Jest przewodniczką na Litwie. Mówi, jakie pytania zaczęła dostawać z Polski
Władze Litwy zdecydowały o wprowadzeniu stanu wyjątkowego z powodu balonów przemytniczych z Białorusi. - W żaden sposób tego nie odczuwamy - komentuje Alina Obolewicz, Polka mieszkająca na Litwie.
Rząd Litwy poinformował we wtorek o wprowadzeniu w kraju stanu wyjątkowego. Powodem jest naruszanie przestrzeni powietrznej państwa przez balony przemytnicze, wypuszczane z terytorium Białorusi. Jak informuje MSW Litwy, w tym roku odnotowano już około 600 przypadków naruszenia przestrzeni powietrznej przez balony przemytnicze znad Białorusi oraz 197 przez drony.
"Obywatele Litwy nie anulują masowo rezerwacji"
Alina Obolewicz, Polka urodzona na Litwie, jest licencjonowaną przewodniczką po Wilnie i całej Litwie, a od 2004 r. prowadzi własne biuro turystyczne. Sama nie czuje się zagrożona i nie widzi obaw również u znajomych Litwinów.
Hit wśród zagranicznych turystów
- Oczywiście też się martwimy. Nie czujemy nic przyjemnego, będąc celem wojny hybrydowej. Rozmawiamy o tym, dyskutujemy, ale mniej emocjonalnie. O ile nie ma wyraźnej przyczyny czy realnego zagrożenia, obywatele Litwy raczej nie kierują się emocjami i, na przykład, nie anulują masowo rezerwacji - komentuje dla Wirtualnej Polski.
Polka z Litwy o stanie wyjątkowym: Nie odczuwamy tego
Jak zaznacza Obolewicz, Litwini od kilku lat odczuwają napięcie, jednak, jej zdaniem, paniczna reakcja bardziej cechuje Polaków. - Za każdym razem bardzo emocjonalnie reagują, pomimo że w Polsce co jakiś czas też bywają prowokacje. Wojna hybrydowa trwa od lat i u was, i u nas - ocenia.
Jako organizatorka wycieczek i przewodniczka zaczęła dostawać pytania z Polski o możliwość rezygnacji z zaplanowanych wcześniej wycieczek na Litwę.
- "Rodzice pytają, czy jest opcja zmiany kierunku wycieczki ze względu na obecny stan wyjątkowy na Litwie. Nauczycielka obawia się, że uczniowie mogą się wycofać" - cytuje wiadomości, które otrzymuje.
Jasno odpowiada jednak, że stan wyjątkowy dotyczy tylko mieszkańców przygranicznych wiosek. - W Wilnie ani na Litwie nic się nie dzieje i w żaden sposób tego nie odczuwamy - zapewnia. Jedyną uciążliwością mają być okazjonalne zakłócenia ruchu lotniczego i czasowe zamknięcia lotniska w Wilnie z powodu białoruskich balonów przemytniczych.
Generalnie jednak nie dostrzega zmniejszenia liczby turystów w kraju. - Turyści w tym roku bardziej masowo odwiedzają Wilno i Litwę. Nawet w grudniu jest dużo turystów, w tym z Polski. Nic się nie dzieje poza złośliwością reżimów dyktatorów z Rosji i Białorusi - zaznacza w rozmowie z WP.
Jak ocenia samą decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego? - Ma on tylko pomóc władzom Litwy szybciej uporać się z hybrydowym wysyłaniem przez reżim Łukaszenki balonów z papierosami, które zakłócają rozkład lotów - podkreśla.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.