Poznał ją, gdy była nastolatką. Została jego drugą żoną
Jerzy Bińczycki zmarł 2 października 1998 roku. W latach 70. poznał swoją drugą żonę, Elżbietę Godorowską, która skradła jego serce, będąc studentką polonistyki. Dzieliło ich 17 lat. Łączyło ogromne uczucie, które przerwała nagła śmierć aktora.
Historia Jerzego Bińczyckiego i 17 lat młodszej Elżbiety Godorowskiej zaczęła się zupełnie niepozornie. Aktor poznał swoją przyszłą drugą żonę, gdy była nastolatką. - Jako dziecko przychodziłam z rodzicami do krakowskiego SPATiF-u. Mój ojczym był dziennikarzem, znał środowisko aktorskie. Poznałam Jurka już jako 17-latka - opowiadała Godorowska w rozmowie z "Wiadomościami Lokalnymi".
Drugi raz spotkali się kilka lat później, gdy on był po rozwodzie z Elżbietą Willówną, a ona miała 22 lata i była studentką polonistyki. Skontaktowała się z aktorem, by poprosić go o wywiad. - Byłam na trzecim roku polonistyki, świeżo po egzaminie z literatury współczesnej, gdzie omawiałam twórczość Marii Dąbrowskiej, poprosiłam go o wywiad, był przecież człowiekiem, który zagrał Bogumiła w "Nocach i dniach" - ujawniła.
Katarzyna Butowtt poznała męża na swoim ślubie. "Śmieszna historia"
Jerzy Bińczycki i Elżbieta Godorowska - związek
Po wywiadzie Bińczycki zaprosił Godorowską do Teatru Strego na premierę sztuki "Queen Mary". Ich relacja rozwijała się dynamicznie. Zdecydowali się na związek.
- Takiej kobiety szukałem. Zarówno mnie, jak i jej zależało na tym, żeby mieć prawdziwy dom, rodzinę. Tego nam brakowało. Mimo różnych temperamentów i rytmów wewnętrznych nasze marzenia i wyobrażenia o domu gdzieś się spotkały. To układanie wspólnego życia było dla mnie czasem wielkiego renesansu. Zaczęło się coś na nowo w mojej biografii, co zmieniło sens mojego życia - tłumaczył Bińczycki w rozmowie z "Pani".
Po roku stanęli na ślubnym kobiercu. Niedługo potem na świat przyszedł ich syn Jan.
- Szybko się pobraliśmy. 1,5 roku po ślubie urodził się nasz syn Jan. Byliśmy razem prawie 20 lat. Kiedy urodził się Jaś, na pępkówce było 300 osób. Do dziś jej uczestnicy ją wspominają - mówiła Elżbieta Godorowska w rozmowie z "Super Expressem".
Dla aktora rodzina była najważniejsza. - Miał 44,5 roku, kiedy Jaś się urodził, był już dojrzałym ojcem, ale powtarzał, że to taki dobry czas, bo wtedy mężczyzna rozumie, czym jest rodzina, jak dziecko jest istotne w życiu. Myślę sobie, że miał ze mną 20 szczęśliwych lat. Stale mnie o tym zapewniał. Małżeństwo nam się udało, niestety trwało tylko 20 lat, ale… byliśmy zgodną parą, mimo różnych temperamentów, spojrzenia na życie. Miałam wielkie poczucie bezpieczeństwa, które wraz z jego śmiercią się skończyło. Nie było mi łatwo i nie jest - wyznała Godorowska po śmierci męża.
"Nadal bardzo mi go brakuje"
Jerzy Bińczycki zmarł nagle 2 października 1998 roku. Miał zawał serca. Jego odejście było ogromnym ciosem zarówno dla rodziny, jak i fanów. Elżbieta Godorowska nie ukrywała, że najtrudniejsze były pierwsze dwa lata po śmierci męża.
- Często o nim myślę, przypominam sobie. Dwa lata po jego śmierci były najgorsze, nie mogłam płakać, byłam jak kamień. Dla mnie to był szok, ale przez to, że syn wymagał opieki i wsparcia, szybko się pozbierałam. Miesiąc po jego śmierci poszłam do pracy, pokazałam, że umiem, że mogę. To też mi pomogło, ale ślady jego są na każdym kroku. Są wspomnienia.
Mimo upływu lat, wciąż pielęgnuje pamięć o mężu. Ogląda filmy z jego udziałem, które zna niemal na pamięć. - Zostały role, filmy. Czasami oglądam, znam scenę po scenie, ale nie jest mi łatwo. Często myślę sobie, że i tak miałam szczęście, że udało mi się bardziej niż innym - i małżeństwo i syn - stwierdziła.
Ich związek był oparty na wzajemnym zaufaniu i wsparciu. Bińczycki miał wielokrotnie martwić się o przyszłość rodziny, obawiając się, jak poradzą sobie, kiedy go nie będzie. - Jurek strasznie się o nas martwił, jak sobie poradzimy bez niego, stale do tego wracał, bo był z natury pesymistą. Może by się zdziwił, że sobie dałam radę? Myślał, że jestem takim kruchym, delikatnym stworzeniem, któremu wszyscy mogą zrobić krzywdę, i że trzeba się mną opiekować. Ja to podtrzymywałam, bo on był z tym szczęśliwy. 25 lat to bardzo długo, dłużej już Jerzego nie ma, niż trwało nasze życia razem, ale nadal bardzo mi go brakuje - wyznała Elżbieta Godorowska w wywiadzie dla "Super Expressu".
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.