Poznali się przypadkiem. Razem zwiedzili niemal cały świat
Elżbieta Dzikowska udzieliła nowego wywiadu, w którym opowiedziała nie tylko o kulisach związku z Tonym Halikiem, ale także burzliwą młodością. Nie każdy wie, że jako nastolatka trafiła do więzienia.
- Był miłością mojego życia, zawsze będę to powtarzać. Tony przyjechał dla mnie do Polski. Bez tego pewnie nie zostalibyśmy parą - przyznała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Elżbieta Dzikowska.
Tworzyli "rzymskie małżeństwo"
Elżbieta Dzikowska i Tony Halik po raz pierwszy spotkali się w Meksyku. Niemal od razu wpadli sobie w oko. Niedługo później oficjalnie byli już parą. Stworzyli razem wiele odcinków programu "Pieprz i wanilia", gdzie opowiadali o najciekawszych zakątkach świata. To właśnie m.in. ta produkcja przyniosła im największy rozgłos i rozpoznawalność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dowbor o małżeństwie z Koroniewską: "Jesteśmy włoskim małżeństwem. Potrafimy podnieść na siebie głos"
Zakochani zdawali się nigdy ze sobą nie nudzić - w końcu nie tylko ze sobą żyli, ale również razem pracowali. Oboje nie szczędzili sobie też słów uznania w wywiadach. Dzikowska przyznała jednak, że choć jej ukochanemu bardzo przeszkadzało to, że nie są małżeństwem, nigdy nie zdecydował się na rozwód z matką jego syna, francuską sanitariuszką, która uratowała mu życie podczas II wojny światowej.
- Ja rozstałam się z ówczesnym, też dobrym, mężem, który wkrótce ożenił się z inną kobietą. Tony do końca życia wspierał swoją byłą żonę Pierrette. Ozana, ich syn, odwiedzał nas w Polsce. Do dziś mamy dobry kontakt.
Dzikowska i Halik mieli na swoim koncie wiele ciekawych podróży.
- Gdy ludzie pytali, skąd mieliśmy pieniądze na program czy na wyprawy, Tony odpowiadał: "Ja napadałem na dyliżanse, a Elżbieta była burdelmamą". Tymczasem Tony był korespondentem amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC i dobrze tam zarabiał.
Nie byli małżeństwem. "Nigdy o tym nie mówiłam, bo Tony'emu sprawiłoby to przykrość... Nie byliśmy małżeństwem. On wszędzie powtarzał, że jesteśmy po ślubie, a ja temu nie zaprzeczałam. W jakimś wywiadzie opowiedział nawet, gdzie braliśmy ślub i co było na stole weselnym. Tony bardzo się krępował tego, że żyliśmy w nieformalnym związku" - zdradziła Dzikowska w rozmowie z Mirosławem Wlekłym do książki "Tu byłem. Tony Halik". Podróżnik zmarł w 1998 roku.
Miała zaledwie 15 lat, gdy trafiła do więzienia
W najnowszym wywiadzie Elżbieta Dzikowska wspomina nie tylko ukochanego, ale również czas, który spędziła w więzieniu. Wszystko zaczęło się, gdy miała zaledwie 14 lat. To właśnie wtedy postanowiła wstąpić do tajnej organizacji antykomunistycznej Związku Ewolucjonistów Wolności. - To była organizacja antykomunistyczna i antyradziecka, można powiedzieć. Z grupą kilkunastu nastolatków rozrzucaliśmy ulotki, wypisywaliśmy na murach antypaństwowe hasła. Chcieliśmy nawet wysadzić jadący z Moskwy pociąg "Mitropa" - opowiada. Niespełna rok później trafiła do więzienia.
- Miałam 15 lat, kiedy latem 1952 roku zostałam zabrana z wakacji u cioci na wsi w Żerocinie do aresztu w Międzyrzecu Podlaskim, gdzie się urodziłam. Nie bałam się funkcjonariuszy, nawet ich wylegitymowałam. Potem trafiłam do aresztu w Białej Podlaskiej i w końcu do więzienia w Lublinie, gdzie dwa tygodnie trzymano mnie w izolatce. (...) Przez kolejne kilka miesięcy trzymano mnie w celi numer 13 na osławionym Zamku Lubelskim, w którym podczas drugiej wojny światowej zginął mój ojciec - wyznała w "Wysokich Obcasach".
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.