Jest pół-Egipcjanką i pół-Polką. Ojciec zgotował jej piekło
– Z perspektywy czasu myślę, że on miał swoje własne demony, które go zżerały. Inaczej nie mogę tego nazwać - bo jak zdrowy dorosły człowiek może krzywdzić dziecko? – mówi Wirtualnej Polsce Zeinab Hashmat-Pache, autorka autobiografii "Córka dwóch światów".
Pierwsze lata jej dzieciństwa były wypełnione beztroską i miłością dziadków. Życie Zeinab wywróciło się do góry nogami, gdy w drzwiach pojawili się biologiczny ojciec i matka. Od tej pory jej codzienność wypełniały przemoc fizyczna i psychiczna, strach i walką o przetrwanie.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Wiele osób nie odważyłoby się wrócić do tak traumatycznych wydarzeń. Skąd wzięła się u ciebie siła, aby opowiedzieć swoją historię? "Z ran może narodzić się odwaga"?
Zeinab Hashmat-Pache, autorka "Córki dwóch światów": Wierzę, że z ran może narodzić się odwaga, choć może to zająć wiele lat. Od tej książki właściwie zaczął się mój proces terapeutyczny. Dlatego opowieść jest surowa, w wielu momentach pisana z perspektywy dziecka, bo te emocje wciąż były żywe. Pracę nad nią zaczęłam zaraz po tym, jak odnalazłam rodzeństwo, więc fala wspomnień wróciła ze zdwojoną siłą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Ile kosztuje życie Europejczyka w Egipcie? "Niektóre produkty są absurdalnie drogie"
Myślę też, że tak mocno trzymałam się tego, co przeżyłam, właśnie po to, żeby móc to w końcu opowiedzieć, oddać głos małej Zeinab. Dzięki spisaniu mojej historii powoli zaczęłam odpuszczać. Te wspomnienia oczywiście nadal są we mnie, ale już nie ranią tak jak kiedyś. Teraz stają się częścią siły, a nie ciężarem.
Już sam tytuł jest bardzo znaczący i odnosi się do dwóch oddzielnych światów twojego dzieciństwa.
Ten tytuł jest dla mnie zarówno symboliczny, jak i dosłowny. Dorastałam między Egiptem a Polską. W dwóch kulturach, w dwóch językach, wśród zupełnie innych smaków i zapachów. Oba światy miały w sobie światło i cień, czułość i przemoc. Wszystko było takie spolaryzowane. Świat małej Zeinab, dzieciństwo z dziadkami w Egipcie było ciepłe, beztroskie, pełne czułości, choć zabrakło w nim rodziców. Wraz z ojcem pojawia się świat naznaczony strachem i przemocą. Czas spędzony w polskim domu dziecka również był pełen skrajnych, często sprzecznych emocji. Tytuł w pewien sposób nawiązuje do tego, co czuję względem ojca, tego wszystkiego, co z nim przeżyłam.
Czy z perspektywy czasu twoje myśli o ojcu uległy zmianie?
Dorastając, miałam w sobie ogrom złości. Na dorosłych, na mojego ojca, bo przez niego znaleźliśmy się w tej całej sytuacji. Ale nigdy nie obwiniałam za to religii czy kultury. W domu dziecka dorastałam z blisko setką dzieci i żadne z nich nie pochodziło z muzułmańskiej rodziny. Przemoc nie ma narodowości czy wyznania. Moja relacja z ojcem to nieustający proces, który trwa do dzisiaj. W terapii uczę się odpuszczać i uwalniać od tego ciężaru, zarówno ciało jak i umysł.
Z perspektywy czasu myślę, że on miał swoje własne demony, które go zżerały. Inaczej nie mogę tego nazwać. Bo jak zdrowy dorosły człowiek może krzywdzić dziecko, które zasługuje na miłość i bezpieczeństwo? W moim dzieciństwie było dużo przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Dziś nie powiedziałabym, że jestem na niego wściekła. Podchodzę do tego inaczej, łagodniej. Nie muszę już walczyć.
Kiedy mieszkaliście w Polsce, twoja mama kilka razy próbowała uciec z przemocowego domu. Czy miałaś do niej żal, że nie udało się jej odejść od twojego ojca wraz z tobą i rodzeństwem?
Zastanawiałam się nad tym milion razy. Wiele lat zajęło mi pozwolenie sobie na to, by być na nią po prostu zła, a jednocześnie próbować ją zrozumieć. Gdy kilkukrotnie próbowała uciec, mocno trzymałam za nią kciuki, wierząc, że się uda. Nigdy jednak nie miałam do niej żalu, gdy nas zostawiała z ojcem. Byłam pewna, że jeśli uda jej się uciec, wróci po nas i nas uratuje.
Dziś widzę, jak bardzo była to skomplikowana sytuacja. Myślę, że moja mama była mocno zmanipulowana i mogła czuć się uwięziona, zwłaszcza że wszyscy byliśmy wpisani w paszport ojca. Może jej strach był tak ogromny, że bała się prosić o pomoc, może nawet nie wiedziała, jak to zrobić. W takich relacjach bardzo często pojawia się zależność kat-ofiara, w której kobieta przestaje widzieć światło i możliwość wyjścia. Kobiety w podobnych sytuacjach często są tak głęboko uwikłane w cykl przemocy, że ich poczucie sprawczości i wiara w to, że mogą coś zmienić, zostaje niemal całkowicie odebrana.
A czasem zauważa je nawet dziecko.
Walczyłam o to, żeby moje siostry i brat nie zostali zabrani, buntowałam się. Nie chciałam pozwolić na to, aby ojciec krzywdził mnie i rodzeństwo. Dla mnie to było naturalne, że skoro walczę i krzyczę głośno, mówię, jak ojciec nas traktuje, to ktoś mi uwierzy i nas ochroni. Niestety, w tamtym monecie batalię wygrał ojciec i odebrał moje rodzeństwo z domu dziecka. Zrozumiałam, że nawet najgłośniejszy krzyk dziecka może pozostawić dorosłych obojętnymi.
Chciałabym nawiązać do momentu, w którym dowiedziałaś się o śmierci ojca. To, jak opisałaś targające tobą emocje, jest bardzo znaczące. Z jednej strony żałowałaś, że już nie staniesz z nim twarzą w twarz i nie wyrzucisz mu tego, co robił, z drugiej - potrzebowałaś, żeby cię przeprosił i powiedział, że kocha.
Nauczono nas być racjonalnym. Jeżeli kogoś nienawidzę - to nienawidzę i kropka. Jeżeli kogoś kocham - to odczuwam tylko miłość. Nie zawsze tak jest. Ojciec był moim oprawcą, zadał mi wiele bólu, okropnie się go bałam. Do dzisiaj trudno mi pojąć, że tylu psychologów pracujących przy mojej sprawie nie dostrzegło tego paraliżującego strachu,
Gdy zniknął, zabierając moje rodzeństwo, w głowie układałam całe rozmowy i scenariusze spotkań. Z niektórymi rówieśnikami z domu dziecka mieliśmy fantazje, że osiągamy sukces, jedziemy do rodziców i pokazujemy, że nie zniszczyli nam życia. Pomimo tego wszystkiego ta miłość do ojca i matki jest w nas cały czas. Chciałam stanąć przed ojcem i zadać mu pytania: Dlaczego mnie nie kochałeś? Czemu nie kochałeś mnie w sposób, na jaki zasługiwałam jako dziecko? Dziecko prędzej znienawidzi siebie niż swojego rodzica.
Kiedy sprawą twoją i rodzeństwa zainteresowały się media, byłam w szoku, jak łatwo dały się zmanipulować waszemu ojcu.
Myślę, że on w pewnym momencie sam zaczął wierzyć w swoją narrację. Był bardzo inteligentny, wykształcony i doskonale wiedział, jak zdobyć zaufanie i zmanipulować rozmówcę. Wystarczyło kilka minut rozmowy, żeby całkowicie cię "kupił". Teraz, gdy z perspektywy osoby zajmującej się PR-em i wizerunkiem oglądam nagrania z programów telewizyjnych o naszej historii, widzę dokładnie, w jaki sposób to wszystko zadziałało.
Wyobraź sobie: kamera pokazuje moją babcię, która była twardą kobietą. Opowiadała o moim ojcu, nie kryjąc się z rasizmem. Wiem, że chciała nas chronić, uratować własną córkę, ale miała już wówczas ponad 80 lat. Mówiła, z krzykiem, w mediach wulgarne rzeczy na temat kultury arabskiej i osób o innym kolorze skóry. W kontrze - obraz mojego ojca, elegancko ubranego, mówiącego opanowanym głosem: "Ja nie wiem, dlaczego teściowa mnie nienawidzi". Komu się wierzy?
Zatoczmy teraz koło. Udało ci się pogodzić te dwa światy, o których piszesz? Czy nadal czujesz, że mocniej przynależysz do jednego z nich?
Myślę, że to jest nieustająca droga. To pytanie tożsamościowe, które wciąż sobie zadaję. Staram się balansować pomiędzy tymi dwoma światami. Zawsze będę pół-Egipcjanką i pół-Polką, tak się czuję. Myślę, że najważniejsze jest to, co czujemy w środku. W dużej mierze nasza tożsamość kształtuje się do ósmego roku życia. Do tego momentu byłam z dziadkami i rodzicami, dlatego też kultura egipska jest we mnie mocno zakorzeniona. Kiedy dorastałam w domu dziecka, bardzo mi jej brakowało. Czułam się z niej wyrwana. Obecnie lubię wracać i do Egiptu, i do Polski, bo od kilku lat mieszkam za granicą. To są moje dwie połówki.
Co oznacza twoje imię po arabsku?
Tłumaczy się je jako drzewo o pięknym zapachu. W zależności od przekładu może też oznaczać kwiat pustyni. Takie imię nadali mi rodzice i czasem czuję się jak ten kwiat, który przetrwa mimo pustynnych burz. W jednym z tłumaczeń Zeinab to… "dumna z ojca", co w przypadku mojej historii jest bardzo przewrotne.
Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski