko, co widziałam przez 30 lat swojego życia. Pomyślałam: żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Najlepsza decyzja.

Anna nie kryje jednak, że pierwsze miesiące po operacji były trudne. – To była nauka chodzenia od nowa. Najpierw dwie kule, potem próby stania. Pamiętam jednak moment, kiedy siadając, po raz pierwszy mogłam postawić obok siebie na ziemi obie stopy – prawą i protezową. Dla mnie to było duże wydarzenie – wyznaje. Musiała się też przyzwyczaić do ciężaru, bo proteza waży między 3 a 5 kg.

Ceny, które zwalają z nóg

Nowoczesna proteza daje wolność, ale kosztuje krocie. – Można kupić protezę za 14 tys. zł, ale można i za 230 tys. zł. Ta, która teraz najbardziej mi się marzy – z mikroprocesorem, który analizuje chód i dostosowuje się do terenu – kosztuje 248 tys. zł. W Polsce można uzyskać nawet 100 tys. zł dofinansowania, ale to wciąż za mało – zauważa Anna. Zwłaszcza że jednej protezy nie nosi się dożywotnio; trzeba ją co kilka lat wymieniać. – A przecież ja też, jak każdy człowiek, chciałabym gdzieś pojechać, coś zobaczyć, a nie tylko wszystkie pieniądze wydawać na zdrowie i leczenie.

Swojej protezy nigdy nie ukrywała. Wręcz przeciwnie – zamieniła ją w element stylu. – Część protezy była fioletowa już w produkcji, bo taki barwnik dodano w protezowni. Resztę pomalowałam sprayem z marketu budowlanego – śmieje się. – Zawsze lubiłam kolory, grafikę, modę, było więc to dla mnie naturalne.

Anna Klecha
Anna Klecha © Archiwum prywatne | Łukasz Paciorek

Jako dziecko marzyła o sukienkach i butach na obcasie, lecz przed amputacją nie było jej to dane. – Zawsze nosiłam spodnie, żeby móc ukryć lewą nogę. Teraz mogę zakładać sukienki, jakie chcę. Nie po to przeszłam amputację, żeby dalej się ukrywać – zaznacza.

Czy ludzie jej się przyglądają? – Mniej niż można by się spodziewać – odpowiada Anna. – Kiedyś studenci filmówki w ramach zaliczenia chcieli nagrać reakcje ludzi na rynku w Poznaniu na widok mojej protezy. Okazało się, że nie mają materiału, bo prawie nikt nie zwrócił na mnie uwagi – żartuje.

I dodaje: – Pewnie w małym miasteczku byłoby inaczej, ale w dużym mieście osoba z protezą nie budzi już sensacji. Choć zauważam, że nasze społeczeństwo wciąż ma problem: jeśli ktoś swojej protezy nie ukrywa, to uznaje się go za dziwaka albo kogoś superpewnego siebie. A to nie tak. Ja po prostu chcę być wolna. To nie jest eksponowanie – to brak chowania się. Nie chcę protezie podporządkowywać całego swojego życia.

Dziś o swojej protezie Anna Klecha mówi bez wstydu, choć nie bez świadomości. – Być może za 10 lat będę miała inne podejście. Może zechcę ją ukryć. Ale chcę, żeby to była moja decyzja, a nie presja. Wolność w wyglądzie i wyborach jest dla mnie najważniejsza – zaznacza. – Przed amputacją ludzie zadawali mi na ulicy pytania: "Co się pani stało w nogę?". Potrafili powiedzieć: "A taka pani ładna, szkoda pani". Teraz już nie. Paradoksalnie, odkąd przestałam się ukrywać, mam więcej spokoju. I więcej życia.

Dla Wirtualnej Polski Ewa Podsiadły-Natorska

Źródło artykułu: WP Kreator

Wybrane dla Ciebie

To imię zanika. Nosi je tylko 7 kobiet w Polsce
To imię zanika. Nosi je tylko 7 kobiet w Polsce
Są już hitem sieci. Nagranie obejrzały tysiące internautów
Są już hitem sieci. Nagranie obejrzały tysiące internautów
Zakaz wyprowadzania psów na osiedlach. Prawnik ocenia jednoznacznie
Zakaz wyprowadzania psów na osiedlach. Prawnik ocenia jednoznacznie
"Wszystko mi zabrano". Wspomina zatrzymanie przez CBA
"Wszystko mi zabrano". Wspomina zatrzymanie przez CBA
W niedzielę to grzech. Kościół odradza wiernym
W niedzielę to grzech. Kościół odradza wiernym
Zadomowiły się w Polsce. Najgorsze, co możesz zrobić, gdy je zobaczysz
Zadomowiły się w Polsce. Najgorsze, co możesz zrobić, gdy je zobaczysz
Są razem ponad 50 lat. Nigdy nie ukrywał, kto "załatwił" mu żonę
Są razem ponad 50 lat. Nigdy nie ukrywał, kto "załatwił" mu żonę
Wylej z rosołu. Dopiero wtedy wyjdzie idealny
Wylej z rosołu. Dopiero wtedy wyjdzie idealny
Nie ma męża. Otwarcie mówi, co za tym stoi
Nie ma męża. Otwarcie mówi, co za tym stoi
"Zostaliśmy bez środków". Wspomina, jak matka popłakała się w sklepie
"Zostaliśmy bez środków". Wspomina, jak matka popłakała się w sklepie
Tak stanęła przed kamerą. Sukienka jest hitem na jesień
Tak stanęła przed kamerą. Sukienka jest hitem na jesień
Relacjonuje wjazd do Stanów. Oto co słyszała na granicy
Relacjonuje wjazd do Stanów. Oto co słyszała na granicy